Reforma szpitali nakazem czy oddolną inicjatywą? "Produkujemy świadczenia, a nie zdrowie"

1 tydzień temu 14
  • - Dzisiaj świętujemy te kilka stron ustawy reformującej szpitale, ale nie mamy nic więcej, byśmy za trzy miesiące zaczęli tworzyć programy naprawcze - oceniała prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego Marta Nowacka
  • - Jeżeli nie będziemy brali pod uwagę demografii, która wymusza inne profile świadczeń, to długofalowo polegniemy wszyscy - przestrzegał prof. Piotr Czauderna
  • W opinii ekspertów zarządzanie systemem ochrony zdrowia należy przenieść na poziom wojewódzki
  • O reformie szpitali, reformie systemu, czy powinny być narzucane ustawą, a może oddolną inicjatywą, dyskutowano podczas XXI Forum Rynku Zdrowia

Reforma szpitalnictwa. Ustawa czy oddolne zmiany?

- Niezależnie, czy pewne rozwiązania wprowadzimy odgórnie, czy będziemy prowadzić je oddolnie, czy też w jeden i w drugi sposób, co jest pewnie najlepszą rzeczywistością, to powodzenie zależeć będzie od determinacji - tłumaczył Piotr Nowicki, dyrektor Instytutu Psychiatrii i Neurologii.

Członek ministerialnego zespołu przygotowującego reformę szpitalnictwa przyznał, że w przyjętej ustawie nie ma wszystkich komponentów, które w jego opinii powinny się tam znaleźć.

- Przede wszystkim elementów, jak zmierzyć się z zadłużeniem. Szczególnie dla tych jednostek, które do tej pory nie restrukturyzowały się intensywnie i mają z tym największy kłopot. I same, bez przynajmniej częściowej pomocy, będą miały duży problem z tego wyjść - wskazywał Nowicki.

Prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego Marta Nowacka zwracała uwagę, że z początkiem przyszłego roku dyrektorzy zadłużonych placówek mają przygotować programy naprawcze, tymczasem w ustawie brakuje mechanizmu oddłużania, brakuje też zapowiadanej mapy świadczeń.

- To wszystko powinno iść równocześnie. Dzisiaj świętujemy te kilka stron ustawy reformującej szpitale, ale nie mamy nic więcej, byśmy za trzy miesiące zaczęli tworzyć programy naprawcze. Jest to nietransparentne. Nie wiemy, w jakim kierunku mamy iść - mówiła szefowa Szpitala Miejskiego w Siemianowicach Śląskich.

- My obwiniamy NFZ, że nie ma pieniędzy. Ministerstwo obwinia szpitale, że produkujemy pacjentów. Wszyscy się obwiniają i rok wdrażania reformy minął - dodała, tłumacząc, że trzeba ustalić wspólny kierunek działania i zacząć reformować, by za kolejny rok nie rozmawiać o tym samym.

- 10 lat temu mieliśmy centralną reformę. Została wprowadzona sieć szpitali. Plusem tego było, że skończyły się coroczne albo co pięcioletnie konkursy. Było stabilnie, była pewność finansowania. Dziś jesteśmy w takim punkcie, iż to co wydarzyło się dekadę temu, spowodowało, że mamy system szpitali niedostosowany do potrzeb lokalnych mieszkańców - przyznał dyrektor Departamentu Lecznictwa Ministerstwa Zdrowia Maciej Karaszewski.

Wyjaśnił, że głównym celem zarządzających szpitalami stało się wypracowanie ryczałtu, by ten ryczałt nie był mniejszy niż w roku poprzednim. - Udziela się usługi, które nie są potrzebne lokalnej społeczności, a tylko, by ten ryczałt wyrobić - tłumaczył.

- Dziś narzędziem na zmiany jest przyjęta ustawa o reformie szpitali. Daje ona możliwości przekształceń, możliwości konsolidacji, możliwości tworzenia jednego SP ZOZ-u przez kilku właścicieli. Jest możliwość elastyczniejszego podejścia do potrzeb - dodał. 

Konstrukcja systemu ochrony zdrowia powinna opierać się wyłącznie na analizach

Renata Wachowicz, dyrektorka Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. K. Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, podkreślała, że kluczowym w procesie konsolidacyjnym jest budżet.

- Obecnie mamy duży poślizg w płaceniu i finansowaniu świadczeń. W naszym przypadku mamy niezapłacone nadwykonania z drugiego kwartału. To jest ponad 85 mln zł. Trudno jest przygotowywać się i realizować procesy zarządcze, jeżeli mamy takie znaki zapytania, jak np. brak planu finansowego na ostatni kwartał. Początek nowego roku, z nowym planem finansowym, to jest taki dobry czas, kiedy to łączenie mogłoby być realizowane. Ale na pewno w tym procesie kluczowym jest budżet - tłumaczyła dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. Andrzeja Mielęckiego w Katowicach.

Zwracała uwagę, że w procesie połączeniowym problemem może być też czynnik ludzki. Stąd w jej opinii bardzo istotna jest komunikacja zarządzających z personelem, jak ten proces restrukturyzacji będzie przebiegał.

- Można wtedy wyciszyć wiele negatywnych emocji. Bo to nie jest łatwy proces. To jest ujednolicenie regulaminów, ujednolicenie płac. Łączyliśmy jednostkę, która miała problemy finansowe z jednostką, która dobrze sobie radziła. W jednej z nich personel zarabiał dużo mniejsze pieniądze i trzeba było te wynagrodzenia wyrównać. To był duży proces restrukturyzacji. Kluczowa w tym wszystkim jest też rola płatnika. Bo istotne jest, by te wszystkie kontrakty się połączyły. By nie było konsekwencji, że są problemy z płatnościami - dodała dyrektor Wachowicz.

Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Filip Nowak wskazywał, że konstrukcja każdego systemu ochrony zdrowia powinna opierać się wyłącznie na analizach, które powinny być podstawą kreowania i planowania.

Jako przykład podał gorący w ostatnim czasie temat likwidacji oddziałów położniczych.

- Funkcjonuje taki mit, że porodówka powinna być w odległości 30 minut dojazdu od miejsca zamieszkania potencjalnych matek. Chciałem państwu powiedzieć, że obecnie zaledwie 60 proc. naszego kraju jest pokryta taką siecią, że dojazd jest możliwy w ciągu tych 30 minut. Czy to oznacza, że powinniśmy otworzyć nowe porodówki? Wydaje mi się, że to jest mało racjonalne - tłumaczył.

- Dziś widzimy, że na tych terenach, gdzie czas dojazdu jest powyżej 30 minut, nic się nie wydarzyło. Nie ma kataklizmu, dzieci rodzą się zdrowe. Co więcej, rodzą się często w tych ośrodkach, w których liczba porodów przekracza pewien wolumen gwarantujący bezpieczeństwo - dodał.

Piotr Nowicki dopowiadał, że nie da się przeprowadzić reformy, ani odgórnie, ani oddolnie, gdy nie będzie współdziałania.

- Trzeba połączyć jedno z drugim. Odgórnie powinny zostać stworzone ramy, co system chce kupić, co system oczekuje od świadczeniodawców. Czyli mapy świadczeń, gdzie i czego kupnem system jest zainteresowany. Natomiast, jak wykorzystać dane narzędzia, w konkretnym miejscu, to już jest temat oddolny. Bo próbując przymierzyć jeden model do różnych miejsc, okazuje się, że jest to niemożliwe. W jednym miejscu konsolidacja przyniesie efekty. W drugim miejscu może nie być najlepszym rozwiązaniem. Tam może trzeba zrobić głęboką restrukturyzację - mówił Nowicki.

- Jest oczywiste, że nie w każdym miejscu należy robić tak samo. Musimy wyjść od potrzeb. To jest logiczne - zgadzał się Adam Szlachta.

Prezes Grupy American Heart of Poland i Scanmed podkreślał, że logika powinna też wyznaczać działania przy tworzeniu regulacji. Jako przykład jej braku podał wymóg tworzenia osobnych Izb Przyjęć w Krajowej Sieci Kardiologicznej, która ma wejść w życie od 1 stycznia 2026 roku.

- Izba powinna być zakontraktowana. Jesteśmy na to przygotowani i wystąpiliśmy do NFZ o zakontraktowanie potrzeby zgłoszonej w ustawie. Otrzymaliśmy odmowę, a będzie to oceniane jako dodatkowy wskaźnik stanowiący o jakości. Widzę w tym nieścisłość, nie widząc w tym aspektu dodatkowej jakości. Dostrzegam za to, że wydane na to środki są zupełnie zbędne w tym obszarze - tłumaczył prezes Szlachta.

Zarządzanie zdrowiem na poziomie województwa

- Reforma powinna być przeniesiona na poziom województwa - stwierdziła Anna Brzezińska, członkini zarządu województwa mazowieckiego.

- My, patrząc z perspektywy całego Mazowsza, widzimy, jak jest ulokowana usługa medyczna w naszych szpitalach wojewódzkich, w mieście stołecznym Warszawa, ale także w szpitalach powiatowych. Bardzo często te usługi w szpitalach w bliskiej odległości nakładają się. To m.in. powoduje niewykonanie w pełni kontraktu, ani w jednym szpitalu, ani w drugim - tłumaczyła.

- Jesteśmy tym przykładem, gdzie już łączymy nasze podmioty medyczne. To nie jest łatwe. Konsolidacja zawsze budzi bardzo dużo emocji, szczególnie u pacjentów. W kontekście restrukturyzacji to są zawsze bardzo trudne decyzje i też bardzo emocjonalne decyzje, ale one powinny być podyktowane mapą potrzeb zdrowotnych, o której wszyscy zapomnieli - dodała Brzezińska.

Podobnego zdania, o przeniesieniu zarządzania systemem ochrony zdrowia na poziom wojewódzki, jest Piotr Czauderna, doradca prezydenta Karola Nawrockiego.

- Z tego poziomu widać lepiej niż z Warszawy - argumentował kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

- Tylko żeby to się zadziało, trzeba dać narzędzia. I dlatego między innymi byłem zwolennikiem podpisania tej ostatniej ustawy przez pana prezydenta, bo ona daje takie narzędzia - dodał.

Profesor podkreślił, że w Polsce nadmierny nacisk kładzie się na lecznictwo szpitalne. - Powoduje to, że produkujemy świadczenia, a nie zdrowie. Musimy określić cel. Cel przekraczający perspektywy jednej kadencji, a nawet i dwóch - tłumaczył.

Wskazał, żeby pójść śladem Danii, Holandii czy Austrii, które głęboko zreformowały system, powołując do tego zespoły ekspertów. - Owocem ich pracy był dokument pokazujący kierunki zmian i sposób prowadzenia zmian. A potem politycy to po prostu wdrażali w życie - przedstawiał prof. Czauderna.

- Strawestuję słynne powiedzenie Billa Clintona, właściwie Jamesa Carvilla, jego doradcy z kampanii prezydenckiej. On powiedział: gospodarka głupcze. Ja powiem: demografia głupcze. Jeżeli nie będziemy brali pod uwagę demografii i tego, że to demografia wymusza na nas zupełnie inne profile świadczeń do realizacji i inne typy łóżek, to długofalowo polegniemy wszyscy - dodał.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

Dowiedz się więcej na temat:

Przeczytaj źródło