Putin uzupełnia straty: Od więźniów po północnokoreańskich żołnierzy
W rzeczywistości, ci ludzie są natychmiast po przybyciu do Rosji zmuszani do podpisania wojskowych kontraktów i wysyłani na pierwszą linię frontu, często bez znajomości języka i pełnej świadomości ryzyka, co doprowadziło już do śmierci wielu z nich.
Rosyjskie wojska ponoszą ogromne straty w związku z inwazją na Ukrainę - mówi się o milionie żołnierzy poległych lub rannych. Aby uzupełnić te niedobory, Władimir Putin ucieka się do wszelkich możliwych sposobów. Początkowo armię ratowano, wcielając do niej skazańców, o czym świadczy spadek liczby więźniów w Rosji z 420 tys. do 266 tys. w poprzednim roku. Następnie, po porozumieniu z Kim Dzong Unem, na front wysłano nawet 12 tys. północnokoreańskich żołnierzy.
Już pod koniec 2022 roku prezydent Rosji wydał dekret, zezwalający cudzoziemcom na wstąpienie do rosyjskiej armii w zamian za dobrą pensję i rosyjskie obywatelstwo. Ponieważ ten legalny wabik nie okazał się wystarczająco skuteczny, Rosjanie postanowili "pomóc" rekrutacji, zwracając się w stronę Kataru i Afryki, gdzie otworzyły się nowe możliwości dla rekruterów i agencji pracy.
Tak oszukują migrantów: Z Kataru na rosyjski front
Katar stał się naturalnym kierunkiem dla rosyjskich rekruterów. Przez lata przed Mistrzostwami Świata 2022, maszyna mundialowa ściągnęła setki tysięcy pracowników do budowy nowych stadionów, lotnisk, autostrad i hoteli. Liczba napływowych pracowników, która tuż po 2010 roku wynosiła około 1,2 miliona, miała się niemal podwoić w latach poprzedzających mistrzostwa. Warunki ich pracy były tragiczne -organizacje takie jak Human RightsWatch szacowały liczbę zgonów na kilka tysięcy, a Amnesty International mówiło nawet o kilkunastu tysiącach.
Dodatkowo, powszechne były konfiskaty paszportów, kradzieże wynagrodzeń i funkcjonowanie systemu kafala, w którym migranci mieli zerowe prawa. Choć Katar „przypudrował” nieco prawo przed mundialem, to trzy lata po imprezie schroniska dla migrantów pustoszeją, a ślady po tych zmianach zacierają się. Wielu migrantów zostało bez pracy, nie zarobiło tyle, ile planowało, a tym przyjeżdżającym najpóźniej często nie zwróciły się nawet koszty biletów i pośredników. W tej próżni, hasłem, które "szczególnie wabi dolarami", stała się "Rosja".
Podstępna rekrutacja
Setki afrykańskich pracowników, którzy chcą dalej zarabiać, udają się coraz częściej do Rosji. Portal Josimar opisuje, że na lotnisku w Dosze "Afrykanie stali się regularnym widokiem na pokładach samolotów lecących stąd do Moskwy" lub tranzytem przez Stambuł. Zwykle w takim samolocie do Rosji leci do 10 osóbpochodzenia afrykańskiego, lecących tam w teorii do pracy. W ogłoszeniach i rozmowach z rekruterami wabią jedynie liczby w dolarach. Słowo "armia" wprawdzie pada, ale z dopiskiem, że chodzi o pracę "w logistyce lub na kuchni" i zawsze z dala od frontu. Praktyka jest jednak drastycznie inna.
Po wylądowaniu w Rosji, pracownicy agencji pracy zabierają przyjezdnych do biura rekrutacyjnego rosyjskiej armii. "Rozmowa kwalifikacyjna" kończy się przedłożeniem rocznego kontraktu na służbę w rosyjskiej armii, czasem dostępnego tylko w języku rosyjskim. Josimar opisał sprawę Marfo Nicholasa Kwaku, 25-letniego nauczyciela z Ghany, który przeniósł się z Doha do Rosji. Rodzina była zszokowana, gdy w maju tego roku zobaczyła jego zdjęcie z karabinem, w hełmie i mundurze, ponieważ Marfo nic o wojsku nie mówił. Kontrakt, który podpisał, zawiera zapis: "W przypadku odmowy odbycia służby wojskowej lub niespełnienia warunków rekrutacji, zobowiązujemy się do przekazania tych obywateli Federalnej Służbie Migracyjnej w miejscu ich zamieszkania w celu dalszej deportacji lub readmisji".
"Czarni Wagnerowcy"
Skala smutnych historii jest na tyle duża, że reportaże o podstępnym ściąganiu mieszkańców Afryki do Rosji robią już afrykańskie media. Magazyn "Jeune Afrique" w reportażu "Martwi za Rosję" szacuje, że do inwazji po stronie rosyjskiej dołączyły do tej pory tysiące Kameruńczyków i Iworyjczyków, nazywanych "Czarnymi Wagnerowcami", w nawiązaniu do prywatnej firmy wojskowej. Rosjanie podbierają nawet żołnierzy z kameruńskiego wojska, kusząc ich 2 tys. dolarów miesięcznie, podczas gdy pensja dla zwykłego kameruńskiego żołnierza wynosi około 130 dolarów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Dalszy ciąg materiału pod wideo

3 tygodni temu
18





English (US) ·
Polish (PL) ·