Jeśli powstają dwie nowe ekranizacje "Lalki" Bolesława Prusa – kinowa i serialowa – a my grzejemy się tym nie mniej niż nocnymi schadzkami Szymona Hołowni z Adamem Bielanem, to znaczy, że jest wciąż nadzieja dla tego kraju i narodu.
Dopóki będą powstawać kolejne adaptacje "Lalki", dopóki będzie nas egzaltować to, kto w nich zagra i jaki będzie poziom wierności powieściowemu pierwowzorowi, póty Polska będzie choć trochę normalnym krajem. Nawet jeśli i filmowa, i serialowa "Lalka" okażą się nędzą artystyczną, to i tak radość, że powstają, bo jest o czym rozmawiać.