Rzeka pieniędzy dla USA. Europa ma się zrzucić na uzbrojenie dla Kijowa

1 dzień temu 10

Poniedziałkowy szczyt w Białym Domu z udziałem europejskich liderów był "dobry", a spotkanie z Trumpem "najlepsze z dotychczasowych" - ocenił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Podczas rozmów pojawił się temat gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. - One z pewnością zostaną ogłoszone wspólnie z naszymi partnerami i będzie coraz więcej konkretów. Wszystko znajdzie się na papierze i zostanie w jakiś sposób sformalizowane w ciągu tygodnia-dziesięciu dni – oznajmił Zełenski, cytowany we wtorek przez agencję Interfax-Ukraina.

Jak wyjaśnił, jednym z elementów składających się na gwarancje bezpieczeństwa dla Kijowa jest wart 90 mld dolarów pakiet amerykańskiej broni, obejmujący przede wszystkim samoloty i systemy obrony przeciwlotniczej. Wcześniej "Financial Times" podawał też nieoficjalnie, że Ukraina miałaby dodatkowo zawrzeć z USA umowę dotyczącą produkcji dronów o wartości 50 mld dolarów.

- Unia Europejska i Wielka Brytania mają kupić amerykańską broń i w tym kontekście Europa na tym nie skorzysta. Zwłaszcza że Francuzi i Niemcy już współpracują z Ukrainą ws. dronów - komentuje w rozmowie z money.pl dr Aleksander Olech, redaktor naczelny defence24.pl. Nasz rozmówca jest zdania, że Amerykanie będą proponować broń o charakterze defensywnym. - Trump zapewni Putina, że ofensywna broń sprzedana nie zostanie - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Robot za 5000 € miesięcznie. Bez urlopu, bez przerw. Pracuje 24h - Kacper Nowicki w Biznes Klasie

Przede wszystkim obrona

Jaki sprzęt w takim razie mógłby trafić do Ukrainy? - Drony, obiecane baterie Patriot. Nie ma szans na pociski dalekiego zasięgu Tomahawk - ocenia Olech. Systemy Patriot produkują giganci zbrojeniowi RTX oraz Lockheed Martin. Jak podawał serwis Euractiv, ze względu na popyt na zamówienie czeka się kilka lat, chociaż Berlin naciskał na Waszyngton, żeby Kijów potraktowano priorytetowo. Koszt jednej baterii sięga 1 mld dol., a rakiety przechwytującej - 4 mln dol. Rocznie produkuje się 500-650 rakiet do Patriotów.

Zdaniem Jakuba Gracy z Instytutu Nowej Europa oferta od Zełenskiego i Brukseli powinna zadowolić USA. - Trump mówił, że USA nie przekazują już uzbrojenia dla Ukrainy, ale je sprzedają, i to jest sytuacja dużo bardziej dla nich komfortowa. Ukraina po zakończeniu wojny potrzebuje zbudować solidne zdolności odstraszające, a 90 mld dol. to nie jest tak dużo, biorąc pod uwagę skalę potrzeb - ocenia nasz rozmówca.

A te są olbrzymie.

- Zełenski mówił w Białym Domu, że gwarancje bezpieczeństwa muszą być adekwatne do zagrożenia i stanu sił zbrojnych Ukrainy - podkreśla w rozmowie z money.pl płk Maciej Matysiak z Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints. - Czyli potrzebne jest uzbrojenie - przede wszystkim do obrony przeciwlotniczej i przeciwpowietrznej (skupiającej się na ochronie przed rakietami - przyp. red.). W ten sposób armia ukraińska może być jednym z gwarantów tego, że Putin nie pokusi się o następną agresję zbrojną - tłumaczy.

W opinii Jakuba Gracy proces pokojowy będzie długi i wcale nie musi zakończyć się sukcesem. - Niepowodzenie jest bardziej prawdopodobne - deklaruje analityk INE.

Czy na dozbrojenie Ukrainy zgodzi się Putin, który może uznać, że jest to zagrożenie dla Rosji? - Na pewno konsultowano to z nim. Zwiększanie obronności Kijowa nie wpływa na zdolności ofensywne Moskwy. Do tego podtrzymana jest relacja USA-Rosja - ocenia Aleksander Olech. - Putin na tej wojnie wygra trzy rzeczy: wróci do międzynarodowego ładu, zyska terytorium, którego wcześniej oficjalnie nie miał, i doprowadzi do zmniejszenia sankcji, co przy rozpędzonej gospodarce wojennej pozwoli na zaangażowanie się w kolejne konflikty w Afryce, Bliskim Wschodzie i Azji - wylicza.

Dr hab. Kamil Zajączkowski, dyrektor Centrum Europejskiego UW, mówi natomiast, że "Rosja nie wyzbędzie się genu neoimperialnego". - Dlatego Moskwa, także po Putinie, musi zdawać sobie sprawę, ze jakikolwiek atak będzie niósł ze sobą konsekwencje ekonomiczne, militarne i polityczne. Sankcje muszą być bardzo mocne i ograniczać potencjał militarny Rosji przy jednoczesnym wzmocnieniu potencjału wojskowego Ukrainy - twierdzi.

Cele Rosji i Ukrainy są tak bardzo sprzeczne, że trudno sobie wyobrazić zgodę Rosji na solidne gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy oraz jej dozbrajanie w przyszłości - ocenia z kolei Jakub Graca.

Europa wydaje więcej

Europa niedawno wyprzedziła USA w finansowaniu produkcji broni dla Ukrainy od początku rosyjskiej pełnoskalowej inwazji. Według wyliczeń The Kiel Institute for the World Economy od początku wojny Europa wydała na wsparcie wojskowe 35,1 mld euro, a USA - 30,7 mld euro.

Europa wydała więcej od USA na zbrojenia UkrainyEuropa wydała więcej od USA na zbrojenia Ukrainy © Kiel Institute for The World Economy | mat. prasowe

- Jeśli dojdzie do rozejmu, to najwięcej pieniędzy wydadzą kraje, które już są w czołówce: Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy. Polska już ponosi ogromne koszty poprzez utrzymanie w gotowości hubu w Jasionce - komentuje dr Olech.

W lutym kancelaria prezydenta Andrzej Dudy podawała, że w stosunku do PKB Polska wydała na pomoc Ukrainie najwięcej, wliczając w to wsparcie dla uchodźców - 4,91 proc. PKB, z czego 0,71 proc. to pieniądze na wsparcie Ukrainy, a 4,2 proc. - koszty pomocy ukraińskim uchodźcom. Wartość samej pomocy militarnej wyniosła 15 mld zł. Według danych instytutu w Kilonii najwięcej na pomoc wojskową w liczbach bezwzględnych przeznaczyli Niemcy (16,5 mld euro), Brytyjczycy (13,8 mld euro), Duńczycy (9,2 mld euro) i Holendrzy (7,5 mld euro).

Co z Polską?

Polskiej delegacji nie było w Waszyngtonie podczas szczytu Trumpa z Zełenskim oraz "delegacją chętnych". Jednak Karol Nawrocki uda się do Białego Domu 3 września. - Musimy zaakceptować wizję USA w kontekście Ukrainy i zrobić wszystko, żeby utrzymać amerykańskie wojska w Polsce. W takiej lidze gramy - ocenia Aleksander Olech.

Natomiast Jakub Graca dodaje, że Polska może mieć rolę do odegrania na tej samej zasadzie, na której obecnie wspiera wysiłek wojenny Ukrainy, tworząc jej głębię strategiczną. - Bez Polski niemożliwe będzie stworzenie solidnych, wiarygodnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy - uważa analityk.

Administracja Trumpa nalega teraz na organizację szczytu Trump-Zełenski-Putin. - Zełenski musiałby trzymać nerwy na wodzy, bo Trump naciskałby na niego, żeby ten uścisnął dłoń Putinowi. Miałby swój noblowski obrazek - uważa dr Olech.

W spotkanie przywódców nie wierzy Adam Eberhardt, wicedyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, który napisał w serwisie X, że byłoby to "psychologicznie i wizerunkowo nieakceptowalne dla Putina".

Pod znakiem zapytania stoi też prawdomówność samego Putina, który miałby się zgodzić na przyjęcie gwarancji bezpieczeństwa Ukrainy, o czym mówił Steve Witkoff, specjalny wysłannik Donalda Trumpa.

Jak przypomina w serwisie X Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich, w 1999 r. Rosja zgodziła się na wycofanie swoich wojsk z Naddniestrza do 2002 r. Stacjonują tam do dziś.

- Ukraina i Europa mają złe doświadczenie z gwarancjami bezpieczeństwa. W 1994 r. podpisano Memorandum Budapesztańskie gwarantujące Ukrainie bezpieczeństwo za oddanie broni nuklearnej - przypomina Kamil Zajączkowski. - Putin od 2008 roku, gdy najechał na Gruzję, lekceważy jakiekolwiek porozumienia pokojowe i międzynarodowe. Porozumienia mińskie z 2015 r. złamał ponad 20 razy. Skąd pewność, że tak nie będzie tym razem? - kończy nasz rozmówca.

Piotr Bera, dziennikarz money.pl

Przeczytaj źródło