— W podróży często spotykam osoby, które powiedziały: "dość". Zrobiły dłuższą przerwę, bo pracowały w korporacji, były wypalone. Ze mną było zupełnie inaczej — mówi Natalia Borysławska (30 l.).
Kiedy rozmawiamy, jest w argentyńskiej Misiones, wciśniętej pomiędzy Paragwajem a Brazylią. Prowincja słynie z zapierających dech w piersiach wodospadów, bogatej zieleni i śladów jezuickich misji. Ale nie tylko. Do jej rozwoju przyczynili się imigranci polskiego pochodzenia. Właśnie dlatego dom, w którym zatrzymała się Natalia, wygląda znajomo. Zbudowany został w stylu zakopiańskiej chaty.