"Sejmflix", gaśnica Brauna i "zamach stanu". Szymon Hołownia żegna się z funkcją marszałka Sejmu

3 dni temu 5

Szymon Hołownia po dwóch latach kończy pełnić urząd marszałka Sejmu. Kadencja polityka Polski 2050 była naznaczona próbami utrzymania równowagi między obowiązkami w parlamencie, dyscyplinowaniem posłów, kierowaniem własnym ugrupowaniem politycznym oraz kandydowaniem w wyborach prezydenckich. W przeprowadzonym na zlecenie "Rzeczpospolitej" sondażu IBRIS pozytywnie prace marszałka Sejmu oceniło 45,4 procent badanych. Źle na ten temat wypowiedziało się niewiele mniej, bo 41,5 procent respondentów.

  • Szymon Hołownia ogłosił rezygnację z funkcji marszałka Sejmu, dokładnie dwa lata po objęciu tego stanowiska. Jego kadencja przypadła na wyjątkowo burzliwy okres w polskiej polityce.
  • Hołownia został wybrany na marszałka 13 listopada 2023 roku, uzyskując poparcie 265 posłów. W trakcie swojej kadencji musiał mierzyć się z wieloma wyzwaniami - od incydentu z gaśnicą posła Grzegorza Brauna, przez spór o mandaty Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, aż po polityczne reperkusje po wyborach prezydenckich w 2025 roku.
  • Hołownia podziękował posłom za współpracę i zapowiedział, że nie będzie ubiegał się o reelekcję. Nowy marszałek Sejmu ma zostać wybrany 19 listopada - ma nim zostać Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy.
  • Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl

Szymon Hołownia zgodnie z umową koalicyjną rezygnuje z funkcji marszałka Sejmu, równo dwa lata po tym, gdy został wybrany na ten urząd. 

Wśród 459 posłów, którzy wówczas zagłosowali, 265 posłów poparło jego kandydaturę, zaś Elżbietę Witek z Prawa i Sprawiedliwości widziało w tej roli 193 parlamentarzystów. Mój cel i program jest prosty: chciałabym, aby rodzice, gdy w telewizji pokazują dzieciom Sejm, nie zasłaniali im oczu i nie zatykali im uszu. Przeciwnie - by mówili: zobaczcie, tak można ze sobą rozmawiać, nawet gdy się ze sobą nie zgadza - mówił wówczas Hołownia.

Okres piastowania przez przewodniczącego Polski 2050 funkcji marszałka, choć krótki, obfitował w pełne emocji chwile. Hołownia musiał stawić czoła misji utrzymania równowagi między obowiązkami w parlamencie, dyscyplinowaniem posłów a kierowaniem własnym ugrupowaniem politycznym. Od objęcia funkcji marszałka Sejmu przez Szymona Hołownię subskrypcje kanału parlamentu na YouTube wzrosły z 41 tys. do ponad 700 tys. Z czasem jednak internauci zaczęli oceniać Hołownię jako zdolnego medialnie, lecz niewystarczająco konsekwentnego. 

Niemal miesiąc później, 11 grudnia 2023 roku, dwie sale warszawskiej Kinoteki wypełniły się po brzegi widzami. Przyszli - co wcześniej wydawało się mało prawdopodobne - żeby obejrzeć obrady Sejmu. Tego dnia premier Mateusz Morawiecki wygłosił swoje expose, ale nie uzyskał wotum zaufania dla rządu. Właśnie wtedy transmisje z Wiejskiej zaczęły bić rekordy oglądalności, a całe zjawisko szybko zyskało nazwę "Sejmflix". Polacy masowo zaczęli śledzić obrady Sejmu także w internecie. 

Na oficjalnym kanale Sejmu w serwisie YouTube transmisję z expose Mateusza Morawieckiego w szczytowym momencie oglądało ponad 270 tys. osób. Nagranie z tamtego dnia szybko zbliżyło się do 4 mln odtworzeń, a dziś ma już ponad 4,2 mln. Z kolei transmisja z kolejnego dnia - 12 grudnia 2023 r., gdy swoje expose wygłosił Donald Tusk - przekroczyła 4,3 mln wyświetleń. Stacje telewizyjne również odnotowały wzrost zainteresowania polityką na żywo. Pierwsze posiedzenie Sejmu i Senatu, które odbyło się 13 listopada 2023 r., śledziło łącznie 2,74 mln widzów w TVN24, TVP Info i Polsat News. To dało tym stacjom 30,7 proc. udziału w rynku. Na tak gwałtowny wzrost zainteresowania polityką z pewnością wpłynęły wybory parlamentarne i oczekiwania związane ze zmianą władzy. Do śledzenia obrad Sejmu przyciągał jednak także nowy marszałek - lider Polski 2050, Szymon Hołownia. Pisarz, publicysta i były współprowadzący telewizyjnego talent show, który w 2020 roku ubiegał się o urząd prezydenta.

W opinii dra Mirosława Oczkosia, eksperta ds. marketingu politycznego z Szkoły Głównej Handlowej, w przypadku Hołowni zadziałała stara zasada PR-owa, a także  wizerunkowa. Dobrze albo źle wypada się na czyimś tle - stwierdził. Zwrócił uwagę, że przed objęciem funkcji przez Hołownię mieliśmy do czynienia z "siermiężnym Sejmem, w którym posłom i posłankom wyłączano mikrofony, obrażano ich, zawieszano czy wykluczano z obrad". Polityka kojarzyła się wtedy z czymś nudnym, zamkniętym i oderwanym od codzienności - dodał Oczkoś.

Ekspert zauważył też, że Hołownia przyciągał uwagę politycznych oponentów, którzy byli ciekawi, czy były publicysta i prezenter telewizyjny poradzi sobie w roli marszałka Sejmu.
Pierwsze i drugie posiedzenie Sejmu pokazały, że Hołownia wchodzi w szermierkę słowną z poprzednią ekipą, która go testowała - jak go ośmieszyć, jak przyłapać na błędach w procedurze - a on się nie dał. Ludzie zaczęli sobie przekazywać te informacje, co oczywiście wiązało się z internetem i mediami społecznościowymi. Młodym ludziom Sejm i polityka kojarzyły się raczej z nudą, a nagle okazało się, że obrady stały się rodzajem show, bo Hołownia potrafił kogoś "zgasić", spuentować, zripostować, a przy tym nie popełniał większych gaf proceduralnych - powiedział Oczkoś.

Nowy styl Hołowni przełożył się na wyraźny wzrost zainteresowania obradami Sejmu. 

W październiku 2023 r. kanał Sejmu w serwisie YouTube miał 41 tys. subskrybentów, a w grudniu było ich już niemal 13 razy więcej - około 530 tys. Szczyt popularności przypadł na styczeń 2024 r., gdy kanał śledziło już ponad 700 tys. użytkowników. Wiosną liczba subskrybentów wciąż utrzymywała się na wysokim poziomie, choć oglądalność transmisji zaczęła spadać - do poziomu 190-500 tys. wyświetleń w dniu obrad. 

O końcu fenomenu "Sejmflixa" można mówić w drugiej połowie 2024 roku. W październiku filmy publikowane na kanale Sejmu z trudem przekraczały 100 tysięcy odtworzeń.

Zdaniem dra Oczkosia Szymon Hołownia w pewnym momencie "zderzył się z rzeczywistością, którą jednak mimo wszystko jest polityka". Show nie przykryło polityki, a być może polityka osłabiła to show. I nagle się okazało, że (Hołownia) musi chodzić w pewnych trybach, w których pozostali politycy chodzili, tylko może w nudniejszej wersji. To wtedy nastąpił gwałtowny spadek zainteresowania - powiedział ekspert.

Jego zdaniem tym punktem zwrotnym było odroczenie prac nad projektami dotyczącymi aborcji. Właśnie za sprawą aborcji w kwietniu 2024 r. doszło do pierwszego poważnego konfliktu między partiami koalicyjnymi. 5 marca 2024 r. marszałek Hołownia poinformował, że podjął decyzję, by projekty dotyczące aborcji były procedowane w Sejmie 11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych. Finalnie w lipcu Sejm nie uchwalił nowelizacji Kodeksu karnego dotyczącej dekryminalizacji pomocy w aborcji. 

Według dra Oczkosia brak spełnienia obietnic dotyczących aborcji, a także związków partnerskich spowodował rozczarowanie, zwłaszcza wśród młodych wyborców. Dodał, że Hołownia jest świetnym showmanem i dobrze się przygotował do prowadzenia posiedzeń Sejmu. Ale w tym samym czasie nie uczył się polityki; uznał, że skoro jest tak dobrze odbierany i tak go ludzie kochają za to, jak prowadzi obrady, to równie dobrze poradzi sobie w tej twardej polityce. A tu się okazało, że Szymon Hołownia, myślę, że do tej pory jednak nie został politykiem jako takim - powiedział Oczkoś. 

Jednym z punktów zwrotnych w 730 dniach pełnienia funkcji marszałka Sejmu z pewnością był start w wyborach prezydenckich wiosną 2025 roku. Przystąpił do nich jako wspólny kandydat Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego, a więc zawiązanej koalicji tych dwóch formacji tzw. Trzeciej Drogi. Sojusz z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem jednak nie przetrwał próby czasy, a walnie przyczyniła się do tego dotkliwa porażka w I turze wyborów prezydenckich. Zajął w nich odległe piąte miejsce, przegrywając m.in. z prawicowymi kandydatami - Sławomirem Mentzenem i Grzegorzem Braunem. 

Działalność tego ostatniego w okresie pełnienia funkcji marszałka Sejmu przez Szymona Hołownię była zresztą jednym z największych wyzwań. To za sprawą dantejskich scen, jakich w gmachu polskiego parlamentu dopuścił się Braun w grudniu 2023 roku, gdy ówczesny poseł Konfederacji zgasił gaśnicą w Sejmie menorę chanukową. Po tym wydarzeniu obrady Sejmu zostały przerwane, a marszałek Sejmu określił jego działanie jako "akt chamstwa, dewiacji i głupoty". Prokuratura skierowała wobec Brauna akt oskarżenia.

21 grudnia 2023 roku Hołownia naraził się środowisku Prawa i Sprawiedliwości, gdy wydał postanowienie w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatów poselskich Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Był to efekt orzeczenia Sądu Okręgowego w Warszawie z poprzedniego dnia, który wymierzył posłom prawomocne kary po dwa lata więzienia za udział w "aferze gruntowej". Prezydent Andrzej Duda w liście do marszałka Sejmu przekazał, że na skutek zastosowania w 2015 r. przez niego prawa łaski wobec Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika nie zachodzą przesłanki do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu. Również Wąsik i Kamiński uznali werdykt sądu za nielegalny i zapowiedzieli odwołania od decyzji o wygaśnięciu mandatu. 

Sprawa byłych szefów CBA miała swoją kontynuację w lutym 2024 roku. Wówczas Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik w grupie polityków PiS próbowali wejść do Sejmu. Doszło do przepychanek ze Strażą Marszałkowską i choć udało im się dostać na teren parlamentu, to nie dostali się do budynku, gdyż Straż Marszałkowska zamknęła wejście. Wcześniej, 10 stycznia, w Monitorze Polskim zostało opublikowane postanowienie marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu Mariusza Kamińskiego, po tym jak Izba Pracy SN nie uwzględniła jego odwołania. W przypadku Wąsika takiej publikacji nie było, bo jego odwołanie zostało uwzględnione przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej SN. Spór zakończył dopiero wybór obu do Parlamentu Europejskiego w wyborach 9 czerwca 2024 r.

O tym, że oczy opinii publicznej zwrócone są na najważniejszych polityków w kraju - także poza gmachem Sejmu - Hołownia przekonał się 26 kwietnia 2025 r. Wówczas podczas pogrzebu papieża Franciszka w Rzymie w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie marszałka z telefonem w dłoni na placu Świętego Piotra, co wywołało zarzuty o robienie selfie. Hołownia zapewnił dziennikarzy, że zrobił jedynie dwa zdjęcia - tłumu na placu i wynoszonej trumny papieża z bazyliki.

Prawdziwą burzę wywołała natomiast wypowiedź ówczesnego marszałka Sejmu z końcówki lipca 2025 roku na antenie Polsat News, dotycząca politycznych reperkusji po wyborach prezydenckich, które minimalnie wygrał kandydat popierany przez PiS Karol Nawrocki, pokonując popieranego przez Koalicję Obywatelską Rafała Trzaskowskiego. 25 lipca 2025 r. Szymon Hołownia powiedział w Polsat News, że wielokrotnie sugerowano mu, aby opóźnił zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na prezydenta RP i dokonał w ten sposób "zamachu stanu". 

Pytany, kto składał mu te propozycje, mówił o ludziach, którym "nie podobał się wynik wyborów prezydenckich".

Już następnego dnia Hołownia starał się łagodzić przekaz. Podkreślił, że sformułowania "zamach stanu" użył nie w znaczeniu prawnym, tylko w znaczeniu politycznej diagnozy. Zaapelował do obu stron politycznego sporu, by "nie doszukiwać się spisków tam, gdzie ich nie ma" oraz by nie podważać werdyktu wyborczego. W te tłumaczenia polityka najwyraźniej nie uwierzyła prokuratura.

Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Piotr Antoni Skiba poinformował opinię publiczną, że planowane jest przesłuchanie marszałka Sejmu w charakterze świadka w sprawie jego słów. Do przesłuchania doszło 10 października. Na kolejny termin, 3 listopada, Hołownia się nie stawił, bo śledztwo, jak poinformował, prowadzone jest w związku z zarzutem prezesa TK Bogdana Święczkowskiego o zamachu stanu, a ten ostatni miał zamiar zadawać marszałkowi pytania. Tymczasem, zdaniem Hołowni, nie ma takiej prawnej możliwości. 

7 listopada 2025 roku Szymon Hołownia podziękował zgromadzonym na sali plenarnej posłom za dwa lata, kiedy pełnił on funkcję marszałka. Wybór kolejnego marszałka ma zostać przeprowadzony 19 listopada. Z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie nim Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy.

W czwartkowej publikacji dziennik "Rzeczpospolita" opublikował sondaż IBRIS-u, który został przeprowadzony na zlecenie gazety. Respondenci są w nim podzieleni w ocenie pracy polityka na piastowym przez niego stanowisku. 

45,4 procent z nich oceniło ten pozytywnie, odmiennego zdania było 41,5 procent wyborców. Na pozytywny odbiór pracy Szymona Hołowni złożyło się 6 procent zdecydowanie dobrych ocen i 39,4 proc. badanych z opinii "raczej dobrze". Negatywne oceny dała za to suma 12,1 procent "zdecydowanie źle" nastawionych wyborców i 29, 4 procent, którzy na zadane pytanie odpowiedzieli: raczej źle. 

Byli też niezdecydowani. "Nie wiem" lub "nie mam zdania" - powiedziało nieco ponad 13 procent uczestników badania sondażowni IBRIS. 

Jeśli zaś chodzi o wyborców koalicji rządzącej (KO, Lewica, PSL, Polska 2050), "zdecydowanie dobrze" Hołownię ocenia 18,7 proc. badanych, a "raczej dobrze" - 53,7 proc. Z kolei "raczej źle" Hołownię ocenia 15,2 proc. ankietowanych, a "zdecydowanie źle" 7,1 proc. 5,2 proc. wyborców koalicji rządzącej wybrało odpowiedź: "nie wiem/trudno powiedzieć". Wśród wyborców opozycji (PiS, Konfederacja, KKP, Razem), "zdecydowanie źle" Hołownię ocenia 20,5 proc., a 45,3 proc. "raczej źle". "Raczej dobrze" ocenia go 31,1 proc., a "zdecydowanie dobrze" 0,4 proc. badanych. 2,8 proc. wyborców opozycji wybrało odpowiedź: "nie wiem/trudno powiedzieć". 

Badanie przeprowadzono w dniach 7-8 listopada metodą CATI na próbie 1067 osób.

Przeczytaj źródło