"Sejmflix", Końskie i "zamach stanu". Jak zapamiętamy dwa lata z marszałkiem Hołownią? [OPINIA]

1 tydzień temu 9

Szymon Hołownia, zgodnie z ustaleniami koalicyjnymi, podpisał w czwartek rezygnację z funkcji marszałka Sejmu, by do wyborów parlamentarnych funkcję tę mógł pełnić lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Jak zostanie zapamiętany Hołownia? Bez wątpienia to postać sympatyczna i nietuzinkowa, choć jego sejmowo-polityczne dwa lata wymykają się jednoznacznym ocenom.

Szymon Hołownia jeszcze jako marszałek podczas pierwszego dnia 44. posiedzenia Sejmu Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

"Sejmflix", czyli Sejm bliżej obywateli 

Szymon Hołownia to niewątpliwie showman, któremu doświadczenie telewizyjne (był m.in. gwiazdą TVN-owskiego programu "Mam talent!") z pewnością pomogło w prowadzeniu obrad w sposób, który nie przysparzał mu wrogów i nie wywoływał awantur na sali obrad. Wręcz przeciwnie - lekki i żartobliwy styl pomagał nieraz rozładować napiętą atmosferę przy Wiejskiej. 

Zobacz wideo Koniec kadencji Hołowni. Najlepsze momenty marszałka Sejmu

Hołownia, w przeszłości dziennikarz i publicysta, rozumiał też, jak ważne jest budowanie dobrego wizerunku Sejmu w mediach i w społeczeństwie, zwłaszcza że pierwsze posiedzenia izby cieszyły się rekordowym zainteresowaniem. Sam tylko sejmowy kanał na YouTube w krótkim czasie zwielokrotnił widownię (z 40 tys. subskrypcji jesienią 2023 r. do 700 tys. obecnie). Obrady przy Wiejskiej w Warszawie chętnie oglądali też widzowie głównych stacji informacyjnych. Mówiono wręcz o nowym zjawisku społecznym, zwanym "Sejmflixem". 

To oczywiście nie tylko zasługa Szymona Hołowni i jego stylu prowadzenia obrad. Rekordowe zainteresowanie tym, co działo się w pierwszych tygodniach nowej kadencji zapewnili w dużej mierze wyborcy Koalicji 15 października, z entuzjazmem obserwujący stopniowe odsuwanie PiS od władzy - najpierw w parlamencie, później w rządzie. Youtubowy zapis obrad z 12 grudnia 2023 r., kiedy to expose wygłaszał premier Donald Tusk, do dziś zebrał 4,3 mln wyświetleń. 

Sam Hołownia był jednym z najbardziej otwartych na media marszałków - z wieloma reporterami sejmowymi jest po imieniu, po raz pierwszy w historii stworzył dla nich specjalną, dziennikarką strefę na głównym korytarzu i przywrócił, zlikwidowaną w czasach PiS, salę do organizacji konferencji prasowych. Salę, z której notabene najchętniej korzystają dziś posłowie... Prawa i Sprawiedliwości. To ich wystąpień jest tam najwięcej, czasem po kilka dziennie. 

Lider Polski 2050 był też jednym z inicjatorów zmian w regulaminie Sejmu, które znacząco poprawiły jakość prac i wizerunek niższej izby parlamentu. Wprowadzono m.in. możliwość konsultacji społecznych projektów ustaw i przepisy, które przyspieszyły prace nad nimi w komisjach (zlikwidowały tzw. zamrażarkę, czyli wskazały termin na sporządzenie sprawozdania komisji). To, co Hołownia stara się upowszechnić, to także wysłuchania publiczne kandydatów do urzędów publicznych, np. szefa Najwyższej Izby Kontroli czy prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. To nowa jakość zwłaszcza w porównaniu z modelem, który obowiązywał w czasach PiS - legislacyjnym ekspresem, ograniczaniem praw opozycji i słynną kotarą, która zasłaniała przed mediami drzwi gabinetu marszałka Sejmu.

Wszyscy na Końskie! 

Cieniem na dorobku i wizerunku Hołowni kładzie się jednak jego postawa w koalicji rządzącej. Lider Polski 2050 mając w perspektywie start w wyborach prezydenckich, z czasem zaczął się coraz mocniej dystansować przede wszystkim od głównych rywali - Koalicji Obywatelskiej, Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego. Kulminacja tych napięć nastąpiła 11 kwietnia w Końskich. Kandydat KO na prezydenta, licząc na pogrążenie swego głównego konkurenta Karola Nawrockiego, wymyślił debatę "jeden na jeden". Plan się jednak nie powiódł, bo Hołownia zirytowany wycięciem go z rywalizacji, postanowił też wybrać się do Świętokrzyskiego, a za nim ruszyli pozostali kandydaci: Magdalena Biejat, Joanna Senyszyn, Marek Jakubiak czy Krzysztof Stanowski. W ten sposób szykowane starcie "dwóch" zamieniło się w debatę w sumie ośmiorga kandydatów. Do dziś wielu w KO i spora część sympatyków tej partii jest przekonana o tym, iż to Hołownia w największym stopniu odpowiada za porażkę wyborczą Trzaskowskiego.  

Nocna kolacja z prezesem 

Swój największy polityczny błąd Szymon Hołownia popełnił jednak latem tego roku, gdy na jaw wyszło jego nocne spotkanie z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim w prywatnym mieszkaniu Adama Bielana. Marszałek dolał jeszcze oliwy do ognia, opowiadając później w mediach, iż był "nakłaniany" do przeprowadzenia "zamachu stanu", czyli opóźnienia lub w ogóle odmowy zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na prezydenta. Ze swych słów lider Polski 2050 do dziś musi się tłumaczyć w prokuraturze, a zaufanie do niego przez ostatnie miesiące znacząco spadło (według Ibris dla Onetu z 35,7 proc. w styczniu do 20,6 proc. w październiku). Niezmiennie pod progiem wyborczym w sondażach jest też jego partia, Polska 2050.

Kandydat na UNHCR

Hołownia, co nie jest tajemnicą, z fotelem marszałka rozstaje się niechętnie. Do niedawna nie było zresztą pewności, czy szef Polski 2050 w ogóle ustąpi, bo po pierwsze sam prezentował w tej sprawie sprzeczne komunikaty, po drugie do pozostania na czele Sejmu namawiali go bliscy współpracownicy. Niektórzy z nich (Agnieszka Buczyńska) zapowiadają, iż nie poprą wyboru Włodzimierza Czarzastego. 

Ostatecznie Hołownia złożył jednak rezygnację i teraz zamierza skupić się na staraniach o objęcie funkcji Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. Wcześniej, bo w przyszłym tygodniu być może zostanie wybrany na jednego z wicemarszałków Sejmu.  

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło