Grzegorz G. pojawił się w moim życiu w 2022 r. – mówi Renata, koordynatorka do spraw klientów w polskiej filii dużej europejskiej korporacji. – Znajomi ze szkoły tańca opowiadali, że wzięli udział w zorganizowanym przez niego wyjeździe na Teneryfę. Chwalili jego pomysł na biznes: prowadził zarejestrowaną w Łodzi fundację, która pozyskiwała z funduszy unijnych pieniądze na wycieczki, które miały być np. projektami tanecznymi. Uczestnicy wpłacali pieniądze jako wkład własny i zobowiązywali się do wrzucania na swoje socjale – w ramach reklamy projektów – fotek z eventów tanecznych.
W opowieściach jej znajomych Grzegorz G. jawił się jako sprawny organizator i pasjonat tańca. Mieli też wspólnych znajomych ze Świebodzina, skąd pochodził, i z Krakowa. Jedyne, co Renatę niepokoiło, to jego spojrzenie: miał szarobłękitne nieruchome oczy. – Intuicja podpowiadała, żeby trzymać się od niego z daleka. Niestety, na początku października 2022 r. wpłaciłam 3,5 tys. zł wkładu własnego na jedenastodniowy wyjazd na Kubę – wspomina. – Impreza, połączona z kursem salsy, miała się odbyć za rok. Grzegorz najpierw przesunął ją o miesiąc, potem przerzucił na początek 2024 r. Powód: opóźnienie w wypłacaniu grantów. W międzyczasie podpisałam umowy na kolejne wyjazdy, które miały się odbyć w 2024 r. – do Aten (1100 zł) i Dominikany (5200 zł).