Sikorski o negocjacjach z Rosją: Najpierw pokaz siły, potem dialog

1 miesiąc temu 16

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski opublikował na łamach dziennika "New York Times" felieton, w którym odniósł się do polityki wobec Rosji, która kontynuuję wojnę przeciwko Ukrainie. "Możliwe są negocjacje z Rosją, ale musi się to odbywać w dwóch etapach: najpierw trzeba dokonać pokazu siły, a potem podjąć dialog. Teraz arytmetyka wojny dowodzi, że Putin nie chce rozmów pokojowych" - czytamy w publikacji wicepremiera.

"Istnieje powiedzenie, że każda administracja USA odkrywa Rosję na nowo. Niemal każdy prezydent w ostatnich dekadach wkraczał do Białego Domu, mając nadzieję na nowy początek, ale rezultat był zawsze ten sam: im więcej oferuje się Moskwie, tym więcej ona żąda" - pisze na wstępie swego tekstu Radosław Sikorski.

Przypomina, że rano 10 września ponad 20 rosyjskich dronów wtargnęło w polską przestrzeń powietrzną, i podkreśla: "Mój rząd jest pewien, że była to prowokacja zorganizowana przez rosyjski reżim".

Nieco ponad tydzień później trzy rosyjskie myśliwce pogwałciły przestrzeń powietrzną Estonii. "Te i inne incydenty stanowią kolejny dowód na to, że Kreml nie jest zainteresowany pokojem, ale eskalacją (konfliktu)" - kontynuuje wicepremier.

Prezydent Donald Trump od swej inauguracji próbował różnych rozwiązań dyplomatycznych, by osiągnąć pokój w Ukrainie, stworzył stanowisko specjalnego wysłannika ds. misji pokojowych i nominował na tę funkcję osobę, którą Kreml mógł zaakceptować. Szef polskiej dyplomacji przypomina, że amerykańscy dyplomaci spotykali się ze swymi rosyjskimi odpowiednikami na neutralnym gruncie, a specjalny wysłannik prezydenta kilka razy odwiedził Moskwę.

"Trump osobiście i publicznie poprosił prezydenta Rosji Władimira Putina, by powstrzymał ataki na Ukrainę, pisząc w mediach społecznościowych 'STOP!', a gdy Putin zignorował tę prośbę, Trump zaoferował mu spotkanie jeden na jeden na Alasce" - wylicza szef dyplomacji.

"Ale arytmetyka wojny mówi sama za siebie" - podkreśla i dodaje: wydatki wojskowe Rosji na rok 2025 szacowane są na około 190 mld dol., o 3,4 proc. więcej niż w roku 2024. Nakłady na obronność i bezpieczeństwo na rok 2026 mają według prognoz stanowić około 40 proc. całego budżetu Rosji. Według ukraińskich władz liczba rosyjskich żołnierzy w Ukrainie ma do końca roku wzrosnąć do 150 tysięcy.

Jak ocenia Radosław Sikorski, "Putin przyjął zaproszenie na Alaskę, ale nie po to, by negocjować w dobrej wierze - chciał kupić sobie czas. Jego długoterminowe cele nie uległy zmianie: odbudować rosyjskie imperium, podważyć transatlantyckie gwarancje bezpieczeństwa, podzielić Zachód i (...) osłabić Stany Zjednoczone".

"Ale negocjowanie z Rosją jest możliwe. Negocjacje między prezydentem Ronaldem Reaganem i sowieckim przywódcą Michaiłem Gorbaczowem, które pomogły zakończyć zimną wojnę, nie mogłyby dojść do skutku, gdyby Reagan najpierw nie wykorzystał słabości ZSRR, wywierając silną presję militarną i gospodarczą, włącznie ze wspieraniem grup i krajów, które rzucały wyzwanie Sowietom na całym świecie, jak polski ruch Solidarność i afgańscy mudżahedini" - pisze wicepremier. 

Ocenia jednak, że Putin nie znalazł się jeszcze w takim położeniu, by skala nacisków zmusiła go do negocjacji. Jedynym sposobem, by uzmysłowić mu, iż nie wybrnie z błędu, jakim była inwazja na Ukrainę, jest dalsze wspieranie Kijowa finansowo i militarnie oraz zachwianie podstawami rosyjskiej gospodarki. 

"Na dobry początek samozwańczy akolici ruchu MAGA na Węgrzech i Słowacji powinni posłuchać Trumpa i przestać kupować rosyjską ropę oraz należałoby nareszcie wykorzystać ponad 200 mld dolarów zamrożonych w Europie rosyjskich aktywów, by dostarczyć finansową pomoc ofiarom wojny Putina" - proponuje Sikorski. 

"Największy kraj na świecie nie potrzebuje więcej ziemi. Powinien lepiej zająć się tym, co już teraz jest w jego uznanych międzynarodowo granicach. Władze Rosji muszą zrozumieć, że próba odbudowania przez nie ostatniego imperium Europy jest skazana na porażkę" - konkluduje wicepremier.

Także w czwartek Radosław Sikorski odwiedził Przemyśl (woj. podkarpackie) w ramach objazdu po Regionalnych Ośrodkach Debaty Międzynarodowej. Na wstępie podziękował mieszkańcom Podkarpacia za pomoc udzieloną Ukraińcom w 2022 roku, kiedy uciekali przed rosyjską agresją. Przemyśl jest miejscem, symbolem. Mimowolnie znaleźliście się w centrum polityki międzynarodowej. To stąd płynie pomoc, która wzmacnia ukraiński opór, a przez to zwiększa bezpieczeństwo Polski - zwrócił się do mieszkańców miasta Sikorski.

Podkreślił, że "znaczenie Polski w globalnej hierarchii rośnie, rośnie również rola Podkarpacia". Robicie coś dla całego kraju, jednocześnie jednak pierwszy raz od końca zimnej wojny tak wyraźnie czujemy na plecach oddech globalnego konfliktu - powiedział szef MSZ.

Minister był również pytany o to, czy takie przyfrontowe regiony jak Podkarpacie zyskają na odbudowie Ukrainy po zakończeniu tam wojny. Jak zaznaczył Sikorski, już teraz wymiana handlowa z Ukrainą jest większa niż przed wojną. Jego zdaniem bilans handlowy po zakończeniu wojny u naszych wschodnich sąsiadów na pewno będzie dla nas korzystny. 

Dodał, że wielu Ukraińców przyjeżdża do Polski na zakupy, bo pozostałe granice są dla nich zamknięte. Szef resortu dyplomacji zapowiedział również, że zamierza ponownie wprowadzić regulację, która będzie zobowiązywała Ukraińców, którzy mieszkają w Polsce dłużej niż pół roku, do zarejestrowania samochodu w Polsce. To oznacza, że auto przejdzie polskie badania techniczne i będzie miało polskie tablice rejestracyjne - dodał.

Kilka pytań do szefa MSZ dotyczyło walki z rosyjską dezinformacją, która m.in. stara się skłócić Polaków i Ukraińców. W ocenie Sikorskiego w tym obszarze więcej obowiązków powinny mieć zagraniczne platformy społecznościowe, które muszą reagować na dezinformację tworzoną przez rosyjskie boty.

Jedno z pytań zadanych ministrowi dotyczyło kwestii Wołynia i pojednania polsko-ukraińskiego. Sikorski przyznał, że Wołyń to "bolesna kwestia". Dodał, że nasze działania "nie przywrócą życia ani jednej ofierze Wołynia". Możemy działać tak, aby zmarłym, pomordowanym oddać cześć, aby zapewnić im chrześcijański pochówek, ale po to, żeby już nic takiego więcej się nie wydarzyło, a nie po to, żebyśmy się znowu zaczęli mordować - mówił minister.

Jak przypomniał, to za rządów Prawa i Sprawiedliwości wstrzymane zostały ekshumacje na Ukrainie, a obecny rząd je ponownie uruchomił. Kolejne pytanie dotyczyło współpracy państwa w ramach NATO. Szef MSZ podkreślił, że obecnie współpraca układa się bardzo dobrze, a państwa NATO zrozumiały, że muszą wydawać znacznie więcej na obronność. Jeśli zrobimy to, do czego się zobowiązaliśmy (w ramach NATO - red.), to do końca dekady (prezydent Rosji Władimir) Putin nam może skoczyć - powiedział Sikorski. 

Jeden z uczestników spotkania zapytał wicepremiera, co władze Białorusi muszą zrobić, aby otwarte zostały kolejne przejścia graniczne. Władze Białorusi wiedzą dokładnie, co trzeba zrobić. Trzeba skończyć z tą hybrydową agresją na naszą granicę i trzeba zacząć wypuszczać więźniów politycznych - odpowiedział krótko Sikorski.

Przeczytaj źródło