Leszek Skiba komentuje opublikowaną kilka dni temu najnowszą „Strategię zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2026-2029”. Podkreśla, że według metodologii Eurostatu polski dług w 2029 roku sięgnie 75 proc. PKB, a według polskiej definicji – niemal 60 proc.
Rośnie różnica między długiem „budżetowym” i „pozabudżetowym”
Obecny rząd zapowiadał zwiększenie przejrzystości w finansach publicznych i odchodzenie od upychania wydatków w funduszach pozabudżetowych. A to właśnie one stoją za zwiększającą się różnicą między państwowym długiem publicznym (metodyka krajowa; PDP jest punktem odniesienia dla progu ostrożnościowego z ustawy o finansach publicznych i konstytucji) a długiem instytucji rządowych i samorządowych (metodyka unijna).
Różnica między długiem PDP i EDP w perspektywie 2029 roku / Dziennik Gazeta Prawna
– Największym powodem do zaniepokojenia jest to, że Polska będzie krajem coraz bardziej zadłużonym – mówi Leszek Skiba. Przypomina o zmianie na negatywną perspektywy ratingu Polski ze strony dwóch agencji: Fitch i Moody’s. I podkreśla, że dla agencji istotna jest stabilizacja długu. – Tym, co widzimy w strategii, jest sytuacja, w której co roku udział długu do PKB rośnie i nie widzimy do 2029 roku, żeby następowała stabilizacja – ocenia Skiba.
Sam wzrost gospodarczy nie pomoże budżetowi państwa
Skiba odrzuca argumentację, że szybki wzrost PKB może sam z siebie poprawić sytuację budżetową. – Nie rozwiążemy problemu deficytu poprzez wzrost gospodarczy – mówi. Jego zdaniem, wyższy wzrost pomaga tymczasowo zwiększać dochody podatkowe. Aby faktycznie ograniczyć deficyt, należy spojrzeć na wydatkową stronę budżetu. Skiba jest za dogłębną analizą wydatków państwa.
Rządzący ostrożnie podchodzą do deklaracji o zmniejszaniu wydatków państwa w obawie przed spadkiem poparcia wśród wyborców. Leszek Skiba nie zgadza się z takim podejściem. – Błędne jest założenie, że mocniejsze ograniczenie wydatków może mieć negatywny wpływ na wzrost gospodarczy i silnie rzutować właśnie na popularność partii rządzącej – ocenia gość „Kasy Wilkowicza”. Dlaczego? Bo według Skiby wysoki wzrost gospodarczy, dobre warunki do wydawania pieniędzy nie przekładają się na wzrost sympatii do rządzących.
Czy w grę mogłoby wchodzić np. ograniczenie wydatków państwa na program 800+, który w przyszłym roku ma kosztować budżet niemal 62 mld zł? – Nie potrafię powiedzieć, czy rządzący się na to zdecydują, ale warto zastanowić się, jak wydawać te same pieniądze, bo niekoniecznie nie chodzi tutaj o oszczędzanie, żeby bardziej efektywnie wspierać programy pro-demograficzne, politykę społeczną. Myślę, że taka dyskusja z ekspertami powinna mieć miejsce – ocenia rozmówca Łukasza Wilkowicza.
Dochody państwa – większa skuteczność zamiast nowych podatków
Pytany o możliwości zwiększenia dochodów budżetu doradca prezydenta uważa, że Polska nie powinna stawać się „krajem wysokich podatków”. Jego zdaniem jest pole do poprawy skuteczności działania administracji podatkowej, np. w zakresie cen transferowych i dochodów z podatku od osób prawnych.
– Pewnie jakieś drobne okazje do tego, żeby znaleźć kilka miliardów – to właśnie ceny transferowe, przejrzenie się, jak wygląda struktura, jeśli chodzi o PIT, tak żeby nie zaburzyć całej struktury – to jest do zrobienia. Tylko że wiadomo, niezależnie od tego, jakie będą finalne decyzje, pan prezydent jasno powiedział w kampanii wyborczej, że jest przeciwny takim podatkom, które będą w negatywny sposób oddziaływały na ludzi – stwierdził Leszek Skiba.

1 miesiąc temu
23






English (US) ·
Polish (PL) ·