Stifler twarzą kampanii dla dzieci. Serio nie było lepszych kandydatów?

4 dni temu 11
Stifler twarzą kampanii edukacyjnej dla dzieci
Stifler został twarzą kampanii edukacyjnej dla dzieci. Czy to odpowiednia osoba? Fot. za YouTuve / Canva

Dzieci dziś uczą się o świecie od ludzi, którym popularność przyniosły skandale, łamanie zasad i używki. To, że ich wzorami stają się patocelebryci, to jedno. Jeszcze gorsze jest to, że sami im te wzorce podsuwamy.

Daj napiwek autorowi

Lubię patrzeć, jak ludzie zmieniają się na lepsze. Na przykład kolega z dzieciństwa, najpierw osiedlowy łobuz, potem mistrz joysticka i ryzykownych zakładów, jest dziś przykładnym mężem i ojcem. Latem: rybki i hamak, zimą narty i snowboard. Wieczorami wypieka chleb na zakwasie. Skąd wiem? Bo niedawno go spotkałam. Zamachał mi słoikiem przed nosem. "Zakwas teściowej niosę"- rzucił pośpiesznie. 

Kto by pomyślał. 

Takich historii znam mnóstwo. Zawsze fascynuje mnie, jak życie potrafi ustawić ludzi na właściwe tory. Dać drugą szansę.

Czasem przychodzi opamiętanie, czasem nawrócenie, jeszcze gdzie indziej zakochanie. Albo choroba. Ta to potrafi zmienić ludzi. 

I jak ktoś już przejdzie cudowne przemienienie, to potem często stara się dotrzeć do innych. Pokazać: "Słuchaj, jak też tak miałem i dałem radę". Nikt nie chce słuchać moralizatorskich wykładów, szczególnie młodzież.

Łatwiej jest pomyśleć: "Aha, on też tak miał".

Na przykład Łukasz Tchórzewski (zbieżność nazwisk przypadkowa) znany jako Alkoholik z Tiktoka. Dociera do setek tysięcy z problemem alkoholowym, pracuje jako terapeuta uzależnień. Ale najpierw przeszedł alkoholowe piekło w domu rodzinnym, potem sprawił je sobie.

Dziś mówi o tym, jak dobrze być trzeźwym. Bo kto ma o tym mówić jak nie osoba, która doświadczyła tego problemu? 

Zdrady, alko i koka

Dlatego doskonale rozumiem ideę, że ktoś, kto przeszedł burzliwy okres w swoim życiu, może inspirować młodych. Nastolatkowie nie potrzebują nudnych typów w garniturach, którzy będą mówić im, jak mają żyć.

Oni się karmią tym, co jest w sieci. Jedzą to, co serwuje im algorytm. 

I wierzę, że Fundacja Chaber Polski, która do kampanii społecznej "Sieci dla dzieci: stop cyberprzemocy", zaprosiła Damiana "Stiflera" Zduńczyka, chciała dobrze. 

Tylko że nie wyszło. 

Damian "Stifler" Zduńczyk – patocelebryta, skandalista, niegdyś kontrowersyjny uczestnik programu Warsaw Shore. Jego konto o wymownej nazwie @stifler16cm śledzi blisko 470 tys. osób, a posty na TikToku mają ponad 7 milionów polubień.

Znany z imprez, wulgarnych odzywek, używek i tego, że "ciągnął kreskę kok*iny o długości metra". Tu się awanturował, tam popadł w poważny konflikt na planie, a z klubów często musiała usuwać go ochrona. Agresywny, często pod wpływem alkoholu. Jego zdrady śledziła cała Polska.

Autor autobiografii, w której opisuje swoje narkotyczne dokonania. W przeszłości nie szczędził kontrowersyjnych słów, m.in. chwalił się, że "jest w stanie wyr*chać wszystko z wyjątkiem grubej świni".

Podobno przeszedł przemianę. Media donoszą o spektakularnej metamorfozie. O tym, że jest już innym człowiekiem. Dawny Damian to już przeszłość.

Ale ja nadal nie wiem, na czym właściwie polega jego przemiana. Kiedy i kogo przeprosił za swoje słowa? Czy wsparcie schronisk dla zwierząt wystarczy? Co jeszcze zrobił, żeby pokazać, że zmienił się naprawdę?

Jakie ma kompetencje, umiejętności, zasoby, żeby mówić o przemocy w sieci?

Czy doświadczenie własnych skandali uczyniło go ekspertem od hejtu? 

Przyjmijmy, że zmienił wizerunek. Czy to znaczy, że nagle stał się odpowiednim wzorem dla najmłodszych?

Wyobraźmy sobie dziecko, które zna Stiflera z internetu i nagle widzi go w roli edukatora od hejtu. Czy naprawdę to pomoże mu to w nauce bezpiecznego poruszania się po sieci? A może wręcz wzmocni wrażenie, że kontrowersja i skandal to najprostsza droga do takiej roli?

Dlaczego twarzą kampanii staje się ktoś, kto zdobył popularność poprzez łamanie zasad?

Zmienić się każdy może

Wiem, że świat się zmienił i że dzieci mają dziś zupełnie inne wzorce. Ich mistrzami są youtuberzy, streamerzy, influencerzy. Wydają się bliżsi, bardziej prawdziwi, bardziej namacalni niż dawne ideały, które kiedyś były dla nas nieosiągalne.

Wiem też, że moich czasów już nie ma – dziś nie trzeba czegoś dokonać, napisać, zaśpiewać, żeby stać się sławnym.

Ale zadaniem nas, dorosłych, pozostaje chronić dzieci przed patoinfluencerami. Przed tymi, którzy na kontrowersji i skandalach budują popularność. Podsuwać im pod nos wartościowe przykłady.

A jeśli chcemy zaprosić kogoś do kampanii, to wystarczy dobrze się rozejrzeć. 

Ministerstwo Edukacji i Nauki zdystansowało się od inicjatywy. Podkreśla, że pełną odpowiedzialność za przekaz ponosi fundacja, nie resort.

"Jej 'kształt' i 'twarz' uważam za co najmniej niedobry i niemądry pomysł" – napisała gorzko o kampanii ministra edukacji Barbara Nowacka.

Ale stało się. "Stifler" pojawi się w materiałach kampanii edukacyjnej, w których opowie o tym, jak radził sobie w sieci i z hejtem, którego sam doświadczył.

Chaber Polski broni decyzji, tłumacząc, że Zduńczyk nie wystąpi jako autorytet moralny (uff!), lecz jako przykład przemiany:

"Edukacja oparta wyłącznie na 'idealnych' wzorcach nie zawsze trafia do młodzieży. Czasem to właśnie historie ludzi, którzy się zmienili, mają największą siłę oddziaływania" – twierdzą przedstawiciele fundacji.

W teorii brzmi to nawet dobrze.

Pamiętajmy jednak, że autentyczność nie zawsze idzie w parze z odpowiedzialnością. Dzieci, które chłoną wszystko w sieci, często nie potrafią odróżnić prawdziwej przemiany od dawnej, skandalicznej legendy.

Mogę zrozumieć chęć dotarcia do młodych językiem, który znają i rozumieją. Ale równie istotne jest, by nie mylić popularności z odpowiednim wzorcem. Jeśli naprawdę chcemy uczyć dzieci szacunku i empatii, powinniśmy wybierać do ważnych kampanii takich ambasadorów, którzy nie muszą najpierw tłumaczyć się ze swojej przeszłości.

A jeśli już chcą to zrobić, to mocno biją się przy tym w piersi. 

PS Kiedy kończyłam pisać ten felieton resort edukacji poinformował, że wezwał Fundację Chaber Polski do usunięcia z kampanii społecznej Damiana Zduńczyka.

Przeczytaj źródło