Sto dni z Nawrockim. W KO bez złudzeń: "Cena za przegraną Trzaskowskiego będzie gigantyczna"

3 dni temu 7

"Podgrzewanie wojny polsko-polskiej", "igranie z bezpieczeństwem" kraju, walka z rządem, by "dokuczyć" premierowi Donaldowi Tuskowi albo ministrowi sprawiedliwości Waldemarowi Żurkowi. Lista zarzutów koalicji rządzącej pod adresem prezydenta Karola Nawrockiego po stu dniach jego urzędowania jest długa. W obozie władzy nie ma już złudzeń, że współpraca na linii rząd - prezydent może się normalnie układać.

Donald Tusk i Karol Nawrocki (zdjęcie archiwalne) Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl

Sto dni urzędowania prezydenta Nawrockiego mija w tym tygodniu i nie był to łatwy czas dla koalicji rządzącej, zwłaszcza Donalda Tuska, którego obecna głowa państwa nazywa "najgorszym premierem po 1989 roku". I daje temu wyraz, tocząc ostre spory o wizję polityki zagranicznej (w tym relacje z Ukrainą i administracją Donalda Trumpa w USA), zmiany w sądach, energetykę (weto do ustawy wiatrakowej), ale przede wszystkim o to, jak daleko powinny sięgać kompetencje prezydenta. Chodzi m.in. o obsadę ambasad (odmowa współpracy z charge d’affaires Bogdanem Klichem w Waszyngtonie), współpracę ze specsłużbami, co skończyło się zablokowaniem przez prezydenta awansów dla oficerów ABW i SKW czy powołania sędziowskie. 

Nowa głowa dużo chętniej niż jego poprzednik Andrzej Duda wetuje ustawy (w sumie już 11), ale też zasypuje Sejm własnymi inicjatywami legislacyjnymi, które nie podobają się z kolei rządzącej większości. 

"Kij w mrowisko" 

Działania głowy państwa, zwłaszcza te z ostatnich kilku dni, budzą sporą irytację w szeregach koalicji rządzącej. - Te stricte polityczne decyzje prezydenta - mam tu na myśli odmowę awansów dla sędziów i brak nominacji dla oficerów służb specjalnych - pokazały, że prezydent chce wkładać kij w mrowisko, dokuczyć panu premierowi i ministrowi Żurkowi, igrając przy tym z bezpieczeństwem Polski - ocenia szef klubu Polski 2050 Paweł Śliz. 

- Karol Nawrocki kompletnie nie rozumie, jaka jest rola prezydenta RP, który powinien łączyć Polaków i rozwiązywać problemy, a nie konfrontować się. Zwracam uwagę na to, że prezydent – mimo tego, że nie wszyscy na niego głosowali - jest prezydentem Polski, w związku z tym powinien szukać kompromisów, a nie dalej podgrzewać wojnę polsko-polską - mówi z kolei były minister nauki Dariusz Wieczorek z Lewicy. 

Irytację wśród polityków obozu rządowego budzą też prezydenckie weta i to w sprawach, które - wydawałoby się - nie powinny powodować sporów, jak choćby utworzenie nowego parku narodowego – Doliny Dolnej Odry (w uzasadnieniu prezydenckiego weta jest mowa m.in. o "zablokowaniu rozwoju gospodarczego regionu" - przyp. red.). - To nie jest nawet wetowanie ustaw, które są gdzieś na tej osi sporu pomiędzy koalicją a opozycją, ale to jest wetowanie ustaw, które powinny być poza sporem politycznym. Nie widzę więc tutaj woli współpracy, a wtorkowe, bardzo konfrontacyjne wystąpienie prezydenta podczas Święta Niepodległości pokazuje, że on nie zamierza w ogóle współpracować - uważa rzeczniczka klubu KO Dorota Łoboda. 

Zobacz wideo Nawrocki odpowiada Żurkowi w sprawie nominacji sędziowskich

"Lider obozu prawicy" 

Politycy koalicji rządzącej nie mają więc złudzeń, że będzie tylko gorzej, zwłaszcza że za dwa lata będą wybory parlamentarne, które zdecydują o tym, czy Donald Tusk i jego ugrupowanie utrzyma władzę, czy też kolejny raz sięgnie po nią PiS, być może wspólnie z Konfederacją. - Jeżeli rzecznik prezydenta definiuje jego rolę nie jako głowy państwa, a jako lidera obozu prawicy, to niestety wszystko na to wskazuje, że w ramach scenariuszy politycznych prezydent będzie sytuację jeszcze podgrzewał i zaogniał - ocenia w rozmowie z Gazeta.pl senator KO Krzysztof Kwiatkowski. - Im bliżej wyborów parlamentarnych, tym emocje tylko będą rosnąć, co w praktyce oznacza, że prezydent nie będzie głową państwa, a głową jednego środowiska politycznego, jakim jest PiS – dodaje. 

- Niestety cena, jaką zapłacimy za przegraną Trzaskowskiego, będzie gigantyczna, bo Nawrocki będzie hamulcowym różnych zmian i to już widać - mówi nam z kolei nieoficjalnie inny z parlamentarzystów KO. 

Dariusz Wieczorek i Paweł Śliz są jednak przekonani, że finalnie tego typu konfrontacyjna postawa prezydenta Nawrockiego obróci się przeciwko niemu i jego zapleczu politycznemu. - Oczywiście cel jest taki, żeby podkładać nogi obecnemu rządowi - żeby nie miał środków finansowych w budżecie, żeby Polakom żyło się gorzej, bo naiwnie PiS i pan prezydent myślą, że dzięki temu wygrają wybory. Efekt będzie odwrotny - uważa polityk Lewicy. - Obywatele zobaczą, że to nie jest dobry prezydent, to nie jest prezydent zmiany. Nie da się rządzić, wetując np. powstanie Parku Narodowego Dolnej Odry, którego powstanie poparły wszystkie samorządy i zdecydowana większość społeczeństwa - dodaje Śliz.  

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło