Strzelanina pod Gostyniem: Rusznikarz aresztowany

4 dni temu 9

Poznański sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla rusznikarza ze Smogorzewa w powiecie gostyńskim, który w niedzielny wieczór postrzelił dwóch mężczyzn. Mężczyzna usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa czterech osób. Grozi mu nawet dożywotnie więzienie.

  • Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata znajdziesz na rmf24.pl.

Do niebezpiecznego incydentu doszło w niedzielę około godziny 20 w okolicach Smogorzewa (woj. wielkopolskie). Na teren posesji, gdzie działał zakład rusznikarski, przyjechało kilka samochodów. 

Po pewnym czasie pojazdy odjechały w kierunku miejscowości Piaski. Strzały padły na leśnej drodze, a policjanci, którzy przybyli na miejsce, znaleźli jedno z aut w rowie. 

Zatrzymano trzy osoby, z których dwie były lekko ranne w wyniku postrzału.

Policja rozpoczęła szeroko zakrojoną obławę na pozostałych uczestników zdarzenia. Ostatecznie zatrzymano pięciu mężczyzn w wieku od 28 do 46 lat, z czego czterech to mieszkańcy województwa lubuskiego, wcześniej notowani przez policję. 

Wśród zatrzymanych znalazł się również właściciel rusznikarni, któremu prokuratura postawiła zarzuty usiłowania zabójstwa czterech osób. 

Według ustaleń śledczych podejrzany oddał w ich kierunku kilkanaście strzałów – zarówno przed swoją posesją, jak i na leśnej drodze.

W środę sąd rejonowy w Poznaniu przychylił się do wniosku prokuratury i tymczasowo aresztował podejrzanego na trzy miesiące. Prokurator Aneta Chamczyńska-Penkala poinformowała, że Łukasz W. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Prokurator Michał Smętkowski dodał z kolei, że śledczy nie mają obecnie dowodów, by uznać zachowanie Łukasza W. za obronę konieczną. 

Według zeznań poszkodowanych, mężczyźni ci znaleźli się przed posesją rusznikarza przez przypadek i nie znają go. Wiemy na pewno, że nie weszli na teren posesji – zaznaczył.

Śledczy przyznają, że zeznania świadków i podejrzanego są rozbieżne. Łukasz W. twierdzi, że nie znał osób, które pojawiły się przed jego domem, nie wie, dlaczego tam się znalazły i że działał w obronie własnej. Mężczyzna miał udzielić pomocy poszkodowanym, ale częściowo zasłaniał się niepamięcią. 

Według prokuratury, podejrzany oddał kilka strzałów przy swoim domu, po czym ruszył za odjeżdżającymi mężczyznami. Zaprzecza, by staranował ich pojazd. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono 15 sztuk broni krótkiej i długiej, zarejestrowanych do celów kolekcjonerskich i sportowych. 

Strzały mogły paść z pistoletu należącego do właściciela posesji. Przy pozostałych zatrzymanych nie znaleziono broni.

Za usiłowanie zabójstwa czterech osób Łukaszowi W. grozi od ośmiu lat więzienia do dożywocia. Śledztwo trwa, a śledczy planują powołać biegłych z zakresu balistyki i mechanoskopii, by wyjaśnić wszystkie okoliczności zdarzenia. 

Trwa także ustalanie, czy w sprawę mogą być zamieszane inne, nieznane jeszcze osoby.

Przeczytaj źródło