Spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina dotyczące zakończenia wojny w Ukrainie odbiło się szerokim echem w mediach na całym świecie. Publicyści najczęściej zgodni są co do tego, że rozmowa nie przyniosła na razie wymiernych rezultatów, a najbardziej skorzystał na niej rosyjski dyktator.

Spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina na Alasce
Donald Trump i Władimir Putin w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego spotkali się w Anchorage na Alasce. Po około trzech godzinach rozmowy zakończono. Na konferencji prasowej ostatecznie przywódcy wygłosili własne oświadczenia. Władimir Putin przemawiał ponad 8 minut, a Donald Trump nieznacznie ponad 3 minuty. Donald Trump przekonywał, że udało się porozumieć przynajmniej w kilku kwestiach. - Mieliśmy ekstremalnie produktywne spotkanie. W wielu punktach się dogadaliśmy. Zostało jeszcze kilka punktów, które są mniej istotne, z wyjątkiem jednego, który ma największe znaczenie. Nie udało nam się zawrzeć porozumienia, ale są duże szanse na to, że to się uda - powiedział prezydent USA. - Nasze rozmowy odbyły się w konstruktywnej atmosferze i były bardzo korzystne - przekazał z kolei Władimir Putin. Zaznaczył, że rozmowa może być punktem startowym do rozwiązania sprawy wojny w Ukrainie i przywrócenia relacji rosyjsko-amerykańskich.
"Putin otrzymał największy dar"
"Dla Ukraińców i ich europejskich sąsiadów koniec rozmów między prezydentem Trumpem a prezydentem Władimirem W. Putinem po niecałych trzech i pół godzinach oznaczał pewną ulgę. Choć desperacko pragną położyć kres śmierci i zniszczeniom, ich najgłębszym strachem było to, że Trump ulegnie żądaniom terytorialnym prezydenta Rosji i zmusi prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do bolesnego wyboru między oddaniem ponad 20 procent terytorium kraju a odrzuceniem porozumienia pokojowego, które uważa za truciznę" - wskazuje w swojej analizie "The New York Times". "Pan Putin otrzymał największy dar ze wszystkich: ponowne przyjęcie do grona światowych przywódców. (...) Wyszedł z roli obciążonego sankcjami autokraty i został powitany przez prezydenta Stanów Zjednoczonych jako rozjemca. Zyskał na czasie. Rozbroił wszelkie spekulacje o sankcjach wobec swojego sektora naftowego. I z niczego nie zrezygnował. Nie wiadomo, jak długo to wszystko zadziała. Ale to była imponująca dyplomacja, jak na niecałe cztery godziny na amerykańskim terytorium" - czytamy.
Zobacz wideo Alaska. Donald Trump wita Władimira Putina
"Putinowi nie spieszy się z zakończeniem wojny"
Portal Politico także wskazuje na to, że na szczycie zyskał przede wszystkim Władimir Putin. "Udało mu się zorganizować spotkanie, mimo że jest poszukiwany za zbrodnie wojenne, i został powitany na amerykańskiej ziemi jak przyjaciel, a nie przywódca państwa wyrzutka, które napadło na suwerenne państwo sąsiednie. I osiągnął to wszystko bez uprzedniego pójścia na jakiekolwiek poważne ustępstwa, w tym na zawieszenie broni - i opuścił Anchorage, nie zobowiązując się do rozejmu" - czytamy. "Celem Putina w związku ze szczytem na Alasce było bez wątpienia uniknięcie gniewu Trumpa, wstrzymanie się z nakładaniem przez Zachód kolejnych sankcji na Rosję i jej sojuszników oraz kontynuowanie dotychczasowych działań. (...) Putinowi nie spieszy się z zakończeniem wojny. W rzeczywistości, gdyby to zrobił, naraziłby na niebezpieczeństwo swój reżim, gdyż odejście od gospodarki wojennej wiązałoby się z ryzykiem niebezpiecznych konfliktów społeczno-politycznych" - dodaje portal.
"Mają poważne różnice zdań"
"Na sali zapanowało wyraźne zdziwienie, gdy prezydenci Putin i Trump opuścili podium zaraz po wygłoszeniu swoich oświadczeń - nie odpowiadając na żadne pytania. Członkowie delegacji rosyjskiej również szybko opuścili salę, nie odpowiadając na żadne z pytań, które zadawali im dziennikarze. Wyraźne oznaki, że jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie, Władimir Putin i Donald Trump nadal mają poważne różnice zdań" - zauważył w swojej analizie Steve Rosenberg z BBC. "Donald Trump naciskał na zawieszenie broni przez Rosję. Władimir Putin mu tego nie zapewnił. Wcześniej tego dnia panowała zupełnie inna atmosfera. Prezydent Trump rozwinął czerwony dywan dla Władimira Putina, traktując kremlowskiego przywódcę jak honorowego gościa. Dziś prezydent Rosji miał swój moment w centrum uwagi geopolitycznej, dzieląc scenę z przywódcą najpotężniejszego państwa świata" - zaznaczył dziennikarz.
"Oczywista porażka Donalda Trumpa"
"Wielu obawiało się, że ten szczyt, na który nie zaproszono zaatakowanej Ukrainy, zamieni się w spotkanie monachijskie, które Stany Zjednoczone porzucą na rzecz Rosji, tak jak Czechosłowację pozostawiono Hitlerowi w 1938 roku; albo w Jałtę, czyli konferencję z lutego 1945 roku, która podzieliła Europę między Stalina a Anglosasów. W rzeczywistości nikt nie wie, co wynegocjowano w piątek w Anchorage, poza tym, że szczyt na Alasce to oczywista porażka Donalda Trumpa" - wskazuje "Le Monde". "Przed spotkaniem prezydent USA powtórzył swoje żądanie: zawieszenie broni. 'Chcę szybkiego zawieszenia broni. Nie wiem, czy nastąpi to dzisiaj, ale nie będę zadowolony, jeśli nie nastąpi to dzisiaj… Chcę, żeby zabójstwa ustały. Jestem tu, żeby je powstrzymać'. Nic takiego nie ogłoszono. Nie ogłoszono żadnego porozumienia, choć nikt nie może wykluczyć, że negocjacje poczyniły postępy" - zauważył francuski dziennik.
"Europejscy dyplomaci stwierdzili, że mogło się to skończyć gorzej"
"Szczyt na Alasce nie przyniósł odpowiedzi, ale wiele pytań. Jeśli Trump i Putin rzeczywiście byli w stanie rozwiązać "wiele problemów", dlaczego nie przedstawili niczego konkretnego? Czy Rosjanie przedstawili Trumpowi propozycję, której prezydent USA odmówił upublicznienia bez konsultacji z Europejczykami?" - zastanawia się niemiecki dziennik "Die Welt". "Po spotkaniu prezydentów z ich najbliższymi doradcami miało się odbyć spotkanie rosyjskich biznesmenów z doradcami ekonomicznymi Trumpa. Prezydent USA prawdopodobnie nie chciał jednak rozmawiać o interesach z Putinem bez otrzymania od przywódcy Kremla wiarygodnych deklaracji dotyczących Ukrainy. Europejscy dyplomaci w Waszyngtonie stwierdzili po spotkaniu, że mogło się to skończyć gorzej. 'Trump przynajmniej nie zostawił Zełenskiego na lodzie' - skomentował jeden z wysoko postawionych dyplomatów" - czytamy.
"Putin dostał to, czego pragnął najbardziej"
"Piękne słowa, ale bez namacalnych rezultatów. Długo oczekiwany szczyt w Anchorage między prezydentem USA Donaldem Trumpem a prezydentem Rosji Władimirem Putinem - rozpoczęty z wielką pompą i okolicznościami, z czerwonym dywanem rozłożonym na płycie lotniska dla rosyjskiego przywódcy - zakończył się po dwóch i pół godzinie niemal szeptem: brak porozumienia w sprawie Ukrainy ani dalszych działań" - czytamy na portalu hiszpańskiego dziennika "El Pais". "Putin dostał to, czego pragnął najbardziej: zdjęcie z prezydentem USA na amerykańskiej ziemi, z amerykańskimi samolotami i żołnierzami salutującymi mu - dowód dla świata, że jego status międzynarodowego wyrzutka, utrzymujący się od początku pełnej inwazji w Ukrainę w lutym 2022 roku, dobiegł końca. Wszystko to bez konieczności pójścia na żadne ustępstwa. Trump ze swojej strony promował wizerunek, do którego dążył: męża stanu dążącego do pokoju. (...) Wołodymyr Zełenski i europejscy przywódcy mogli odetchnąć z ulgą: (...) obaj przywódcy nie osiągnęli też porozumienia, które wywarłoby presję na Kijów, by zaakceptował utratę terytorium lub inne nieakceptowalne warunki pokojowe" - zauważono.
Czytaj również: "Tak wyglądało spotkanie Trumpa z Putinem. Postępu brak, jest "ogromny postęp". 'Następnym razem w Moskwie'".
Źródła: "The New York Times", Politico.eu, BBC, "Le Monde", "Die Welt", "El Pais", IAR