Sypią się komentarze po szczycie Trump-Putin. "PR-owo duży sukces Rosji"

12 godziny temu 4

Eksperci przyznają, że rozmowa Donalda Trumpa i Władimira Putina nie przyniosła widocznego przełomu w kwestii wojny w Ukrainie. Wszystko wskazuje na to, że to dopiero wstęp do dalszych rozmów. Pojawiają się jednocześnie głosy, że na tym spotkaniu zyskała wizerunkowo przede wszystkim Moskwa.

Wladimir Putin, Donald Trump Fot. REUTERS/Gavriil Grigorov

Spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina na Alasce

Donald Trump i Władimir Putin w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego spotkali się w Anchorage na Alasce. Szczyt rozpoczął się od ciepłego powitania na lotnisku. Amerykańskie media zwróciły uwagę na to, że rosyjski dyktator został przyjęty z honorami jak lider zaprzyjaźnionego państwa, a nie kraju, który pozostaje od wielu lat w bardzo chłodnych stosunkach z Waszyngtonem. Po około trzech godzinach rozmowy zakończono. Na konferencji prasowej ostatecznie przywódcy wygłosili własne oświadczenia. Władimir Putin przemawiał ponad 8 minut, a Donald Trump nieznacznie ponad 3 minuty. Wspólny lunch został odwołany. 

Wnioski po rozmowie

Donald Trump przekonywał, że udało się porozumieć przynajmniej w kilku kwestiach. - Mieliśmy ekstremalnie produktywne spotkanie. W wielu punktach się dogadaliśmy. Zostało jeszcze kilka punktów, które są mniej istotne, z wyjątkiem jednego, który ma największe znaczenie. Nie udało nam się zawrzeć porozumienia, ale są duże szanse na to, że to się uda  - powiedział prezydent USA. - Nasze rozmowy odbyły się w konstruktywnej atmosferze i były bardzo korzystne - przekazał z kolei Władimir Putin. Zaznaczył, że rozmowa może być punktem startowym do rozwiązania sprawy wojny na Ukrainie i przywrócenia relacji rosyjsko-amerykańskich.

Zobacz wideo Alaska. Donald Trump wita Władimira Putina

Komentarze ws. szczytu Trump-Putin

"Spotkanie prezydentów USA i Rosji trwało niecałe 3 godziny i nie przyniosło wymiernych rezultatów, poza słowami Trumpa, że w rozmowach o zawieszeniu broni jest progres. W przemówieniu po spotkaniu, Putin dużo mówił o tym, że USA to sąsiad, z którym Rosja wspólnie walczyła przeciw wspólnym wrogom. I tradycyjnie wrócił do swoich starych haseł o tym, że Ukraina to bratni naród, ale muszą zostać zlikwidowane pra przyczyny tego konfliktu" - podsumowała Anna Maria Dyner, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ds. Białorusi i polityki bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.

Jak dodała, "nie można jednak powiedzieć, że szczyt na Alasce zakończył się fiaskiem". "Zgodnie z przewidywaniami, to dopiero początek żmudnych rozmów. Natomiast Rosjanie i tak go wykorzystają propagandowo. W końcu była to pierwsza wizyta Putina w USA po 10 latach, i pierwsze rozmowy prezydentów Rosji i USA po 4 latach. Przed nami zatem intensywny czas w polityce międzynarodowej. W pierwszej kolejności zapewne rozmowy Trumpa i Zełenskiego. W dalszej szereg rozmów, które będą dotyczyły także europejskiego bezpieczeństwa" -  zaznaczyła. 

"Wiemy, że... niewiele wiemy. Nie dowiedzieliśmy się o konkretach, które są kluczowe dla oceny czy spotkanie miało charakter przełomowy. PR-owo duży sukces Putina i Rosji. Nie zapowiada się też, że USA na dzień dzisiejszy przyjmą ostrzejszy kurs wobec Rosji. Nie wiadomo, czym jest "kwestia sporna" wskazana przez Trumpa: czy chodzi o terytorium (bardziej prawdopodobne) czy o gwarancje (mniej prawdopodobne). Co niepokoi lekko to fakt, że Putin w istocie nie sprawiał wrażenia rezygnacji z jakichkolwiek celów wojennych, chociaż zmienił retorykę wobec Ukrainy" - ocenił dr Mateusz Piątkowski, prawnik, ekspert międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych.

"Putin utrzymał wszystkie swoje główne postulaty ws. Ukrainy"

"Z punktu widzenia swojej pozycji w Rosji, W. Putin na razie wygląda na wygranego. Uzyskał propagandowo świetne kadry, wywołał dość duży niepokój w UE i NATO i UA, a w czasie mowy końcowej utrzymał wszystkie swoje główne postulaty co do Ukrainy ("usunięcie praprzyczyn konfliktu"). Putin dzięki temu może umocnić się w polityce wewnętrznej, wobec swoich elit: zamanifestował bowiem, że po wielkim kryzysie w relacjach z USA, teraz go tam godnie przyjęli, nowych sankcji na razie nie nałożyli (uniknęli), a z D. Trumpem pewnie będzie jeszcze dialog prowadził" - pisał na portalu X dr Michał Patryk Sadłowski, historyk państwa i prawa, adiunkt w Zakładzie Historii Administracji na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

"Na Alasce bez przełomu. Nie ma ani umowy pokojowej ani zawieszenia broni. Były za to deklaracje i kurtuazyjne wypowiedzi. Donald Trump mówił, że było to bardzo dobre spotkanie. A Władimir Putin zaznaczył, że ma nadzieję, że uzgodnienia otworzą drogę ku pokojowi na Ukrainie" - skomentował korespondent RMF FM w USA Paweł Żuchowski.

 "Jeśli Putin mówi, że wojna się skończy, ale muszą zostać rozwiązane podstawowe obawy Rosji, stojące za nią, to znaczy, że nic nie osiągnięto, a Rosja dalej będzie prowadziła wojnę" - podsumował krótko dziennikarz "Rzeczpospolitej" i Akademickiego Radia Kampus Marcin Łuniewski. 

"Skracając konferencję - nic nie ustalono. Wojna trwa nadal. Sankcji nie ma. Ustalenia, o których mówili przywódcy, nie są znane. Najbliższe dni i reakcje europejskich stolic może nam trochę rozjaśnia mgłę dyplomatyczną" - pisał Bartłomiej Wypartowicz z Defence24.pl.

"3,5 godziny rozmów i wspólna konferencja prasowa, żeby świat się dowiedział o historii Alaski oraz o tym, że "umowa nie jest załatwiona, dopóki nie jest podpisana"? Putin - gra zadowolonego zwycięzcę, Trump - mina sroga i niezadowolona. Wiemy, że nic nie wiemy. Nawet w sumie nie wiemy, o czym rozmawiali. Ale wiemy, że będą kolejne rozmowy. Przełomu nie ma. Sukcesu nie ma. Przegranej nie ma" - skomentowała na portalu X Joanna Pinkwart, była korespondentka TVP w Waszyngtonie, obecnie związana z Kanałem Zero.

Czytaj również: "Niewygodne pytania do Putina, czerwony dywan i historyczny gest Trumpa. To działo się, zanim zamknięto drzwi". 

Źródła: IAR, portal X

Przeczytaj źródło