Szokujące 4 cm stanu wody w Wiśle. Jest apel do Trzaskowskiego ws. "rabunkowej gospodarki" na rzece

5 godziny temu 3

Święto Wisły odwołane, stan wody w centrum Warszawy spadł do 4 cm. A radni i organizacje pozarządowe apelują do prezydenta Rafała Trzaskowskiego o działanie. Nie chodzi o suszę, a o to, na co prezydent stolicy ma wpływ - czyli działalność piaskarni i elektrociepłowni Orlenu. Bo te, przekonują przyrodnicy i radni, mają ogromny wpływ na Wisłę.

Rekordowo niski stan wody w Wiśle (4 cm) na początku września 2025 roku fot. Patryk Strzałkowski

Z powodu suszy w Wiśle jest bardzo mało wody - choć jeszcze nie rekordowo mało. Za to stan wody, który na wodowskazie na stołecznych bulwarach spadł do zaledwie 4 cm, jest najniższy w historii pomiarów. To dlatego, że obok suszy Wisła na warszawskim odcinku ma problem z obniżaniem się dna, przez co lustro wody znajduje się coraz niżej. 

Zobacz wideo 5 cm wody w Wiśle. Radni i ekolodzy apelują do Trzaskowskiego

W XX wieku dno Wisły na wysokości Warszawy obniżyło się nawet o dwa metry. - W ostatnim czasie ten proces zachodzi wyjątkowo szybko. Może ono obniżać się nawet o 15 cm rocznie - wskazuje Piotr Bednarek, hydrolog i szef fundacji Wolne rzeki. Jedną z przyczyn obniżania się dna jest wydobywanie piasku. Na warszawskim odcinku Wisły działają aż trzy kopalnie piasku, które wydobywają go więcej, niż rzeka nanosi. 

Apel do Trzaskowskiego

Bednarek na konferencji prasowej ws. kryzysu wodnego na Wiśle wyjaśnił, że taki niski stan wpływa na negatywnie na przyrodę i ekosystem rzeki, a także możliwości korzystania z niej przez ludzi. Chodzi o żeglugę turystyczną, pobór wody przez wodociągi, także na chłodzenie elektrociepłowni Siekierki. W związku z tym Orlen, jej właściciel, chce zbudować na rzece próg podpiętrzający.

Tymczasem zdaniem przyrodników i radnych Miasto Jest Nasze zarówno ta planowana inwestycja Orlenu, jak i wydobywanie piasku na taką skalę są szkodliwe dla Wisły. Dlatego radni oraz grupa 27 organizacji pozarządowych apeluje do prezydenta Rafała Trzaskowskiego, aby zatrzymał planowane budowę progu na Wiśle oraz dalsze wydobywanie piasku z dna rzeki.  

- W Warszawie działają trzy kopalnie piasku, z czego dwie - tuż przed ujęciem wody dla elektrociepłowni Siekierki. Trzecia zaraz przed ujęciem wody dla Warszawy. Badania naukowe potwierdzają, że potęgują one erozję i obniżanie dna - powiedział Jan Mencwel, warszawski radny, autor reportażu nt. problemów z wodą w Polsce "Hydrozagadka". Jak wskazał Mencwel i inni autorzy apelu, tylko jedna z piaskarni ubiega się o przedłużenie działalności z planowanym poborem 700 tys. metrów sześciennych rocznie. - A według danych naukowych Wisła nanosi rocznie około 500 tys. m3 - powiedział Mencwel, który określił to jako "rabunkową gospodarkę". Wraz z innymi radnymi wskazał też na uciążliwość piaskarni dla okolicznych mieszkańców - w tym ze względu na ciężarówki, które wożą piasek obok domów już od 4 rano. 

Zobacz wideo Wisła bije rekord niskiego stanu wody. Eksperci ostrzegają przed suszą we wrześniu

Teraz dwie piaskarnie starają się o wydanie decyzji środowiskowej, potrzebnej do przedłużenia działalności. Według radnych Miasto Jest Nasze oraz przyrodników, warszawski ratusz oraz Rafał Trzaskowski nie powinni wydać decyzji środowiskowej dla kopalni piasku, biorąc pod uwagę ich negatywny wpływ na środowisko, a także zagrożenia dla poboru wody w mieście. - Apelujemy o to, aby zaprzestać pobierania piasku. Oczywiście nie chodzi o to, żeby zamykać z dnia na dzień legalnie działające kopalnie, ale nie przedłużać koncesji kopalni, gdy te się skończą - mówili radni MJN. Ich zdaniem w innych miejscach wpływ wydobycia piasku na Wisłę może być mniejszy, szczególnie jeśli nie dojdzie do powstania skupiska kopalni, jak ma miejsce w Warszawie. Wskazano też na potrzebę przeprowadzenia badań naukowych, które dadzą odpowiedź, jak zatrzymać lub zmniejszyć erozję dna rzeki.

Jan Mencwel zadeklarował, że porusza temat na Radzie Miasta, jednak ta od roku nie zgadza się na zwołanie w tej sprawie posiedzenia komisji ochrony środowiska. 

Nie dla progu Orlenu

Drugą z zagrażających Wiśle inwestycji, o której mówiono na czwartkowej konferencji prasowej, jest planowany przez Orlen Termika próg na Wiśle. Spółka planuje, by bloki węglowe w elektrociepłowni Siekierki zastąpić instalacją gazową. Jednak już teraz instalacja ma problem z chłodzeniem, do którego wykorzystywana jest woda z Wisły. 

Niski stan rzeki - z jakim mamy do czynienia teraz m.in. przez piaskarnie - nie pozwala na normalne funkcjonowanie systemu poboru wody. Awaryjnym rozwiązaniem, które stosuje teraz ciepłownia, jest pobór z barki ustawionej na rzece. Trwałym rozwiązaniem ma być - według Orlenu - "stabilizacja koryta" i zbudowanie progu, który będzie piętrzył wodę i pozwalał na jej pobór nawet w czasie suszy. 

- Budowa progu w żaden sposób nie rozwiązuje problemu, jakim jest obniżanie dna z powodu poboru piasku. To najwyżej plasterek na ranę - ocenił dr Marek Elas z Koalicji Ratujmy Rzeki i Ogólnopolskiego Towarzystwo Ochrony Ptaków. Do tego próg mógłby mieć negatywny wpływ na ekosystem rzeki, migrację ryb, a także ruch turystyczny na Wiśle. 

Tymczasem według organizacji pozarządowych Orlen, zamiast budować próg, mógłby obniżyć punkt poboru wody, zacząć pobierać ją spod rzeki (jak warszawskie wodociągi). Sytuacja poprawiłaby się także, gdyby zakończono wydobycie piasku z dna Wisły w sąsiedztwie elektrociepłowni. Zaś przede wszystkim - uważają przyrodnicy - spółka powinna zbudować nowy blok gazowo-parowy Ec Siekierki w technologii zamkniętego układu chłodzenia, co zminimalizowałoby pobór wody.

"Skandaliczna sytuacja"

Na konferencji pokazano notatkę z raportu o oddziaływaniu na środowisko progu wodnego, w której wskazano, że zamknięty układ chłodzenia "wiązałby się z bardzo wysokimi kosztami". Szacuje się je na 220 mln zł. Wskazano też, że oznaczałoby to konieczność pozyskania terenów pod budowę chłodni kominowych oraz "mogłoby spotkać się z oporem mieszkańców". 

- To skandaliczna sytuacja. Mówimy o jednym z najbogatszych europejskich koncernów energetycznych, który realizuje inwestycję w największym mieście kraju - i nie chce wydać 220 mln zł na zamknięty system chłodzenia - stwierdził Robert Wawręty z Towarzystwa na rzecz Ziemi. Według niego na świecie odchodzi się od systemów otwartych ze względu na ogromny pobór wody i negatywny wpływ na środowisko. Taki sposób chłodzenia zabija miliony małych ryb, a także podgrzewa wodę w rzece, co jest szkodliwe dla całego ekosystemu. 

Wawręty stwierdził także, że raport środowiskowy wykonany dla progu "zawiera wiele nieprawdziwych i nierzetelnych informacji". Jego zdaniem użyto niewłaściwego sprzętu i zbadano tylko mały odcinek rzeki - kilkaset metrów od elektrowni - podczas gdy badania powinny objąć kilka kilometrów. 

- Według autorów raportu w Wiśle nie ma gatunków chronionych. Tymczasem państwowy monitoringu w środkowej Wiśle wykazał występowanie co najmniej 10 gatunków chronionych - powiedział i dodał: - prezydent Warszawy ma wszelkie podstawy do odmowy wydania decyzji środowiskowej na podstawie takiego raportu.

Z kolei Jan Mencwel zauważył, że wiceprezesem zarządu Orlen Termika jest Michał Olszewski, były wiceprezydent Warszawy (za rządów zarówno Rafała Trzaskowskiego, jak i Hanny Gronkiewicz-Waltz). - Michał Olszewski do niedawna pracował w ratuszu, a teraz ubiega się tam o zgodę środowiskową na inwestycję o poważnych konsekwencjach dla miasta. Mało tego - tę decyzję będzie wydawać biuro ochrony środowiska, które podlegało Olszewskiemu jako wiceprezydentowi - stwierdził radny. 

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło