Znany polski aktor znów pokazał, jak daleko potrafi się posunąć dla roli. Mateusz Damięcki przyznał, że po intensywnych pracach nad rolą, wyładowywał emocje uderzaniem pięściami w ściany swojego segmentu. Nie ukrywa, że granie kosztuje go emocjonalnie więcej, niż widzowie mogą przypuszczać.
Od ekranowego amanta do wymagających kreacji
Mateusz Damięcki od lat należy do czołówki polskich aktorów, choć jego droga zawodowa była zróżnicowana i nie zawsze oczywista. Urodzony w 1981 roku w Warszawie, pochodzi z aktorskiej rodziny – jego ojciec to Maciej Damięcki, znany aktor filmowy, teatralny i dubbingowy, a siostra Matylda również jest aktorką. Dziadkowie Mateusza – Irena Górska-Damięcka i Dobiesław Damięcki – należeli do grona wybitnych polskich aktorów powojennego teatru.
Ukończył Akademię Teatralną w Warszawie, a na ekranie pojawiał się już jako dziecko, m.in. w serialu Matki, żony i kochanki.
Przełomem w jego karierze była rola Cezarego Baryki w ekranizacji Przedwiośnia (2001), po której stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych młodych aktorów w kraju. W kolejnych latach występował w wielu produkcjach filmowych i telewizyjnych, od romantycznego Kochaj i tańcz po serial Na dobre i na złe, gdzie gra ordynatora Krzysztofa Radwana.
Z biegiem lat Damięcki konsekwentnie zmieniał swój wizerunek – od chłopaka z idealnym uśmiechem po aktora gotowego na trudne, wymagające role. W filmie Druga Furioza, gdzie ponownie wciela się w postać Goldena, pokazał pełnię swojej dojrzałości aktorskiej. Golden to postać z pogranicza prawa i lojalności, mężczyzna z przeszłością, który żyje w świecie przemocy, ale zachowuje wewnętrzny kodeks. Damięcki gra go z chłodną precyzją i bez patosu, co nadaje roli autentyczności.
Druga Furioza potwierdza, że Mateusz Damięcki to aktor wszechstronny, który nie boi się wyzwań. Od dziecięcych ról po brutalne kino sensacyjne – jego kariera to przykład konsekwentnego rozwoju i odwagi w poszukiwaniu prawdy w każdej postaci.
Paulina Andrzejewska, Mateusz Damięcki, fot. KAPiFŻycie prywatne i rodzina aktora
Mateusz Damięcki, mimo że od dziecka jest obecny w polskim show-biznesie, stara się zachować równowagę między życiem zawodowym a prywatnym.
Ojciec Mateusza, Maciej Damięcki, absolwent warszawskiej PWST, zasłynął rolami w klasykach polskiego kina, takich jak Do przerwy 0:1, Stawka większa niż życie, Złotopolscy czy Rozmowy kontrolowane. Mateusz wielokrotnie wspominał, że ojciec był dla niego wzorem zawodowym, ale również surowym nauczycielem – nie otwierał mu drzwi w branży, tylko wymagał, by sam zapracował na swoje miejsce.
W 2018 roku Mateusz poślubił tancerkę i choreografkę Paulinę Andrzejewską-Damięcką. Mają dwóch synów – Franciszka i Ignacego. Aktor rzadko pokazuje rodzinę w mediach, podkreślając, że prywatność to dla niego priorytet. Poza aktorstwem interesuje się sportem i podróżami, brał udział w triatlonach i biegach długodystansowych. W wywiadach mówi otwarcie, że aktorstwo jest jego zawodem, ale nie całym życiem – to tylko część szerszej drogi, w której najważniejsze miejsce zajmują rodzina, równowaga i wewnętrzny spokój.
Cena emocji
Mateusz Damięcki w kilku wywiadach opowiadał, że praca przy intensywnych produkcjach potrafiła zostawić w nim ślad – szczególnie podczas zdjęć do Drugiej Furiozy, gdzie ponownie wcielił się w postać Goldena. To rola brutalna, fizyczna, pełna napięcia, która wymagała nie tylko wysiłku ciała, ale i emocji. Aktor wspominał, że po niektórych scenach był całkowicie wyczerpany, a raz – w przypływie emocji – uderzał pięścią w ścianę, próbując „wyrzucić z siebie” napięcie po graniu człowieka rozdartego między lojalnością a przemocą.
Nie jest w tym odosobniony. Wiele znanych nazwisk – od De Niro po Bale’a – mówiło o tym samym: im głębiej wchodzisz w rolę, tym trudniej później z niej wyjść. W rozmowie z Kubą Wojewódzkim, Damięcki przyznał też:
Mam dom, mieszkam w segmencie. I w tym segmencie mam ściany, które w ostatnim czasie odmalowywaliśmy z moją żoną. Podchodzę i mówię: "co to są za dziury?". Ona tak spojrzała na mnie i mówi: "nie pamiętasz?". Ja traciłem równowagę psychiczną i moja obrączka zniosła bardzo wiele. Ja zostawiłem na tych ścianach sporo złota
To temat ważny, bo pokazuje, że aktorstwo to nie tylko sława i czerwony dywan. To praca na emocjach, często na granicy bólu i autodestrukcji. Damięcki mówi o tym otwarcie, by pokazać, że autentyczność na ekranie ma swoją cenę, a odwaga w rolach często idzie w parze z ogromnym wysiłkiem wewnętrznym.
We wspomnianej rozmowie u Wojewódzkiego dodał:
Ja wychodziłem trochę z siebie. Żadne zwierzę nie ucierpiało podczas kręcenia tego filmu. Żaden człowiek też nie ucierpiał. (...) Ale rzeczywiście opanowywały mnie czasami takie emocje, że cierpiały na tym te ściany.
Myślę, że to są takie powidoki mnie, które gdzieś są we mnie i do których nie miałem dostępu, a pewne projekty zawodowe, gdzie troszkę głębiej wchodzę w psychikę osoby, (...) to we mnie otwierały te drzwi i te okna.
Coraz częściej mówi się o tym, że branża filmowa potrzebuje nowych zasad ochrony psychicznej dla aktorów. W Polsce temat ten dopiero raczkuje, ale przykłady takie jak historia Mateusza Damięckiego pokazują, że to realny problem. Aktorzy często pracują w skrajnym napięciu, spędzają tygodnie w emocjonalnych stanach, które trudno „wyłączyć” po zejściu z planu.
Na Zachodzie coraz częściej zatrudnia się tzw. intimacy coordinatorów i psychologów produkcyjnych, którzy pomagają artystom przejść przez trudne sceny bez szkody dla zdrowia psychicznego. W Polsce dopiero się do tego dojrzewa. Na razie to aktorzy sami muszą zadbać o swoją równowagę. Damięcki, opowiadając o emocjach, które zostają po roli, zwraca uwagę właśnie na ten brak wsparcia.
Mateusz Damięcki, fot. KAPiF
Mateusz Damięcki, fot. KAPiF
1 dzień temu
6





English (US) ·
Polish (PL) ·