„Wewnętrzne śledztwo w sprawie tych doniesień jest prowadzone. Moją odpowiedzialnością jest zapewnienie poufności tego procesu” – zapewnił w trakcie październikowej debaty dotyczącej doniesień o węgierskich szpiegach w Brukseli komisarz Piotr Serafin. Choć Budapeszt odrzuca wszelkie oskarżenia o infiltrację unijnych struktur, to pytania o rolę innego unijnego komisarza Olivera Varhelyiego wciąż wybrzmiewają głośno. Pod jego okiem agenci mieli werbować unijnych urzędników i dbać o to, by Viktor Orban wiedział o kolejnych ruchach UE wobec Budapesztu.
- Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.
22 października. W Parlamencie Europejskim odbywa się plenarna debata na temat zarzutów dotyczących szpiegostwa przedstawicieli Węgier w Brukseli w latach 2012-2018. To efekt publikacji na początku października dziennikarskiego śledztwa, w którym wzięła udział m.in. redakcja niemieckiego "Der Spiegel" czy węgierskiego Direkt36. Według dziennikarzy szpiedzy mieli wykorzystywać poufne informacje do wzmacniania rządu Viktora Orbana. Działalność szpiegów koncentrowała się wokół stałego przedstawicielstwa Węgier przy UE, którym przez część tego czasu kierował Varhelyi. Głos w debacie zabiera Patryk Jaki z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
To powtórzenie ataku, który pojawił się 10 lat temu na obecnego komisarza, gdy był jeszcze ambasadorem UE, a jego prawą ręką był Peter Magyar (lider węgierskiej opozycji). Rozumiem, że wtedy nie budziło to żadnych wątpliwości. Już wtedy komisja ogłosiła, że to są bzdury. Później dwukrotnie przesłuchiwaliście go jako kandydata na komisarza i wszystko było w porządku. Co właściwie się od tego czasu zmieniło? To kolejny etap bezprawnej ingerencji w kampanię wyborczą (...). Największym "grzechem" Varhelyiego jest to, że ma inne poglądy - stwierdził polityk Solidarnej Polski, a wtórowała mu część konserwatywnych polityków PE wskazujących na obsesję UE na temat Orbana i Węgier wynikającą z jego sprzeciwu wobec progresywnej polityki Brukseli.
Biorący w tej debacie udział Grzegorz Braun zasugerował nawet, że jeśli szpiegostwa przeciwko UE nie było, to trzeba to zmienić. Jesteście nienawistną, terroryzującą, podżegającą do wojny organizacją. Jeśli to ode mnie zależało, to rozkazałbym polskim służbom infiltrować, powiedzmy zneutralizować wasze aktywności i traktować je jako działania wrogie. Precz z eurokołchozem! - wykrzyczał stojąc przy pulpicie. Są jednak tacy, którzy ustalenia wspólnego śledztwa europejskich mediów - w tym "Der Spiegel" - traktują bardzo poważnie i domagają się zawieszenia węgierskiego komisarza ds. zdrowia i dobrostanu zwierząt, a nawet zabrania Węgrom prawa do brania udziału w europejskich głosowaniach. Taki postulat wysunęła Terry Reintke z Grupy Zielonych/Wolnego Przymierza Europejskiego.
W takiej sytuacji Komisja i państwa członkowskie muszą działać zdecydowanie, nie tylko w ramach Komisji, ale także w Radzie, i natychmiast zawiesić prawa głosu Węgier. Dość tego. Nadszedł czas, by Europa przeciwstawiła się temu autokratycznemu tyranowi (Orbanowi - przyp, RMF FM) - stwierdziła.
Nie mniej oburzony całą sytuacją był komisarz Unii Europejskiej ds. budżetu, zwalczania nadużyć finansowych i administracji publicznej Piotr Serafin. Sam fakt, że rozmawiamy o rzekomych doniesieniach, że jeden z członków UE postanowił szpiegować w instytucjach naszej wspólnoty, jest nie do pomyślenia - zaznaczył. Podkreślił jednak, że wewnętrzne śledztwo w sprawie tych doniesień jest prowadzone. Moją odpowiedzialnością jest zapewnienie poufności tego procesu. Dziś należy kierować się względami operacyjnymi, ale proszę być spokojnym - Komisja jest gotowa poinformować Państwa o wynikach tego dochodzenia, gdy tylko zostanie ono zakończone - wskazał.
Rzeczniczka KE Paula Pinho wskazała, że szefowa KE Ursula von der Leyen rozmawiała o skandalu szpiegowskim z węgierskim komisarzem. Komisarz powiedział, że nie wie nic o domniemanej działalności szpiegowskiej - zaznaczyła.
Choć zbieranie informacji przez rozmowę jest uważane za legalne, jeśli dyplomata płaci za informacje lub prosi kogoś o podpisanie dokumentu rekrutacyjnego, stanowi to naruszenie Konwencji Wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych.
Węgierska sieć wywiadowcza działająca w Brukseli - według dziennikarskiego śledztwa - koncentrowała się na obywatelach Węgier zatrudnionych w instytucjach Unii Europejskiej. Biuro Informacyjne (IH) stosowało wobec nich różne metody - oferowano im pieniądze, awanse albo po prostu odwoływano się do patriotyzmu. Nie wiadomo jednak, ilu Węgrów pracujących w UE zostało zwerbowanych przez wywiad.
Według węgierskiego urzędnika Komisji Europejskiej, który odrzucił próbę rekrutacji, działania IH nie służyły już interesom narodowym, lecz miały na celu wzmocnienie władzy politycznej i gospodarczej rządu Viktora Orbana.
Jak ujawnił portal Direkt36, IH inwigilowało m.in. śledczych Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych OLAF badających sprawę firmy Elios, należącej do zięcia Orbana. W latach 2012-2018, gdy Biurem Informacyjnym kierował Janos Lazar, działania wywiadowcze wobec instytucji UE nasiliły się wraz z pogłębiającymi się konfliktami między rządem Węgier a Komisją Europejską. Celem było zdobycie informacji, które mogłyby uprzedzić rząd Orbána o potencjalnych zagrożeniach ze strony Brukseli.
Do jego osiągnięcia konieczne było zbudowanie odpowiedniej siatki szpiegowskiej. Ustalono, że każdą osobę z Węgier pracującą w Komisji, która może mieć interesujące informacje trzeba sprofilować. Wykorzystywano do tego m.in. państwowe bazy danych i później wybierano urzędników do potencjalnej rekrutacji. Jeśli rekrutacja się udała, spotkania z zwerbowanymi osobami zwykle odbywały się na Węgrzech. Informacje przekazywano kanałami technicznymi.
Oficerowie IH szpiegujący pod przykrywką dyplomatyczną byli oficjalnie zatrudnieni w Stałym Przedstawicielstwie Węgier przy UE. W latach 2015-2019 kierował nią Oliver Varhelyi. Warto podkreślić, że za czasów Varhelyiego w przedstawicielstwie pracował Peter Magyar. Lider węgierskiej opozycji oskarżył komisarza o zatajanie informacji dotyczących okresu, w którym pełnił funkcję ambasadora.
Oliver Varhelyi, znany z lojalności wobec rządu Viktora Orbana, był według mediów oficjalnym przełożonym oficerów węgierskiego wywiadu (IH) działających pod przykrywką dyplomatyczną w Stałym Przedstawicielstwie w Brukseli. Według źródeł, tylko ta placówka miała w latach 2010-2020 około pół tuzina takich oficerów, a także urzędników ministerialnych zwerbowanych do tajnej współpracy. Varhelyi regularnie kontaktował się z kierownictwem IH i wygłaszał wykłady na temat spraw unijnych.
Chociaż sam Varhelyi nie brał udziału w operacjach szpiegowskich, był świadomy działań wywiadowczych prowadzonych w ambasadzie i otrzymywał raporty IH. Kluczową rolę odgrywał agent V., który oficjalnie odpowiadał za sprawy gospodarcze, a faktycznie kierował rezydenturą IH w Brukseli jako tajny agent. Był to pierwszy przypadek od 1989 roku, gdy rezydenturą nie kierował oficjalny przedstawiciel IH, lecz osoba działająca w ukryciu.
Agent V. planował stworzenie nowej węgierskiej elity w Brukseli, szkolonej m.in. w College of Europe, jednak nie zrealizował tych zamierzeń. Lawina pilnych zadań z centrali IH w Budapeszcie sprawiła, że agenci zaczęli łamać podstawowe zasady bezpieczeństwa, korzystając z niezaszyfrowanych kanałów komunikacji i działając pod presją czasu. Ostatecznie doprowadziło to do dekonspiracji agenta V.
Węgierska kompromitacja wywiadowcza w Brukseli w latach 2010. była szczególnie wrażliwym tematem dla belgijskich służb, choć działania szpiegowskie Węgier dotyczyły instytucji UE, a nie samej Belgii. Obecnie, według ustaleń dziennikarzy, belgijskie służby, w tym wojskowy wywiad, oceniają współpracę z węgierskim wywiadem (IH) jako dobrą, zwłaszcza w zakresie wywiadu osobowego i zwalczania terroryzmu. Belgia oficjalnie klasyfikuje Węgry jako "niebieski kraj", czyli partnera do współpracy, jednak nieoficjalnie coraz częściej pojawiają się wątpliwości co do lojalności Budapesztu, głównie z powodu prorosyjskiej polityki rządu Orbana. Z powodu dobrych relacji Węgier i Rosji Belgowie żartobliwie nazywają swoich węgierskich odpowiedników "matrioszkami", choć nie ma dowodów na przekazywanie informacji Moskwie.
Belgijskie służby wywiadowcze uważnie obserwują działania Węgier, zwłaszcza po otwarciu w 2024 roku Domu Węgier w Brukseli, położonego naprzeciwko belgijskiej Kancelarii Premiera. Choć oficjalnie ma on promować kulturę, lokalne służby traktują budynek jako potencjalne zagrożenie i monitorują go.

3 dni temu
8




English (US) ·
Polish (PL) ·