Tajemnice Sprogoe wychodzą na jaw. Sąd przyznał odszkodowanie ofierze systemu

3 tygodni temu 17

W przełomowym wyroku sąd w Kopenhadze przyznał 95-letniej Regine Loendorf odszkodowanie za dramatyczne doświadczenia, jakich doznała od państwa duńskiego. Sprawa dotyczyła wydarzeń sprzed wielu dekad, kiedy to Loendorf, wraz z setkami innych kobiet, została uznana za "obłąkaną moralnie" i na tej podstawie przymusowo umieszczona w ośrodku na wyspie Sprogoe. Przez lata milczano o losach kobiet, które padły ofiarą systemowej przemocy, izolacji i przymusowej sterylizacji.

  • Bądź na bieżąco. Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl

Wyspa Sprogoe położona w cieśninie Wielki Bełt - między Zelandią a Fionią - przez cztery dekady była miejscem odosobnienia dla kobiet uznanych przez państwo za "kłopotliwe". W latach 1923-1961 trafiło tam około 500 kobiet, które określano mianem "moralnie obłąkanych". Decyzje o ich izolacji zapadały często na podstawie niejasnych kryteriów - wystarczyło, że kobieta była uznana za rozwiązłą lub miała trudności rozwojowe.

Warunki życia na wyspie były dalekie od normalności. Choć formalnie zapewniano opiekę lekarską, dostęp do radia czy projektora filmowego, a nawet możliwość wyboru własnych kosmetyków, to rzeczywistość była znacznie bardziej brutalna. Wiele kobiet, w tym Regine Loendorf, poddawano przymusowej sterylizacji, często bez ich zgody i wiedzy. Decyzje o tak drastycznych środkach podejmowała dyrekcja ośrodka, a większość ofiar nigdy nie wróciła do zwyczajnego życia.

Dopiero w 2023 roku ówczesna minister ds. społecznych Pernille Rosenkrantz-Theil publicznie przeprosiła wszystkie ofiary ośrodka na Sprogoe. To symboliczne gesty, które jednak nie zmieniły dramatycznych losów wielu kobiet. Regine Loendorf oraz Karoline Olsen, druga z powódek, postanowiły domagać się sprawiedliwości i wystąpiły z roszczeniem wobec państwa duńskiego. Ich żądania opiewały na 300 tys. koron, jednak ministerstwo spraw społecznych i mieszkalnictwa odrzuciło wniosek.

Kobiety nie poddały się i skierowały sprawę do sądu. Niestety, Karoline Olsen nie doczekała finału procesu - zmarła latem tego roku w wieku 94 lat. Sąd w Kopenhadze przyznał jednak rację Regine Loendorf, uznając, że była regularnie poddawana przemocy, a także naruszono jej prawa człowieka poprzez przymusową sterylizację. Ostatecznie zasądzono na jej rzecz 50 tys. koron, czyli około 6,7 tys. euro.

Wyrok sądu nie zrekompensował w pełni doznanych cierpień. W uzasadnieniu podkreślono, że wiele czynów, jakich dopuściło się państwo wobec kobiet, uległo przedawnieniu. Dodatkowo, przymusowa sterylizacja miała miejsce przed wejściem w życie w Danii Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w 1953 roku, co uniemożliwiło przyznanie odszkodowania z tego tytułu. Sąd wziął jednak pod uwagę inne formy przemocy, w tym zamykanie w celi w ośrodku w miejscowości Brejning na Półwyspie Jutlandzkim.

Nie wiadomo jeszcze, czy strony zdecydują się na apelację. Sprawa jednak już teraz odbiła się szerokim echem w Danii i poza jej granicami, stając się symbolem walki o prawa człowieka i rozliczenia z trudną przeszłością.

Temat kobiet z wyspy Sprogoe powraca także w literaturze. W Polsce historię tę przybliżyła Agata Komosa-Styczeń w książce "Wyspa niechcianych kobiet", wydanej w sierpniu tego roku. Autorka opisuje, jak przez 40 lat państwo duńskie izolowało kobiety uznane za niewygodne, a ich życie na wyspie było dalekie od normalności. Większość z nich nigdy nie odzyskała wolności ani szansy na powrót do społeczeństwa.

Przeczytaj źródło