Tajemnicze szczątki na plaży w Ustce. Służby pojawiły się natychmiast

1 tydzień temu 8
Wojsko zabezpieczyło szczątki drona na plaży w Ustce
Wojsko weszło na plażę w Ustce. Wszystko z powodu znalezionych tam szczątek drona Fot. Pixabay

W sobotę 1 listopada podczas spaceru po plaży w Ustce jeden z przechodniów trafił na intrygujące części maszyny. O sprawie od razu poinformował służby, a na miejscu pojawiła się m.in. straż graniczna i wojsko. Wiadomo już, co takiego na brzeg wyrzuciło morze.

Daj napiwek autorowi

Spacer po plaży potrafi być bardzo przyjemny. Zwłaszcza kiedy brzeg morza nie jest zastawiony parawanami. Spacerowicz z Ustki nie spodziewał się jednak, że tym razem podczas przechadzki trafi na szczątki drona. O sprawie zostały zaalarmowane służby, które szybko wyjaśniły sprawę.

Na plaży w Ustce leżały fragmenty polskiego drona

Na północy Polski regularnie dochodzi do niebezpiecznych incydentów z udziałem rosyjskich samolotów, które prowokują nasze wojsko do działania. Kiedy w sobotę 1 listopada ze służbami skontaktował się spacerowicz z Ustki, istniało podejrzenie, że na plażę mogły trafić niebezpieczne przedmioty wyrzucone z jednej z maszyn. Prawda okazała się jednak inna.

Jak podaje "Radio Gdańsk" pierwsza na miejscu pojawiła się Straż Graniczna. Oczom ich funkcjonariuszy ukazały się połamane fragmenty plastiku, a także wystające kable. Szybko okazało się, że są to fragmenty drona. Po chwili wiadomo było też, że to nie sprzęt rosyjski, a polski.

"TVP Info" poinformowało, że były to fragmenty drona ćwiczebnego, a dokładnie tak zwanego imitator celu powietrznego. Takie urządzenia podczas manewrów wojskowych są wykorzystywane np. do "udawania" samolotu podczas ćwiczenia strzelania. Ostatecznie sprawę wyjaśniono, a sprzęt zabezpieczono i zabrano z plaży.

Fragmenty drona uszkodziły samochody w Inowrocławiu

Do incydentu z udziałem wojskowego drona doszło także pod koniec października. W Inowrocławiu maszyna należąca do Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 najpierw wpadła w drzewa, a później rozbiła się na autach należących do Poczty Polskiej.

Wtedy również służby zareagowały błyskawicznie, a Żandarmeria Wojskowa szybko przedstawiła przyczynę wypadku. Zgodnie z oficjalnym stanowiskiem była nią "usterka techniczna". Operator miał w pewnym momencie utracić kontrolę nad dronem, a ten chwilę później spowodował szkody.

– W wyniku utraty łączności bezzałogowiec opadł na korony drzew, a następnie na pojazd zaparkowany przy aeroklubie. Nikomu nic się nie stało. Dalsze decyzje co do roszczeń odszkodowawczych będą podejmowane przez Pocztę Polską, bo ten samochód pozostawał w jej dyspozycji – powiedział Dominik Majk z Żandarmerii Wojskowej w Bydgoszczy.

Przeczytaj źródło