Tak wygląda dancing w sanatorium. Weszłam tam i oniemiałam

1 miesiąc temu 27

Data utworzenia: 6 października 2025, 18:57.

Spędziłam trzy dni w Uzdrowisku Ustroń, miejscu, które od lat przyciąga kuracjuszy z całej Polski. Pojechałam tam z myślą o ciszy, spacerach po górach i relaksie w borowinie, ale szybko okazało się, że życie w sanatorium to nie tylko zabiegi i spacery z kijkami. Wieczorami dzieje się tu prawdziwe życie towarzyskie – a jego centrum stanowią dancingi.

Potańcówka w sanatorium Foto: Fakt.pl/Maja Mościcka/Fakt.pl

W Ustroniu są dwa miejsca, gdzie króluje taniec: Klub Kuracjusza, w którym potańcówki odbywają się niemal codziennie, i Karczma Zapiecek, gdzie obok muzyki są też ogniska i wspólne śpiewy. Z ciekawości postanowiłam zobaczyć, jak to wygląda naprawdę. Myślałam, że w sanatorium wszyscy chodzą raczej w dresach, sportowych butach i bez makijażu. W końcu to miejsce, gdzie się odpoczywa, a nie pokazuje. Ale wystarczyło kilka godzin, bym zrozumiała, jak bardzo się myliłam.

Byłam w sanatorium i poszłam na potańcówkę. Co podobało mi się najbardziej?

Już pierwszego dnia, przechodząc przez recepcję głównego budynku, zobaczyłam panie w perfekcyjnych fryzurach, w eleganckich, starannie wyprasowanych sukienkach i... na szpilkach, w których ja nie dałabym rady przejść nawet pięciu metrów. Wyglądały, jakby szły na galę, a nie na dancing w sanatorium. Dopiero potem dowiedziałam się, że to właśnie tam się wybierają.

Kiedy wieczorem zajrzałam na salę, zaniemówiłam. W rytmie tanecznych przebojów parkiet dosłownie żył. Były cekiny, sukienki w intensywnych kolorach, spodnie w kant, marynarki, muchy i perfekcyjny makijaż. Niektórzy kuracjusze wybrali wprawdzie dżinsy i swetry, ale oni też wyglądali, jakby przyszli z energią do tańca, nie na spokojny wieczór przy herbacie.

DJ grał przez kilka godzin, zaledwie na chwilę schodząc z konsoli na kilkuminutowe przerwy, a na parkiecie nie było ani chwili pustki. Z zachwytem przyglądałam się pewnemu panu, który tańczył bez wytchnienia – zmieniał partnerki co kilka minut, uśmiechał się, żartował i nie schodził z parkietu ani na moment. Pomyślałam wtedy: jaką to trzeba mieć kondycję!

Na potańcówkach pary dobierały się w bardzo tradycyjny sposób. Panie w towarzystwie koleżanek spokojnie czekały przy stołach, to w gestii panów było porwać je do tańca. Rzadko kiedy odmawiały – wszak każdy przyszedł tu wytańczyć się i zrelaksować przed kolejnym dniem zabiegów i ćwiczeń.

Życie towarzyskie w sanatorium. Warto?

Trzy dni w Uzdrowisku Ustroń wystarczyły, żeby zrozumieć, że dancingi w sanatorium to coś więcej niż zabawa. To rytuał, sposób na życie i źródło dobrej energii. Tutaj nikt nie patrzy na metrykę, tylko na rytm muzyki. A ja, patrząc na tych tańczących z pasją ludzi, pomyślałam, że może to właśnie jest tajemnica młodości – nigdy nie przestawać tańczyć.

Znane uzdrowisko budzi kontrowersje. Pani Krystyna opowiada o rozczarowaniu

Niespodziewane zaręczyny w "Sanatorium miłości". "Może pobierzemy się w domu"

Sanatorium Pod Tężniami podbija serca pacjentów. Nowe opinie o jesiennych turnusach

/2

Maja Mościcka / Fakt.pl

Nogi same rwały się do tańca.

/2

Maja Mościcka / Fakt.pl

W karczmie parkiet był pełny.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło