Takie słowa o Lechu Poznań. "Wielki europejski klub"

21 godziny temu 4
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Islandczycy już od niedzieli są w stolicy Wielkopolski, gdzie we wtorek zagrają pierwszy mecz drugiej rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. W poniedziałkowy wieczór zapoznali się z poznańskim obiektem, na którym przeprowadzili rozruch. Piłkarze Breidablik w swoim kraju występują zwykle przed skromną publicznością, rzadko sięgającą dwóch tysięcy. Na Enea Stadionie na trybunach ma pojawić się ok. 25 tysięcy fanów.

ZOBACZ TAKŻE: Polskie kluby jeszcze bez awansu, a już poznały rywali! Za nami losowanie europejskich pucharów

Kapitan mistrza Islandii Hoskuldur Gunnlaugsson nie obawia się gorącej atmosfery, ale nie ukrywa, że może to być pewien atut mistrza Polski.

- Przez ostatnie kilka lat graliśmy w europejskich rozgrywkach, byliśmy w fazie grupowej Ligi Konferencji i nauczyliśmy się też tego, jak się gra przed liczną publicznością. Myślę, że kibice dodają dodatkową energię i ten aspekt na pewno może być atutem Lecha. Ale też nie będzie to najważniejsza rzecz. Dla nas to jest też ekscytujące – im więcej kibiców, tym większa zabawa – powiedział pomocnik Breidablik na konferencji prasowej.

Trener Arnason docenia klasę "Kolejorza", mimo że drużyna nie jest w dobrej formie. Na inaugurację sezonu ligowego poznaniacy przegrali u siebie z Cracovią 1:4.

- Lech to wielki europejski klub. Widzieliśmy mecz z Cracovią, która potrafiła dobrze się bronić i też świetnie grała pressingiem. Lech miał trochę kłopotów w tym spotkaniu, lecz nie zmienia to faktu, że jest to mocna drużyna. W składzie jest wielu świetnych zawodników, jednego znamy bardzo dobrze – czyli Gisliego Thordarsona. Ale musimy uważać na takich piłkarzy jak Afonso Sousa, czy Mikael Ishak, którzy stanowią o sile ofensywnej drużyny – podkreślił.

Szkoleniowiec pytany o atuty swojego zespołu przyznał, że jest to agresywny styl gry i mocny pressing.

- Myślę, że naszym atutem są też fazy przejściowe. Poza tym potrafimy utrzymywać się przy piłce, szczególnie grając na własnym stadionie. Mamy doświadczenie w europejskich pucharach. Ja przyszedłem do Breidablik sześć lat temu jako asystent trenera i w tym czasie rozegraliśmy ok. 35 meczów w europejskich rozgrywkach – wyjaśnił.

Arnason nie ukrywa, że liczy na korzystny "dobry wynik" w Poznaniu.

- Na pewno nie możemy podejmować zbyt dużego ryzyka. Musimy zabrać do domu taki rezultat, który pozwoli nam rozstrzygnąć sprawę awansu na swoim stadionie - zaznaczył.

Islandczycy mają ambitne plany w europejskich rozgrywkach. W 2023 roku występowali już w fazie grupowej Ligi Konferencji, a teraz chcą zrobić krok do przodu.

- Naszym celem jest awans do fazy ligowej któregoś z europejskich pucharów. Chcielibyśmy wygrać jak najwięcej dwumeczów, natomiast marzy nam się, aby być pierwszym zespołem z Islandii, który wystąpi w fazie ligowej Ligi Europy – przyznał.

Jak dodał, jego zespół, choć rozegrał w ostatnim czasie sporo meczów, jest w dobrej formie i nie ma większych kłopotów kadrowych. Islandczycy są w trakcie sezonu ligowego, który rozgrywany jest systemem wiosna-jesień. Obecnie zajmują trzecią pozycję w tabeli, ale mają tylko samo punktów co lider - Valur Reykjavik. W pierwszej rundzie kwalifikacyjnej LM wyeliminowali albańską Egnatię Rrogozhinę - po wyjazdowej porażce 0:1, u siebie rozgromili rywala 5:0.

Zwycięzca tej pary w trzeciej rundzie el. Ligi Mistrzów trafi na lepszego z dwumeczu Crvena Zvezda Belgrad - Lincoln Red Imps FC (Gibraltar).

Pojedynek Lecha z Breidablikiem rozegrany zostanie we wtorek o godz. 20.30. Rewanż zaplanowano na 29 lipca.

KP, PAP

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło