Tomahawki dla Ukrainy. "To nie jest rozmowa na telefon"

4 tygodni temu 18

Losy wojny w Ukrainie mogą w jakimś stopniu decydować się w piątek, kiedy dojdzie do spotkania prezydentów Wołodymyra Zełenskiego i Donalda Trumpa. Dlaczego przywódcy zdecydowali się spotkać osobiście? Co z rakietami Tomahawk dla Ukrainy i ile Kijów może ich otrzymać od USA? Jak wielki wpływ na konflikt może mieć przekazanie niszczycielskiej broni przez Stany Zjednoczone?

Prezydent USA Donald Trump oraz prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski spotkają się w piątek w Białym Domu, by omówić możliwość przekazania Ukrainie pocisków manewrujących Tomahawk - informuje portal Axios, powołując się na swoje źródła.

Rozmowy dotyczące dostaw zaawansowanej broni dla Ukrainy nabierają tempa. W miniony weekend Zełenski i Trump rozmawiali telefonicznie aż dwukrotnie. Tym razem, według Axios, jednym z głównych tematów spotkania będzie określenie, jakie systemy uzbrojenia mogą zostać przekazane Kijowowi w najbliższym czasie.

W ostatnich tygodniach prezydent Zełenski miał zwrócić się do administracji USA z prośbą o przekazanie rakiet Tomahawk, które mogłyby znacząco wzmocnić ukraińskie zdolności obronne i ofensywne. Prezydent Trump, według doniesień, rozważa różne scenariusze wsparcia, a także możliwość wywarcia presji na Rosję w celu zakończenia konfliktu.

Spotkanie w Białym Domu odbywa się w momencie, gdy administracja Trumpa stoi przed decyzją dotyczącą dalszego wsparcia militarnego dla Ukrainy. Wcześniej Trump sugerował, że może postawić Władimirowi Putinowi ultimatum: albo Rosja zgodzi się na zakończenie wojny, albo USA przekażą Ukrainie nowoczesne systemy uzbrojenia, w tym Tomahawki. Na wieści o samej możliwości przekazania rakiet Ukrainie, na Kremlu zrobiło się gorąco, a rosyjscy liderzy zapowiedzieli, że taki krok oznaczać będzie całkowite zrujnowanie relacji między Moskwą i Waszyngtonem.

Dlaczego Zełenski i Trump zdecydowali się spotkać osobiście? Jak przekazało serwisowi Axios jedno ze źródeł w Białym Domu - "są pewne kwestie, których nie da się omawiać przez telefon".

Stany Zjednoczone mogą przekazać Ukrainie jedynie od 20 do 50 rakiet manewrujących Tomahawk - informuje Financial Times.

Według Stacie Pettijohn, dyrektorki programu obronnego w Center for a New American Security, nawet jeśli Tomahawki uzupełnią ukraińskie drony i pociski dalekiego zasięgu, ich liczba będzie zbyt mała, by zapewnić trwałą przewagę czy umożliwić regularne głębokie uderzenia na terytorium Rosji.

Były urzędnik Pentagonu Mark Cancian ocenia, że USA mają obecnie około 4150 rakiet Tomahawk, jednak w 2022 roku zakupiono jedynie 200 nowych pocisków, z czego ponad 120 już wykorzystano. W budżecie na 2026 rok przewidziano środki na zakup zaledwie 57 kolejnych rakiet.

Pentagon nie ujawnia oficjalnie, ile Tomahawków znajduje się obecnie w amerykańskich magazynach.

Oczywiście, 20-50 pocisków to nie jest ogromna liczba, ale każda tego typu kontrybucja ze strony USA zwiększa zdolności ofensywne (i obronne) Ukrainy oraz stanowi - co być może jest najistotniejsze - silny przekaz polityczny dla Rosji. Podobnym było przekazanie rakiet Storm Shadow/SCALP przez Francję i Wielką Brytanię. Zarówno rządy tych krajów, jak i ukraińskie władze nie ujawniają szczegółów dotyczących liczby dostarczonych pocisków ze względów bezpieczeństwa operacyjnego.

William Freer z brytyjskiego think tanku Council on Geostrategy, ocenia możliwe przekazanie rakiet Ukrainie: "To mocny sygnał polityczny, że Rosja może stracić szansę na wywarcie presji na Waszyngton".

Według nieoficjalnych szacunków i doniesień medialnych, Ukraina mogła otrzymać od kilkudziesięciu do nawet ponad stu rakiet Storm Shadow/SCALP. Czy pociski produkcji brytyjsko-francuskiej przechyliły szalę na korzyść Kijowa? Oczywiście - nie. Wyrządziły jednak poważną krzywdę rosyjskim wojskom, zwłaszcza na okupowanym Krymie i w trakcie ataków na obiekty Floty Czarnomorskiej.

Według analityków, Tomahawki mogłyby uzupełnić ukraiński arsenał, ale nie zmienią zasadniczo sytuacji na froncie. Ukraina już teraz rozwija własne pociski dalekiego zasięgu, jak Neptun czy Flamingo, jednak dostęp do zachodnich technologii pozostaje kluczowy.

"Tomahawki mogą być bardzo ważne" - mówi dla amerykańskiego Newsweeka Oleksandr Mereżko, szef komisji spraw zagranicznych ukraińskiego parlamentu.

Rakiety Tomahawk pozwoliłyby Ukrainie razić cele wojskowe daleko na terytorium Rosji. To od lat drażliwy temat w relacjach Kijowa z Waszyngtonem. Newsweek przypomina, że administracja Joe Bidena pod koniec kadencji zgodziła się na użycie przez Ukrainę amerykańskich rakiet ATACMS (zasięg ok. 300 km), ale obecny Pentagon ogranicza możliwość użycia zachodniej broni na terytorium Rosji.

Według ekspertów, sama groźba przekazania Tomahawków jest narzędziem nacisku na Władimira Putina, by powrócił do negocjacji.

Przeczytaj źródło