Turyści dewastują uwielbiane miejsca. Kiedyś były oazami spokoju

6 dni temu 5
Masowa turystyka dotarła do Azji
Problem masowej turystyki coraz poważniejszy. Tajlandia, Japonia czy Wietnam mają poważne problemy z zarządzaniem ruchem Fot. Klaudia Zawistowska/naTemat

Masowa turystyka stanowi jedno z największych wyzwań, z którymi musi poradzić sobie współczesny świat. Kryzysem turystycznym dotknięta jest Europa, ale problem dotarł już do cenionej za ciszę i spokój Azji. Dużym problemem są tam tłumy, ale najgorsze kryje się gdzie indziej.

Daj napiwek autorowi

Bali zostało stracone. Masowa turystyka wymknęła się spod kontroli

Idealnym przykładem miejsca, które zostało zrujnowane przez masową turystykę, jest Bali. Z powodu ogromnego zainteresowania buduje się tam coraz więcej hoteli, równocześnie kasując pola ryżowe. Efektem są tam najgorsze w historii wyspy powodzie. Woda nie ma jak wsiąknąć w ziemię, kiedy ta pokryta jest betonem.

Bali jest także konserwatywną wyspą, pełną świątyń i miejsc kultu. Jednak turyści nie zwracają na to uwagi. I to jest najgorsze. Jeżdżą skuterami bez koszulek, rozbierają się w świątyniach, żeby pozować do zdjęć. Za nic mają lokalną kulturę. A to przecież dla niej, a nie imprez i zdjęć w social mediach powinno podróżować się do takich miejsc.

Jak podkreśla CNN, kolejnym miejscem zdewastowanym przez turystów jest Kioto. Ta zabytkowa dawna stolica Japonii jest miejscem kultu pełnym zabytkowych świątyń. Powinno być miejscem wyciszenia i kontemplacji nad naszą codziennością. Natomiast masowa turystyka całkowicie odebrała temu miejscu duchowy charakter. Równocześnie życie ok. 1,5 miliona tamtejszych mieszkańców zmieniło się w koszmar.

Przepełnione uliczki, zapchane autobusy i pociągi, korki, a do tego niewłaściwe zachowanie. To wszystko zmusza lokalne władze do działania, ale to nie jest proste. Kioto wprowadziło właśnie najwyższy w Japonii podatek turystyczny, jednak nikt nie uważa, że odstraszy on podróżnych. Lokalne władze chcą jednak, aby dodatkowe pieniądze w budżecie zostały przeznaczone na poprawę życia mieszkańców. Tak turyści zapłacą za lepszą codzienność lokalsów.

Masowa turystyka wyzwaniem. Tajalandia także musi szukać rozwiązania

Problem przepełnionych plaż dotarł do Tajlandii. Największy problem ma wyspa Phuket, na której nieruchomości bardzo chętnie kupują Polacy. Nadmiar turystów sprawił, że największym wyzwaniem jest tam infrastruktura drogowa. Korki tworzą się w zasadzie wszędzie. Dodatkowo z powodu zbyt dużej liczby podróżnych miejscowe władze zmagają się z niedoborem wody.

W celu walki z nadmierną turystyką i ochrony środowiska konieczne było także zamknięcie na wiele lat popularnej zatoki Maya Bay. Aktualnie obowiązuje tam limit odwiedzających, ale i tak zdjęcia robią tam tłumy, a przebicie się do linii brzegowej stanowi nie lada wyzwanie.

Rok do roku błyskawicznie rośnie także liczba turystów w Wietnamie. W pierwszych sześciu miesiącach tego roku było ich o 21 proc. więcej, a szczyt sezonu właśnie się tam zaczyna. Miejsca w tym kraju, które bez wątpienia mierzą się z nadmierną turystyką to wpisane na listę UNESCO Ha Long Bay i zabytkowe miasto Hoi An. Drugie z tych miejsc ucierpiało w październiku w wyniku tragicznej powodzi. Zginęło tam 35 osób, a wielu turystów było ewakuowanych łodziami.

Jak dodaje CNN, wpisanie danego miejsca na listę UNESCO jest wręcz magnesem na turystów. I tu pojawia się duży problem. Bo obecność miejsc na tej liście miała je chronić jako unikatowe i warte zachowania. Tymczasem stają się one zatłoczone, a ich lokalna kultura, zamiast unikatową zaczyna być masówką pod podróżnych z całego świata.

Nie bądź jak każdy turysta. W Azji i Europie jest nadal wiele do odkrycia

Z masową turystyką można walczyć. Wiele zależy jednak od świadomości samych podróżnych. Jeżeli wybieracie się do Azji, zamiast szlakiem porad influencerów i przewodników, eksplorujcie te miejsca na własną rękę, albo rozmawiając z lokalnymi gospodarzami.

Przeczytaj źródło