Premier Donald Tusk w mało dyplomatycznym tonie wypowiedział się na temat rządów poprzedniej władzy. "To, co PiS pozostawił po sobie, szczególnie w wymiarze sprawiedliwości, to jest spalona ziemia. To są zniszczone fundamenty państwa prawa" - ocenił w czwartek szef rządu. Dodał, że nastąpi ciąg dalszy w rozliczeniach poprzedniej władzy.
- Premier Donald Tusk zapowiedział kontynuację rozliczeń związanych z rządami Prawa i Sprawiedliwości.
- Szef rządu ocenił, że obecny minister sprawiedliwości Waldemar Żurek ma determinację potrzebną do prowadzenia trudnych postępowań.
- W czwartek Prokuratura Krajowa skierowała do sądu akt oskarżenia wobec ośmiu osób, w tym posła PiS Dariusza Mateckiego, w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości.
- Od początku śledztwa w sprawie Funduszu Sprawiedliwości skierowano do sądów dziewięć aktów oskarżenia, a zapadły już trzy wyroki skazujące.
- Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl.
Premier podczas rozmowy z TVP Info mówił m.in. o tym, że w prokuraturze wciąż wiele osób chce "przeczekać rząd Tuska i wrócić do złotego czasu, kiedy CBA, prokuratura, Ministerstwo Sprawiedliwości i Fundusz Sprawiedliwości służyły ciemnym interesom politycznym PiS-u".
Zadeklarował, że - jeśli chodzi o rozliczenia poprzedniej władzy - "nastąpi ciąg dalszy".
Według premiera szef resortu sprawiedliwości Waldemar Żurek "ma ten temperament, który pozwala mu nie patrzeć na przeszkody". Premier zwrócił uwagę na to, że proces rozliczeń nie jest jednak prosty, bo, jak powiedział: Minister Żurek czy minister Bodnar nie nazywają się Ziobro, a ja nie nazywam się Kaczyński.
Pytany zaś o to, czy żałuje powierzenia funkcji ministra sprawiedliwości początkowo Adamowi Bodnarowi, Tusk podkreślił, że "wiedział, co robił" w tamtym momencie. Minister Bodnar ma temperament i naturę "naprawiacza", a nie "ścigacza". Dzisiaj potrzebny jest ktoś taki, jak minister Żurek - z temperamentem człowieka zdeterminowanego, gotowego na wszystko, by dopaść tych, którzy kradli czy robili inne złe rzeczy - ocenił.
W czwartek Prokuratura Krajowa skierowała do sądu akt oskarżenia wobec ośmiu osób, w tym posła PiS Dariusza Mateckiego, w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości.
Jak przekazał rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak, prokuratura oskarża polityka o popełnienie łącznie sześciu przestępstw. Z kolei we wtorek prokurator generalny Waldemar Żurek skierował do marszałka Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu byłemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze, co ma umożliwić przedstawienie mu 26 zarzutów.
Rzeczniczka PG prok. Anna Adamiak, informując o wniosku, mówiła, że "Ziobro w czasie, gdy był ministrem, założył i kierował zorganizowaną grupą przestępczą, która przywłaszczyła ponad 150 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości". Według Ziobry zarzuty wobec niego są karkołomne. Polityk przekonuje, że "przez całe życie walczył z przestępczością". Matecki z kolei określił stawiane mu przez prokuraturę zarzuty jako "polityczne" i "wyssane z palca".
Do tej pory do sądów skierowano dziewięć aktów oskarżenia dotyczących różnych wątków śledztwa odnoszącego się do Funduszu Sprawiedliwości, w tym w zeszłym tygodniu wobec byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia za przekazanie CBA 25 mln zł ze środków tego Funduszu na zakup Pegasusa, mimo - jak wskazuje PK - zakazu finansowania CBA ze źródeł innych niż budżet państwa.
Na razie, jak informował rzecznik PK, zapadły trzy wyroki skazujące - wobec Piotra W. za niegospodarność oraz pranie pieniędzy, a także wobec Adriana K. i Piotra S. za udział w praniu pieniędzy pochodzących z przestępstwa na szkodę FS.
Śledztwo ws. Funduszu Sprawiedliwości jest prowadzone od lutego 2024 roku i toczy się m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ówczesnego szefa MS i urzędników resortu, do których należało zarządzanie, rozdysponowanie i rozliczenie środków finansowych pochodzących z Funduszu.
Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej (Fundusz Sprawiedliwości) jest funduszem celowym, czyli jego środki muszą być wydatkowane wyłącznie na cele funduszu. Fundusz ten powstał w 1997 r., by pomagać ofiarom i świadkom przestępstw oraz osobom, które odbyły karę więzienia i wracają do uczciwego życia w społeczeństwie (to pomoc postpenitencjarna).
Od 2017 roku fundusz ten otrzymał dodatkowy cel polegający na przeciwdziałaniu przestępczości.
Premier w wywiadzie udzielonym TVP Info był pytany także o stosowanie wobec jego rodziny inwigilującego oprogramowania Pegasus w okresie rządów PiS. Szef rządu podkreślił, że system Pegasus był w przeszłości wykorzystywany w sposób "perfidny" i "przemyślany" - podsłuchiwano osoby podejrzane o przestępstwa pospolite, by ukryć polityczne motywy działań.
Wskazał, że celem inwigilacji byli nie tylko politycy opozycji, lecz również dziennikarze. Wyjaśnił, że w jego przypadku podsłuchy dotyczyły mecenasa Romana Giertycha, reprezentującego go prawnie jako szefa Rady Europejskiej, z którym rozmawiały jego żona i córka. Są obie przesłuchane jako świadek z możliwością (uzyskania) statusu poszkodowanych - poinformował Tusk.
Dopytywany zaś o to, czy w związku z tym to on był celem inwigilacji, Tusk odpowiedział, że to nie jest kwestia przekonania, ale wiedzy. To już wiemy - stwierdził.
Zwrócił też uwagę, że choć jego rodzina ma "doświadczenie i odporność", to wielu innych podsłuchiwanych nie ma takich możliwości obrony jak premier. Proszę się za bardzo nie przejmować moim losem. Proszę się przejmować losem być może wielu pani koleżanek, kolegów, z którymi pani pracuje na co dzień. Bo oni być może są mniej odporni na to, co im PiS robił - zwrócił się do dziennikarki Tusk.
Szef rządu przypomniał też, że w sprawie użycia Pegasusa trwa śledztwo Prokuratury Krajowej, która samodzielnie może zdecydować o ewentualnym ujawnieniu informacji z postępowania.
Podkreślił też, że "obecny rząd nie wywiera nacisku na organy ścigania".
Podsumowując, premier zapewnił, że przyjdzie dzień, gdy ujawnione zostaną wszystkie przypadki nielegalnej inwigilacji - nie tylko za pomocą Pegasusa, ale także tradycyjnych technik - poszkodowanych osób.
Dodał, że PiS inwigilował również swoich ludzi. Zbigniew Ziobro jest sprytny, naprawdę wiedział, co robi. (...) Nie będziemy zaskoczeni, jeśli na tej liście podsłuchiwanych różnymi metodami przez pana Ziobrę będą także politycy PiS-u - podkreślił.

1 tydzień temu
11




English (US) ·
Polish (PL) ·