Byli brutalni, szarpali nas, kazali klęczeć w słońcu, upokarzali – opowiada o działaniach izraelskich służb Nina Ptak, jedna z uczestniczek flotylli, która płynęła do Strefy Gazy. Zapowiada, że to nie koniec działań aktywistów, a do polskiego rządu apeluje, aby zerwał stosunki z Izraelem. – Jesteśmy oficjalnie przyjaciółmi morderców – stwierdza.
Piotr Barejka, „Wprost”: Co najbardziej utkwiło pani w pamięci z rejsu?
Nina Ptak, prezeska Stowarzyszenia „Nomada”: Przede wszystkim niesamowita atmosfera siły, wsparcia i wspólnoty. Moment, w którym zobaczyliśmy ląd, był niezwykle wzruszający i smutny. Zabrali nas do portu Ashdod, miejsca, które jest punktem ekstrakcji palestyńskich zasobów. Był to też port używany do rozładunku uzbrojenia, przewinęły się przez niego między innymi najśmiertelniejsze bomby MK-84, które siłą rażenia zmiatają z powierzchni ziemi wszystko w promieniu kilkudziesięciu metrów, odłamki sieją zniszczenia na ponad sto metrów. To właśnie te amerykańskie bomby używane są na potężną skalę przez Izrael.
Do portu dotarliście kilka godzin po przechwyceniu przez siły izraelskie. Jak wyglądał ten moment?
Było to z jednej strony straszne, z drugiej trochę śmieszne. Mieliśmy wrażenie, że mimo tego, że jest to najbardziej śmiercionośna armia na świecie, to byli też trochę nieporadni. Wcale nie tak łatwo było im wejść na naszą łódź. Na pewno część ich działań była nastawiona na to, żeby trochę nas przetrzymać, zbudować w nas poczucie strachu. Najpierw zdalnie odcięli nam internet i przejęli kanał radiowy, potem przez dwie godziny krążyli dużą wojskową łodzią motorową dookoła naszej. Coś krzyczeli przez megafon, ale nie można było zrozumieć ani słowa przez hałas motorów, dronów, fal i wiatru.
W pewnym momencie podpłynęli pontonem z drabinką i próbowali wejść na pokład. Dzień wcześniej zabezpieczyliśmy obie burty „zasiekami” z lin, mebli i śmieci. Poprzewracali się po drodze i to było komiczne, ale kiedy zobaczyliśmy zamaskowanych komandosów mierzących do nas z broni, to przestało być zabawnie. Nie wiedzieliśmy, co nas czeka.




English (US) ·
Polish (PL) ·