Nowe prawo - nowe napięcia
Władze Ukrainy przyjęły ustawę, która może wywołać poważny kryzys dyplomatyczny z Polską. Zgodnie z ustawą nr 2038, każdy potomek osoby uznanej za deportowaną w wyniku tzw. operacji „Wisła” lub wcześniejszych przesiedleń, ma prawo domagać się zwrotu utraconego majątku, a jeśli to niemożliwe, finansowej rekompensaty. Co więcej, ustawa zakłada, że odszkodowanie może być wypłacane przez 5 lat w ratach, z pierwszą wpłatą nie mniejszą niż 20% całej kwoty.
Zgłoszenia należy składać w ciągu trzech lat od uzyskania statusu osoby deportowanej. Oznacza to, że potencjalni beneficjenci muszą szybko działać, by nie stracić szansy na wypłatę. Samo uzyskanie statusu będzie jednak wymagało udowodnienia pochodzenia oraz okoliczności wysiedlenia – co po tylu dekadach może być trudne.
Kto może się ubiegać o zwrot?
Dotyczy to osób, które zostały przymusowo przesiedlone z terenów dzisiejszej południowo-wschodniej Polski, takich jak Łemkowszczyzna, Chełmszczyzna, Podlasie, Lubaczowszczyzna czy Zachodnia Bojkowszczyzna. Nowe przepisy przyznają im lub ich potomkom status „deportowanych”. W praktyce oznacza to nie tylko możliwość żądania zwrotu domów czy ziemi, ale również dodatkowych przywilejów społecznych.
W przypadku osób już zmarłych, świadczenia przysługują dzieciom lub małżonkom. Z kolei osoby, które otrzymały mieszkania lub ziemię od państwa po wysiedleniu, nie będą mogły domagać się dodatkowej rekompensaty. W przypadku przesiedlonych na wieś, rząd oferuje przekazanie działek z zasobów rezerwy gruntów państwowych.
Tło historyczne i polityczny rewanż
Decyzję Rady Najwyższej Ukrainy można odczytać jako bezpośrednią odpowiedź na działania Polski. W lipcu 2023 roku Sejm RP ogłosił 11 lipca Dniem Pamięci ofiar ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA. Ukraina od lat nie uznaje tych wydarzeń za ludobójstwo, a gloryfikacja postaci takich jak Roman Szuchewycz czy Stepan Bandera wzbudza w Polsce silne emocje.
Obchody rzezi wołyńskiej / dziennik.pl
Uznanie wysiedleń za „deportacje” i żądania rekompensat wyglądają więc jak ruch rewanżowy. Jak zauważają komentatorzy, ustawa została przyjęta tuż po kolejnych napięciach w relacjach z Warszawą i przypada na rocznicę operacji „Wisła”. Choć formalnie nie wskazuje Polski jako płatnika odszkodowań, trudno interpretować to inaczej niż jako próbę nacisku.
Spadkobiercy z Polski raczej nic nie dostaną
Paradoks polega na tym, że większość wysiedlonych w ramach operacji „Wisła” pozostała obywatelami Polski. Trafili głównie do Ziem Odzyskanych i miast takich jak Szczecin, Wrocław, Olsztyn, a ich potomkowie to dziś pełnoprawni Polacy. Nowa ustawa dotyczy zaś wyłącznie obywateli Ukrainy.
To oznacza, że przepisy w praktyce nie mają zastosowania do największej grupy ofiar przesiedleń. Ustawa może więc działać bardziej jako narzędzie polityczne niż faktyczny mechanizm restytucji majątku. O ile nie zostaną zawarte międzypaństwowe umowy, Polska nie ma prawnego obowiązku do wypłat.
Burza w ukraińskiej sieci
W ukraińskiej sieci już wcześniej nie brakło emocjonalnych i kontrowersyjnych reakcji Ukraińców na polską wizję historii– szczególnie na kanałach społecznościowych i portalach alternatywnych. Na popularnym koncie "Deep State" w serwisie Telegram pojawiły się wpisy oskarżające Polskę o hipokryzję i „historyczne wymazywanie własnych grzechów”.
„Najpierw niech Polska spojrzy na swoje deportacje, zanim zacznie rozliczać Wołyń” – czytamy w jednym z postów. Wpisy są często ilustrowane archiwalnymi zdjęciami z pacyfikacji wsi Zawadka Morochowska, gdzie w 1946 roku polskie wojsko zabiło ponad 90 osób. Autorzy przypominają też o obozie w Jaworznie, gdzie trzymano wysiedlonych Ukraińców, w tym kobiety i dzieci.
operacja Wisła / Telegram / DeepState
Nie brakuje głosów nawołujących do „obalania polskiego mitu niewinności” oraz prób przywrócenia symetrii narracyjnej wobec Wołynia. Część internautów ostrzega, że ustawa może zostać wykorzystana jako pretekst do „historycznej kontrofensywy” przeciw Polsce – także na arenie międzynarodowej.
Unijne ambicje w cieniu przeszłości
W tle całej sprawy pozostają ambicje Ukrainy dotyczące wejścia do Unii Europejskiej. A tu może pojawić się problem. Każdy nowy członek Unii musi uzyskać zgodę wszystkich państw członkowskich, w tym Polski, Węgier i Słowacji.
Jeśli Warszawa potraktuje nowe ukraińskie prawo jako prowokację, może to stać się przeszkodą w europejskiej integracji Kijowa. Tym bardziej, że Polska już wielokrotnie apelowała o „uznanie prawdy historycznej” w kontekście rzezi wołyńskiej. Jeśli Ukraina nadal będzie gloryfikować UPA, a jednocześnie żądać rekompensat za deportacje, rozmowy mogą utknąć w martwym punkcie.
Polityczna historia bez końca
Ustawa o uznaniu deportacji za zbrodnię i przyznaniu rekompensat może nie mieć skutków materialnych, ale niesie poważny ciężar symboliczny. Zamiast zbliżenia z Polską, może doprowadzić do kolejnego ochłodzenia relacji. A przecież, jak pokazuje historia, gdy państwa zaczynają sięgać po przeszłość jako broń polityczną, trudno przewidzieć, dokąd to zaprowadzi.