Ukraiński dowódca usłyszał zarzut. Rosjanie wykorzystali jego bezmyślność

8 godziny temu 5

Dowódca jednego z ukraińskich batalionów jest podejrzewany o to, że - mimo zakazu dowództwa wojskowego - zorganizował uroczystości wręczenia odznaczeń dla ponad 100 żołnierzy w obwodzie dniepropietrowskim. W tym czasie Rosjanie przeprowadzili łączony atak rakietowo-dronowy, w wyniku którego zginęli i żołnierze, i cywile.

1 listopada 2025 r. okazał się tragiczny w skutkach dla ukraińskiej armii - tego dnia Rosjanie zaatakowali obwód dniepropietrowski dwoma pociskami balistycznymi, prawdopodobnie typu Iskander, oraz trzema dronami Geran. Rosjanie uderzyli tam, gdzie przebywało wielu ukraińskich żołnierzy.

W ataku, jak podała ukraińska prokuratura generalna, zginęło 12 żołnierzy i 7 cywilów, a kolejnych 36 wojskowych zostało rannych. Dziennikarz ukraińskiego serwisu TSN Dmytro Swiatnenko informował, że żołnierze zebrali się na placu apelowym na ceremonię wręczenia odznaczeń za osiągnięcia bojowe. Wiedział o ataku, ponieważ wśród ofiar śmiertelnych był jego brat.

Tuż po tych wydarzeniach Państwowe Biuro Śledcze Ukrainy wszczęło dochodzenie. Pierwsze ustalenia poznaliśmy w sobotę: śledczy przekazali, że niewskazany z imienia i nazwiska dowódca jednego z batalionów feralnego dnia zorganizował uroczystość wręczenia odznaczeń dla ponad 100 żołnierzy w obwodzie dniepropietrowskim - w tym w miejscu, gdzie znajdowała się ludność cywilna.

"Decyzja dowódcy o zorganizowaniu zgromadzenia w warunkach wysokiego zagrożenia rakietowego była sprzeczna z wymogami i rozkazami dowództwa wojskowego" - poinformowały organy ścigania. Prokuratura generalna dodała, że mimo alarmu powietrznego dowódca nie zarządził natychmiastowego rozproszenia żołnierzy.

Wojskowemu postawiono zarzut zaniedbania obowiązków służbowych w stanie wojennym; prokuratura złożyła wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny bez możliwości wyjścia za kaucją.

"Państwowy Urząd Śledczy podkreśla: podejrzenie dotyczy wyłącznie decyzji, która doprowadziła do tragicznych konsekwencji. Żadne zasługi ani wcześniejsze doświadczenie bojowe dowódcy nie mogą usprawiedliwiać ignorowania wymogów bezpieczeństwa. W warunkach wojny niedopuszczalne są masowe zgromadzenia, uroczystości i odznaczenia w rejonach potencjalnego zagrożenia rakietowego. Dowódcy ponoszą osobistą odpowiedzialność za życie i bezpieczeństwo swoich podwładnych" - zaznaczono w komunikacie.

Przeczytaj źródło