Warszawa. Miała podawać wspólniczce środki poronne. Kobieta straciła ciążę

1 tydzień temu 19

 Warszawa. Miała podawać wspólniczce środki poronne

Sprawę jako pierwszy opisał "Fakt". Dziennik w piątkowym (31 października) artykule przedstawił historię dwóch przyjaciółek - Anny i Ewy, które prowadziły razem w Warszawie kancelarię. Wiosną tego roku Ewa zaszła w ciążę. Wówczas zachowanie jej wspólniczki miało się zmienić. To wtedy miała zacząć podawać przyjaciółce tabletki poronne. Środki zakupiła przez internet. W konsekwencji Ewa poroniła. 

Sprawa trafiła do prokuratury

Latem Ewa ponownie zaszła w ciążę, co nie spodobało się jej wspólniczce. Kobieta miała ponownie podać ciężarnej środki poronne. Tym razem całe zajście miała nagrać zainstalowana w pomieszczeniu kamera. Sprawa trafiła na policję, a następnie do prokuratury. Jak ustalił "Fakt", śledczy mieli już postawić zarzuty Annie, ale ta ma nie przyznawać się do winy. Kobieta miała trafić do aresztu na trzy miesiące. Skierowaliśmy pytania w tej sprawie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, ale rzecznik przekazał nam, że śledczy nie ujawniają informacji o tym postępowaniu.

Zobacz wideo Zatrzymano 13 osób podejrzanych o wyłudzanie dotacji na działalność edukacyjną niepublicznych szkół

W prokuraturze jest także sprawa 56-latki, która miała truć chemikaliami współpracowniczkę 

Kilka tygodni temu do sądu trafił akt oskarżenia w podobnej sprawie. 56-letnia Małgorzata W. miała przez dłuższy czas dolewać środki czyszczące do szklanek i butelek używanych przez jej koleżankę z pracy - opisała Polska Agencja Prasowa. Doprowadziło to do poważnych problemów zdrowotnych u pokrzywdzonej. Kobieta miała zacząć zauważać zmiany w smaku i kolorze napojów w listopadzie 2024 roku. Po ich spożyciu odczuwała m.in. bóle brzucha czy duszności. W grudniu jej stan się pogorszył. - Ujawniły się oparzenia błony śluzowej jamy ustnej oraz przełyku, co uniemożliwiało jej spożywanie normalnych posiłków - przekazał Polskiej Agencji Prasowej rzecznik warszawskiej prokuratury. - Pozostali pracownicy nie mieli takich samych spostrzeżeń i nie rozumieli problemów pokrzywdzonej. Wówczas to kobieta zaczęła podejrzewać, że problem może nie leżeć w samych napojach - dodał.

Przeczytaj źródło