Wezwał policję, żeby uciszyć awanturników. Źle się to dla niego skończyło

1 miesiąc temu 17

Data utworzenia: 3 października 2025, 11:09.

W Gliwicach (woj. śląskie), na jednym z boisk doszło do niecodziennej interwencji policji. Ukrainiec, który próbował zwrócić uwagę grupie agresywnych młodych ludzi, sam został zatrzymany i przewieziony na komisariat. Sprawa wzbudziła kontrowersje zarówno wśród świadków, jak i samego zainteresowanego.

Policja zatrzymała Ukraińca w Gliwicach. Chociaż to on poprosił o pomoc. Zdjęcie ilustracyjne.
Policja zatrzymała Ukraińca w Gliwicach. Chociaż to on poprosił o pomoc. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Policja Lubelska / Materiały policyjne

Historię opisał portal wyborcza.pl. Bohdan, obywatel Ukrainy mieszkający w Polsce od dwóch dekad, zorganizował w lipcu niewielki piknik tenisowo-muzyczny na terenie Szkoły Podstawowej nr 9 przy ul. Sobieskiego w Gliwicach. W wydarzeniu uczestniczyli jego znajomi, w tym goście z Portugalii. W tym samym czasie na boisku pojawiła się grupa czterech młodych mężczyzn, którzy, jak relacjonuje Bohdan, zachowywali się głośno i agresywnie.

Bogdan z Ukrainy nie miał paszportu. Został zatrzymany przez policję

Według relacji mężczyzny, która usłyszeli dziennikarze portalu wyborcza.pl, próbował on zwrócić uwagę młodym ludziom, prosząc ich o spokojniejsze zachowanie. W odpowiedzi miał usłyszeć obraźliwe słowa i wyzwiska, a także komentarze, że "nie będzie nas Ukrainiec pouczał". Kiedy prośby nie przyniosły efektu, zdecydował się wezwać policję. Jak twierdzi, młodzi ludzie wyśmiewali się z jego interwencji, twierdząc, że "psy i tak nie przyjadą". Po dłuższym oczekiwaniu na patrol, policjanci pojawili się na miejscu i rozpoczęli legitymowanie uczestników zdarzenia.

Podczas interwencji policjanci poprosili wszystkich o okazanie dokumentów. Bohdan nie miał przy sobie paszportu i, jak mówi, nie chciał podawać swoich danych osobowych na głos w obecności grupy młodych mężczyzn. Zwrócił się do funkcjonariuszy z prośbą, by oddalić się na bok, jednak jego prośba nie została uwzględniona. W rezultacie policjanci założyli mu kajdanki i przewieźli radiowozem na komisariat nr 1 w Gliwicach.

Bohdan podkreśla w rozmowie z portalem wyborcza.pl, że nie rozumie, dlaczego został potraktowany jak przestępca, skoro nie stawiał oporu i nie próbował uciekać. Po krótkiej rozmowie na komisariacie policjanci zawieźli go do domu, gdzie w obecności funkcjonariuszy wziął swój paszport. Następnie wrócił na komisariat, gdzie został wylegitymowany. Ostatecznie usłyszał zarzut wykroczenia z art. 65a Kodeksu wykroczeń, dotyczący utrudniania czynności służbowych policji.

Bohdan tłumaczył, że nie chciał, by agresywna grupa poznała jego dane osobowe, co uważał za uzasadnione. Zwrócił uwagę, że skucie go kajdankami wywołało radość wśród młodych mężczyzn, a jego bliscy i sąsiedzi byli zszokowani całą sytuacją. Przyznał również, że po tym doświadczeniu rozumie, dlaczego niektórzy Ukraińcy w Polsce obawiają się wzywać policję, nawet gdy są ofiarami przemocy.

Komenda Miejska Policji w Gliwicach potwierdziła, że sprawa została przekazana do wydziału kontroli. Aspirant Krzysztof Pochwatka, zastępca rzeczniczki prasowej, poinformował portal wyrobacza.pl, że całość materiału została przekazana do sądu, który rozpatruje sprawę. Wyjaśnił również, że w sytuacji, gdy funkcjonariusze nie mogą ustalić tożsamości osoby na miejscu, a ta nie posiada dokumentów, standardowo zakłada się kajdanki na czas przewozu radiowozem w celu zapewnienia bezpieczeństwa. Podkreślił jednak, że mężczyzna nie został formalnie zatrzymany.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło