"Absolutnie nie do sprzedania" - tak Alexandre Giquello, szef paryskiego domu aukcyjnego Drouot, mówi o klejnotach, które w niedzielę zostały zrabowane z Luwru. Czterech złodziei w ciągu zaledwie kilku minut wyniosło z tego paryskiego muzeum 9 cennych przedmiotów. Jeden z nich zgubili podczas ucieczki. Wartość historyczna zrabowanych klejnotów jest bezcenna. Niestety, istnieją obawy, że precjoza zostaną przetopione.
- Około godziny 9 rano doszło do napadu na Luwr w Paryżu - sprawcy podszyli się pod robotników remontujących muzeum.
- Złodzieje użyli ciężarówki z podnośnikiem, aby dostać się do Galerii Apolla z zewnątrz.
- Ich łupem padło 9 przedmiotów, w tym biżuteria królewska i cesarska - diadem, naszyjniki, kolczyki, broszki oraz korona cesarzowej Eugenii.
- Korona została porzucona przez sprawców podczas ucieczki i odzyskana przez policję.
- Ministerstwo Kultury Francji podkreśla, że skradzione przedmioty mają bezcenną wartość historyczną.
- Według ekspertów, zrabowane klejnoty są praktycznie niesprzedawalne w obecnej formie - istnieje ryzyko ich zniszczenia i przetopu.
- Po napadzie ujawniono luki w zabezpieczeniach muzeum - alarm nie zadziałał od razu po włamaniu, tylko podczas rozbijania witryn.
Do napadu doszło około godziny 9. Sprawcy udawali, że są robotnikami, którzy remontują Luwr. Użyli ciężarówki z podnośnikiem, dzięki której dostali się z zewnątrz do Galerii Apolla. W sumie ich łupem padło 9 przedmiotów.
Ministerstwo kultury Francji oświadczyło w niedzielę w komunikacie, że z Luwru skradziono osiem przedmiotów, których wartość historyczna jest bezcenna. Dziewiąty przedmiot, korona cesarzowej Eugenii została odnaleziona; sprawcy porzucili ją podczas ucieczki.
Media przekazały, że skradziono trzy przedmioty z kolekcji biżuterii należącego do królowych, Marii Amelii (żony króla Ludwika Filipa I) i Hortensji (matki Napoleona III). Jest to diadem, naszyjnik z szafirów i kolczyki z szafirami.
Łupem złodziei padły także naszyjnik ze szmaragdów i para kolczyków ze szmaragdami z kompletu biżuterii cesarzowej Marii Ludwiki (żony Napoleona I).
Trzy kolejne przedmioty pochodziły z kolekcji cesarzowej Eugenii (żony Napoleona III), chodzi o broszkę zwaną "relikwiarzem", diadem i kokardę (broszę). Złodzieje zabrali również koronę, wykonaną ze złota, brylantów i szmaragdów. Podczas ucieczką porzucili ją.
Według Alexandre’a Giquello, szefa paryskiego domu aukcyjnego Drouot, klejnotów zrabowanych z Luwru nie da się sprzedać w ich obecnym stanie.
Wartość rynkowa tych obiektów, które prawdopodobnie zostaną zniszczone w celu pozyskania z nich z jednej strony - złota, z drugiej - diamentów czy kamieni szlachetnych, jest nieporównywalna z wartością historyczną takich klejnotów, ich wartością jako dziedzictwa i wartością uniwersalną - powiedział Giquello w telewizji LCI.
Podkreślił, że w obecnym stanie przedmioty te są "absolutnie nie do sprzedania". Wyraził obawę, że ozdoby mogą zostać przetopione.
Nie wiem, co można zrobić z takimi klejnotami. Nie wiem, kto odważyłby się, żeby złożyć takie zamówienie. Nie wiem, kto miałby być beneficjentem, jak również nie wiem, w jaki sposób miałoby te przedmioty się upłynnić - mówiła w Radiu RMF24 licencjonowana przewodniczka po dobrach dziedzictwa kulturowego Francji Ewa Condotta. Najbardziej przeraża mnie właśnie fakt, że być może to ma być w tej chwili upłynnione w formule pojedynczych kamieni. I to mnie boli jeszcze bardziej, jak tylko sobie to wyobrażę - dodała.
Szefowa Luwru Laurence des Cars w liście do pracowników podkreśliła, że sprawcy włamania działali szybko, dokładnie i brutalnie, co jest sygnałem, że muzea stały się celem grup przestępczych specjalizujących się w przemycie dzieł sztuki. W zetknięciu z taką przestępczością "nasze muzea nie są już świątyniami" - oceniła.
Minister kultury Francji Rachida Dati przyznała, że najsławniejsze paryskie muzea nie są wystarczająco chronione. Francuskie media twierdzą wręcz, że po rozbiciu szyby w oknie - przez które złodzieje weszli do Luwru - nie rozległ się żaden alarm.
Alarm włączył się dopiero wtedy, kiedy przestępcy zaczęli rozbijać szklane witryny wewnątrz muzeum. Minister kultury tłumaczy, że są już plany przebudowy Luwru i zaostrzenia w tej placówce środków bezpieczeństwa - ale trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Muzea Luwru były w swej historii miejscem wielu kradzieży dzieł sztuki. W 1911 roku skradziona została "Mona Lisa" Leonarda da Vinci. Ten najsłynniejszy eksponat paryskiego muzeum, przyciągający turystów z całego świata, został skradziony przez mężczyznę, który pracował przy oprawie obrazów w Luwrze. Arcydzieło zostało wywiezione do Włoch, ale odzyskane dwa lata później.
W 1995 roku w ciągu siedmiu miesięcy doszło aż do trzech kradzieży. 11 stycznia 1995 roku wieczorem dwaj goście i strażnik zauważyli zniknięcie z ram jednego z obrazów znajdujących się w salonach Napoleona III w skrzydle Richelieu. Pejzaż z pierwszej połowy XIX wieku, którego autorem był Lancelot Theodore Turpin de Crisse, został wycięty z ram. Sprawca w ciągu niespełna 10 minut zdołał wyciąć i wynieść obraz, choć alarm zadziałał.
18 stycznia 1995 roku skradziona została halabarda ważąca 17 kilogramów i stanowiąca część pomnika wyrzeźbionego przez Martina Desjardina, artystę z XVII wieku. 10 lipca 1995 roku znikł zaś obraz w technice pasteli autorstwa XVII-wiecznego artysty Roberta de Nanteuil.
Później nie dochodziło do kradzieży, natomiast w ostatnich latach muzeum zwracało uwagę na problemy techniczne wynikające ze stanu pomieszczeń. Zapowiedziano wielki plan restauracji i przebudowy pod auspicjami prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
28 stycznia br. zapowiadając ten projekt, prezydent zapewnił, że "będziemy pamiętać o wszystkim", wymieniając m.in. ochronę i bezpieczeństwo zbiorów. Jedną z zapowiadanych zmian w Luwrze ma być przeniesienie "Mony Lisy" do osobnego, specjalnego pomieszczenia.
Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24 Słuchajcie online już teraz!
Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.

3 tygodni temu
15




English (US) ·
Polish (PL) ·