Newsweek: Zaangażowała się pani w ochronę drzew podobno po przegranej walce o… jedną topolę?
Kinga Nowakowska: Dowiedziałam się, że we wsi, gdzie jeżdżę konno, w Grabowie nad Pilicą, ma być budowana czterokilometrowa droga prowadząca do dwóch gospodarstw. Aby wyasfaltować tak krótki odcinek, o szerokości czterech metrów, pod topór ma trafić niemal czterysta drzew, w tym stare dęby i topole. Nie mogłam uwierzyć, że to zgodne z prawem, i zaczęłam szukać sposobów, jak tej absurdalnej wycince zapobiec.