Partia Razem zaprezentowała w środę w Sejmie projekt ustawy o podatku antyspekulacyjnym od trzeciego mieszkania. Teraz musi znaleźć odpowiednią liczbę posłów, która się pod tym projektem podpisze, aby był mógł on być procedowany w Sejmie. Przypomnijmy, że projekty ustaw mogą być wnoszone przez komisje sejmowe lub co najmniej 15 posłów podpisujących projekt. Koło poselskie Razem tworzy obecnie 5 posłów, więc musi znaleźć jeszcze co najmniej 10 innych entuzjastów swojej propozycji.
Razem chce nowego podatku. Oto szczegóły
- Ceny mieszkań są chore, wie o tym każdy młody człowiek, który chce się wyprowadzić od rodziców. Niestety, mam poczucie, że ciągle nie wszyscy rozumieją, dlaczego one są tak chore - przekonywał w środę Sejmie lider Partii Razem Adrian Zandberg i dodał, że na ceny nieruchomości w dużym stopniu wpływają "spekulacja i chciwość najbogatszych".
Najmniejsza w Warszawie? 11-metrowa mikrokawalerka na sprzedaż
Projekt lewicowej partii zakłada progresywną skalę opodatkowania: w przypadku posiadaczy od trzech do pięciu mieszkań podatek miałby wynosić 1 proc. wartości nieruchomości, w przypadku gdy właściciel ma od sześciu do ośmiu mieszkań - 2 proc., a jeśli jest to dziewięć i więcej - 3 proc. wartości. Wartość nieruchomości miałaby być wyceniana na podstawie danych Rejestru Cen Nieruchomości.
Podatek miałby być płatny w czterech równych ratach, a wartość nieruchomości aktualizowana co roku, według stanu na 1 stycznia. Zgodnie z założeniami projektu podatek objąłby też nieruchomości współwłasnościowe.
"Projektowany podatek objąłby około 430 tysięcy podmiotów, które łącznie posiadają szacunkowo jeden milion nieruchomości mieszkalnych podlegających opodatkowaniu" - czytamy w projekcie. Dochody z podatku od nadwyżki nieruchomości miałyby zasilić budżet gminy, na której terenie położone są opodatkowane mieszkania.
Nowa Lewica i KO nie pomogą
Wszystko wskazuje na to, że Partii Razem do swojego pomysłu trudno będzie przekonać koalicję rządzącą. Nowa Lewica już dzisiaj mówi jasno, że tego projektu nie ma zamiaru popierać.
- Partia Razem miała szansę realizować programy mieszkaniowe wspierając rząd i będąc w naszym klubie. Skoro zdecydowali się na współpracę z PiS, to niech szukają podpisów u swojego nowego koalicjanta. My jako Nowa Lewica mamy pomysł na rozwiązanie problemów z mieszkaniami w Polsce i go realizujemy, mowa tu m.in. o rozwoju budownictwa społecznego i komunalnego. Będziemy też konsekwentnie dążyli do tego, żeby ceny mieszkań były niższe, a stanie się tak m.in. wtedy, kiedy będzie się ich budować więcej. Projekt Razem jest niekompletny i dziurawy, nie bierzemy go pod uwagę - mówi w rozmowie z money.pl poseł Nowej Lewicy Arkadiusz Sikora.
Koalicja Obywatelska również nie zamierza pomóc.
- To, co przedstawia Partia Razem, to czysty populizm. Ceny mieszkań nie spadną od wprowadzenia podatku, a projekt to bubel legislacyjny. To, co realnie obniża ceny, to większa podaż mieszkań i ich dostępność. I to właśnie robimy - w październiku przekroczyliśmy liczbę tysiąca mieszkań społecznych oddanych do użytku, a przyszłoroczny budżet na mieszkalnictwo to 6,7 mld zł. I to są realne działania - mówi w rozmowie z money.pl Jolanta Niezgodzka, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Temat podatku od trzeciego mieszkania kilka miesięcy temu wywołała ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Polski 2050.
- Potrzebne jest wprowadzenie podatku katastralnego od trzeciego mieszkania, z wyłączeniami w zależności od liczby dzieci (posiadanych przez - przyp. red.) właścicieli - przekonywała w maju minister funduszy i polityki regionalnej.
- Po co ten kataster jest potrzebny? Nie dlatego, że nagle budżet państwa na tym niezwykle skorzysta. To zniechęca do inwestowania w mieszkania, a jak tak, to ludzie szukają innego obiektu inwestycji. Uwalnia się kapitał na rozwój Polski, na startupy, na innowacje, na obszary, gdzie bardzo tego kapitału potrzebujemy, a on siedzi w betonie. Trzeba ten kapitał wycofać z betonu i włożyć w rozwój - twierdziła wówczas ministra.
Ministerstwo Finansów szybko jednak odpowiedziało, że resort nie prowadzi żadnych prac analitycznych związanych z wprowadzeniem podatku katastralnego w Polsce. Zapytaliśmy, jak teraz Ministerstwo Finansów odnosi się do projektu przedstawionego przez Partię Razem i czy bierze pod uwagę wprowadzenie takiego podatku lub podobnego rozwiązania. Czekamy na odpowiedzi.
Pamiętać należy także o tym, że jeżeli nawet projekt Partii Razem zyskałby poparcie większości sejmowej, to taką ustawę musi podpisać jeszcze prezydent Karol Nawrocki. A ten zapowiadał, że nie podpisze żadnej ustawy podnoszącej podatki. W kampanii wyborczej przekonywał także, że jest przeciwnikiem podatku katastralnego.
"Gigantyczny problem". Ekspertka wskazuje słabe punkty
Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton, uważa, że projekt Razem to głos w sprawie opodatkowania właścicieli większej liczby mieszkań. - To tak naprawdę kontynuacja dyskusji o wprowadzeniu w Polsce podatku katastralnego w tej czy w innej formie. Pamiętajmy, że podatek katastralny jest podatkiem naliczanym od wartości nieruchomości. Jego wprowadzenie oznaczałoby sporą zmianę, bo teraz właściciele nieruchomości w Polsce płacą podatek od powierzchni - tłumaczy w rozmowie z money.pl ekspertka.
Zastrzega, że Partia Razem dopiero co pokazała projekt, więc na dokładną analizę założeń przyjdzie jeszcze czas, ale już widzi kilka potencjalnych problemów.
- W projekcie czytamy, że podatek objąłby też nieruchomości będące przedmiotem współwłasności lub własności cząstkowej. Są różne życiowe, często losowe sytuacje, które powodują, że ktoś zostaje współwłaścicielem nieruchomości - np. w drodze spadku jako jeden z wielu spadkobierców, której nie może wykorzystać na cele mieszkaniowe ani sprzedać. Małżonkowie posiadający dwa mieszkania objęte współwłasnością musieliby płacić podatek już od trzeciego mieszkania. Małżonkowie, z których każdy miałby swoją odrębną nieruchomość, byliby w dużo korzystniejszej sytuacji - mówi Małgorzata Samborska.
Wątpliwości jest więcej.
- Gigantyczny problem widzę z ustaleniem wartości będącej podstawą opodatkowania. Parta Razem chce, aby była ona ustalana na podstawie danych z Rejestru Cen Nieruchomości. Wartość ustala się jako medianę cen transakcyjnych 50 najbliższych geograficznie transakcji nieruchomości o podobnych parametrach. I owszem, w Warszawie zapewne nie będzie z tym problemu, ale już w innych, mniejszych lokalizacjach znalezienie mieszkania o podobnych parametrach może być trudne - zaznacza Samborska.
- Projekt przewiduje, że w przypadku gdy liczba dostępnych transakcji jest mniejsza niż 10, wartość nieruchomości mieszkalnej ustala się w drodze indywidualnej wyceny przez rzeczoznawcę majątkowego na koszt organu, który ustala podstawę opodatkowania, a więc co do zasady - gminy. A to oznacza ogromne koszty administracyjne takiego rozwiązania - dodaje ekspertka.
Podatek katastralny w Polsce? Ekonomiści są na "tak"
W Polsce potrzebny jest podatek od nieruchomości, naliczany od ich wartości rynkowej, a nie powierzchni. Dobrze zaprojektowany mógłby zahamować wzrost cen mieszkań, nie ograniczając dostępności lokali na wynajem. Tego zdania jest większość ekonomistów ankietowanych w maju przez money.pl w ramach cyklu "Ring ekonomiczny".
Z tezą, że w Polsce należy wprowadzić progresywny podatek katastralny, zgodziło się 61 proc. spośród 44 ekonomistów, którzy wzięli udział w tej sondzie. Odrzuciło ją 25 proc. ankietowanych.
Ten wynik nie oddaje w pełni skali poparcia dla katastru jako takiego. Część z ekonomistów, którzy opowiedzieli się jako jego przeciwnicy lub nie zajęli jednoznacznego stanowiska, podkreśliła, że ich wątpliwości budzi sugerowana progresywność obciążenia
Jeszcze inni ekonomiści wyjaśnili, że poparliby wprowadzenie podatku katastralnego, ale tylko jako elementu bardziej kompleksowej reformy systemu podatkowego, obejmującej redukcję innych obciążeń - mniej efektywnych lub sprawiedliwych.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl

1 dzień temu
1





English (US) ·
Polish (PL) ·