Rządząca partia Gruzińskie Marzenie odniosła zdecydowane zwycięstwo w sobotnich wyborach samorządowych, zdobywając 81,7 proc. głosów i wygrywając we wszystkich 64 gminach kraju. Wynik ten wywołał falę protestów w stolicy i innych miastach, gdzie od miesięcy trwają antyrządowe demonstracje. Wybory odbyły się w atmosferze napięcia - w sobotę wieczorem doszło do starć z policją, która użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego, zatrzymując pięć osób. Frekwencja wyniosła 40,93 proc., w Tbilisi zaledwie 31,08 proc., a wiele ugrupowań prodemokratycznych zbojkotowało głosowanie, oskarżając władze o przygotowywanie fałszerstw. Mimo ostrzeżeń Ministerstwa Spraw Wewnętrznych tysiące Gruzinów wyszło na ulice, niosąc narodowe flagi i flagi UE, domagając się wolnych wyborów i przestrzegania podstawowych standardów demokratycznych.
W rozmowie z Gazeta.pl gruziński działacz społeczny Nugzar Kokhreidze opowiedział o nastrojach demonstrantów, ich żądaniach wobec władz oraz przygotowywanych scenariuszach pokojowego przejścia władzy.
Zobacz wideo Antyrządowe protesty w Gruzji! Obywatele starli się z policją
Jaka jest atmosfera protestów i ogólne nastroje Gruzinów po wyborach?
Protesty trwają już od roku i wczorajszy dzień był po prostu kolejnym dla ludzi, którzy niemal codziennie od miesięcy wychodzą na ulice. Myślę, że te demonstracje będą kontynuowane tak długo, aż zostaną osiągnięte ich główne cele. Protest w sobotę pokazał też pewne rzeczy dotyczące opozycji. W skrócie - protestujący domagają się dwóch rzeczy: ponownego przeprowadzenia wyborów parlamentarnych oraz uwolnienia wszystkich więźniów politycznych.
Wyniki wyborów raczej nie były dla was zaskoczeniem?
Większość Gruzinów po prostu nie poszła na wybory - w pewnym sensie je zbojkotowała. Jeśli weźmiemy pod uwagę ogromne zasoby administracyjne, jakimi dysponuje władza - Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Ministerstwo Obrony z całym aparatem wojskowym i urzędniczym - to wynik był do przewidzenia. Mimo że Gruzińskie Marzenie oficjalnie wygrało wszystkie wybory samorządowe i zachowało zdecydowaną większość, widać wyraźnie, że partia rządząca traci moralne poparcie społeczne w porównaniu z poprzednimi latami.
Można powiedzieć, że opozycja jest dziś reprezentowana jedynie fasadowo. Już przed wyborami było wiadomo, że nic się nie zmieni. Rządzący ogłosili zwycięstwo we wszystkich pierwszych turach - co było do przewidzenia, biorąc pod uwagę, że startowały tam również partie praktycznie nieobecne w życiu politycznym. Ich poparcie jest symboliczne, rzędu kilku procent, co przekłada się na zdobycie zaledwie kilku mandatów w lokalnych samorządach - bez realnego wpływu na sytuację.
Dlatego protesty na pewno będą kontynuowane. W praktyce samorządy w Gruzji od dawna funkcjonują jakby niezależnie od społeczeństwa - i tak prawdopodobnie pozostanie. Jedyną różnicą jest to, że teraz władza utraciła resztki legitymacji i uznania. W oczach znacznej części obywateli ich zwycięstwo tylko pogłębiło kryzys zaufania.
W dniu wyborów w Gruzji wielu międzynarodowych obserwatorów nie przyjechało do kraju. Jak to wpłynęło na przejrzystość wyborów i zaufanie społeczeństwa do ich wyników?
Trzeba zacząć od tego, że protestująca część gruzińskiego społeczeństwa - to ponad 60, może nawet 65 procent obywateli - od dawna domaga się zmian. Już po poprzednich wyborach parlamentarnych ujawniono systemowe fałszerstwa, które przypominały metody stosowane przez rosyjskie służby specjalne w innych krajach. Gruzja nie jest wyjątkiem - rosyjskie służby od lat prowadzą wobec nas hybrydową wojnę, ingerując w procesy wyborcze przy pomocy struktur przestępczych, Kościoła, administracji państwowej i propagandy.
Obecny rząd, lojalny wobec Moskwy, wykorzystał wszystkie dostępne środki, by osiągnąć pożądany wynik wyborów parlamentarnych. Dane wyborcze zostały przejęte przez prokuraturę, więc nikt nie ma możliwości ich niezależnej weryfikacji. To błędne koło całkowicie podkopało zaufanie społeczne.
Od tamtego czasu w całym kraju - nie tylko w Tbilisi, ale też w mniejszych miastach - trwają codzienne protesty. Może nie zawsze są liczne, ale są stałe, a wczorajszy dzień pokazał, że ruch protestu nigdzie nie zniknął. Wystarczy jeden impuls, by tysiące ludzi znów wyszły na ulice.
Wybory samorządowe zostały faktycznie zbojkotowane - frekwencja była najniższa od lat. Dwie główne partie opozycyjne, które zdecydowały się w nich uczestniczyć, osiągnęły katastrofalne wyniki, co tylko potwierdziło brak zaufania obywateli do całego procesu. Według sondaży aż około 65 procent Gruzinów w ogóle nie uznaje tych wyborów za prawdziwe. Dla większości były one jedynie kolejnym politycznym manewrem oligarchy rządzącego krajem.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że sama opozycja również zawiodła - szczególnie w regionach zabrakło skutecznej kampanii informacyjnej. Wielu ludzi po prostu nie wiedziało, dlaczego warto pójść lub nie pójść na wybory. Brak jedności i słabość ugrupowań opozycyjnych sprawiają, że społeczeństwo nie widzi dziś realnej alternatywy.
Jeśli chodzi o obserwatorów międzynarodowych - było ich zaledwie 81, głównie z krajów postsowieckich, którym społeczeństwo gruzińskie ma ograniczone zaufanie. To dodatkowo obniżyło wiarygodność całego procesu wyborczego.
Na protestach pojawiły się hasła o utracie legitymacji władzy oraz o potrzebie rozpoczęcia pokojowego, przejściowego okresu. Co to właściwie oznacza w praktyce? Jak miałby wyglądać taki mechanizm przejścia?
Najpierw warto rozróżnić dwie rzeczy - aktywizm polityczny i ruch protestu. To nie jest to samo. W gruzińskim społeczeństwie około 60-65 procent ludzi domaga się zmian, ale wśród nich praktycznie nie ma zaufania do partii opozycyjnych. I trzeba przyznać, że to właśnie opozycja sama na to zapracowała.
Mamy kilka skrzydeł opozycji - każde z nich popełnia te same błędy. Pierwsze to partie, które zdecydowały się wziąć udział w wyborach, licząc, że odbiorą władzę w Tbilisi rządzącej partii Gruzińskie Marzenie. Nie udało im się to - ich wyniki były znacznie słabsze, niż przewidywały sondaże. Nie potrafiły też nawiązać kontaktu z ruchem protestu ani z ludźmi w regionach. Te partie w zasadzie nie wychodzą poza stolicę - nie znają realiów życia poza Tbilisi i przez to tracą kontakt ze społeczeństwem.
Drugie skrzydło to dawna partia rządząca, czyli Ruch Narodowy, która próbuje odwoływać się do bardziej radykalnej części społeczeństwa. Ale wczoraj również wyszli na ulice bez żadnego planu. Ogłosili deklarację o okresie przejściowym, lecz była to kolejna z wielu podobnych deklaracji, które niczego realnie nie zmieniają. Dla ludzi na ulicach to puste słowa. Protestujący widzą, że opozycyjni liderzy nie są przygotowani ani organizacyjnie, ani fizycznie do tego, by poprowadzić społeczeństwo.
W rezultacie wśród obywateli rośnie frustracja i poczucie bezsilności wobec całej klasy politycznej. Pojawiło się też trzecie środowisko opozycyjne - to, które twierdzi, że wszystkie pozostałe partie tak naprawdę grają na korzyść Gruzińskiego Marzenia, bo swoimi błędami i chaosem tylko osłabiają protest. Według nich część opozycji nieświadomie pomaga oligarchom zachować władzę, tworząc wrażenie pluralizmu i legitymizacji wyborów, a jednocześnie zniechęcając ludzi do protestu.
Mimo to wczoraj na ulice wyszło około 100 tys. osób - to bardzo dużo jak na mały kraj, i to pomimo represji, zastraszania i licznych przypadków więzienia aktywistów. To pokazuje, że protest wciąż żyje. Dla ludzi nie ma dziś znaczenia, kto konkretnie organizuje demonstracje - ważne jest, by pokazać, że społeczeństwo nie godzi się na dalsze rządy Gruzińskiego Marzenia.
Niestety, niektórzy organizatorzy zostali skrytykowani już w trakcie protestu - za brak realnego planu, brak pomysłu na to, co dalej. Pojawiają się nawet pomysły tworzenia alternatywnego rządu, ale nikt nie potrafi wyjaśnić, jak miałoby to wyglądać w praktyce. Dlatego w tej chwili okres przejściowy pozostaje raczej hasłem niż rzeczywistym planem politycznym.
Jakie będą dalsze działania aktywistów i opozycji?
Prace nad alternatywami już trwają. Istnieją grupy ekspertów i działaczy, którzy przygotowują koncepcję technicznego rządu: nie jest to hasło, lecz propozycja opracowywana w porozumieniu ze specjalistami i przy zastosowaniu profesjonalnych standardów konsultacyjnych. Wkrótce, jak mówią, przedstawione zostaną publiczne propozycje dla społeczeństwa - realny projekt rządu technicznego.
Jak to miałoby wyglądać w praktyce i skąd miałoby się wziąć wsparcie - to pokaże przyszłość. Mogę natomiast powiedzieć, że bardzo wiele grup pracuje równolegle nad planami pokojowego przejęcia władzy i mechanizmami przejściowymi. Nie zamierzają pozwolić Gruzińskiemu Marzeniu zachować władzy bez odpowiedzi społeczeństwa
W skrócie: przygotowywane są konkretne alternatywy i scenariusze działań. Kluczowe będzie, które z nich zdobędą najszersze poparcie społeczne i jak opozycja zdoła je skonsolidować.







English (US) ·
Polish (PL) ·