Wyszkoni musiała wyłączyć komentarze pod postem. Internauci nie mieli dla niej litości

1 tydzień temu 9

Jeden element kreacji wokalistki wywołał prawdziwą lawinę komentarzy i podział wśród fanów! Poszło o złotą suknię i to, co odsłaniała. Artystka nie zamierzała milczeć i ostro odpowiedziała krytykom!

Ania Wyszkoni - kariera

Anna Wyszkoni to postać, która na polskiej scenie muzycznej funkcjonuje od 1996 roku, najpierw jako wokalistka zespołu Łzy, a później jako ceniona artystka solowa. Z Łzami nagrała przeboje, które stały się klasykami polskiego pop-rocka – wystarczy wspomnieć „Agnieszkę już dawno…” czy „Narcyz się nazywam”. To właśnie ten sukces zbudował jej pozycję.

Gdy w 2010 roku odeszła z zespołu, postawiła na karierę solową, co zaowocowało płytami takimi jak „Pan i Pani” i „Życie jest w porządku”. Mimo ugruntowanej pozycji, jej życie publiczne i artystyczne ciągle zaskakuje. Przykładem jest ubiegłoroczny sylwester Polsatu, na którym Wyszkoni wykonała właśnie „Agnieszkę”. To stało się zarzewiem sporu. Lider Łez, Adam Konkol, nie zaakceptował tego występu i podał ją do sądu, kwestionując jej prawo do wykonywania tej piosenki.

W tle tych prawnych i artystycznych zawirowań, Wyszkoni mierzyła się też z bardzo osobistymi dramatami. Kilka lat temu mało kto zdawał sobie sprawę, że piosenkarka przechodziła przez poważną chorobę, która była cichą, prywatną walką o zdrowie i życie. Ta długa kariera pokazuje, że za scenicznym blaskiem kryje się zarówno artystyczna niezależność, jak i trudne, życiowe wyzwania.

Wyszkoni musiała wyłączyć komentarze pod postem. Internauci nie mieli dla niej litościAnia Wyszkoni fot. KAPIF

Ania Wyszkoni - życie prywatne

Życie Anny Wyszkoni to nie tylko kariera solowa i hity grane w radiu. W 2016 roku piosenkarka stoczyła swoją największą, prywatną bitwę – zmagała się ze złośliwym nowotworem tarczycy. Była to walka z wysoką stawką, ponieważ operacja niosła za sobą realne ryzyko trwałej utraty głosu. Na szczęście, po udanym zabiegu i intensywnej rehabilitacji wokalistka wróciła do pełnej sprawności i znów cieszy fanów swoim głosem. To doświadczenie, choć traumatyczne, ukształtowało ją na nowo, co dziś chętnie podkreśla.

Równie ważna jak scena, jest dla niej rodzina. Ania Wyszkoni wychowuje dwójkę własnych dzieci: syna Tobiasza z pierwszego małżeństwa i córkę Polę, której ojcem jest obecny partner, Maciej Durczak. Co ciekawe, Durczak pełni także rolę jej menedżera, co sprawia, że życie prywatne i zawodowe tej pary jest ściśle splecione. Ich związek trwa już ponad dwie dekady. Początkowo Wyszkoni uważała Durczaka za swoje zupełne przeciwieństwo, ale z czasem ich relacja przerodziła się w silny związek oparty na zrozumieniu i wsparciu, tworząc dziś funkcjonalną rodzinę patchworkową, w której wychowują także córkę Macieja z poprzedniego związku.

Awantura o plecy Wyszkoni

Instagram to często miejsce, gdzie rzeczywistość zderza się z fikcją, ale rzadko kiedy prowadzi to do tak gwałtownej reakcji, jak w przypadku ostatniego postu Anny Wyszkoni. Piosenkarka wrzuciła zdjęcie w złotej sukni na ramiączkach, która mocno eksponowała jej umięśnione plecy. Zamiast standardowej fali lajków i komplementów, pod zdjęciem szybko rozgorzała ostra awantura estetyczna między internautami.

Dyskusja dotyczyła jednego: czy plecy artystki są „za bardzo” umięśnione, czy wręcz przeciwnie. Wymiana zdań była tak bezpardonowa i złośliwa, że Wyszkoni podjęła stanowczą decyzję: wyłączyła sekcję komentarzy. Później w relacji na InstaStories wyjaśniła, że nie chodziło jej o sam hejt na jej temat, bo ten już zaakceptowała. Prawdziwym problemem był ton rozmów – ludzie przestali dyskutować, a zaczęli się wzajemnie atakować.

Pierwszy raz wyłączyłam komentarze. Ja już się oswoiłam z hejtem. Niech sobie myślą o mnie, co chcą. Ale kiedy widzę, że na moim profilu wy, między sobą, skaczecie sobie do gardeł, nie wytrzymałam. - napisała Anna Wyszkoni.

Wokalistka postawiła sprawę jasno, podkreślając, że jej ciało i jego estetyka nie powinny interesować nikogo poza nią samą. Zakończyła ten celny wywód jasnym sygnałem do wszystkich nadgorliwych komentatorów. To było krótkie i dosadne przypomnienie, że ma prawo do swojego wyglądu: „Moje plecy. Chcesz mieć inne, to se miej. Ja swoje uwielbiam i będę pracować na to, żeby w takiej formie pozostały”. Artystka skutecznie zamknęła dyskusję o muskularnej sylwetce, wskazując na hipokryzję i agresję, które zdominowały interakcje w mediach społecznościowych.

Moje ciało. Moje plecy. Chcesz mieć inne, to se miej. Ja swoje uwielbiam i będę pracować na to, żeby w takiej formie pozostały - podsumowała artystka

Wyszkoni musiała wyłączyć komentarze pod postem. Internauci nie mieli dla niej litościAnia Wyszkoni fot. Instagram

y

Przeczytaj źródło