Zaostrza się sytuacja we wrocławskim szpitalu. Strajk wisi w powietrzu

3 tygodni temu 21

Personel pomocniczy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu grozi strajkiem. To pokłosie decyzji władz placówki, które chcą przenieść część pracowników - np. salowe czy noszowych do firmy zewnętrznej. Miałoby to pozwolić na bardziej profesjonalne zarządzanie zapleczem.

  • W największym szpitalu na Dolnym Śląsku trwa spór dotyczący outsourcingu działu utrzymania czystości i transportu, który obejmuje ponad 500 pracowników. 
  • Zarząd szpitala chce przekazać te usługi firmie zewnętrznej. Pracownicy obawiają się utraty dodatków i pogorszenia warunków pracy, dlatego protestują, organizując pikiety i planując strajk ostrzegawczy. 
  • Studenci Uniwersytetu Medycznego solidaryzują się z pracownikami, podkreślając, że outsourcing może obniżyć jakość usług i bezpieczeństwo pacjentów. 
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl

Spór w największym szpitalu na Dolnym Śląsku trwa już od lipca. Wtedy zarząd szpitala zapowiedział, że dział utrzymania czystości i higieny, a także transportu wewnątrzszpitalnego zostanie przeniesiony do firmy zewnętrznej. Chodzi o ponad 500 osób: salowe, ale też o sanitariuszy, czy noszowych. Ówczesny dyrektor szpitala przy ulicy Borowskiej - Marcin Drozd napisał w oświadczeniu, że zadecydowały o tym analizy ekonomiczne. Dzięki temu rozwiązaniu w ciągu najbliższych czterech lat zaoszczędzimy od 18 do 20 milionów złotych rocznie. Te środki w całości wrócą do pacjentów - w postaci skróconych kolejek, dokładniejszych badań, dostępu do innowacyjnych terapii i większego komfortu leczenia - argumentował dyrektor. Decyzja wzbudziła jednak mocny sprzeciw zespołu.

90 proc. z nas pracowało dla firm zewnętrznych i doskonale wiemy, jak to wygląda. Obiecuje nam się utrzymanie etatów na tym samym poziomie, ale nikt nam nie zagwarantował, że dostaniemy wszystkie dodatki, które przysługują nam teraz: wczasy pod gruszą, dodatkowe pieniądze za dyżury nocne, czy dni świąteczne, stracimy jesienno-zimowy dodatek - powiedziała reporterce RMF FM Martynie Czerwińskiej jedna z inicjatorek protestów, Hanna Piaszczyńska, która na co dzień pracuje jako salowa. Szpital podkreśla, że podstawowym warunkiem przejęcia pracowników jest zachowanie dotychczasowych zasad wynagradzania i zabezpieczeniem stabilnych form zatrudnienia. Zwycięska firma ma zostać wyłoniona na drodze przetargu.

Pracownicy postanowili protestować. Przed szpitalem odbyły się już dwie pikiety. W budynku pojawiły się też ulotki zachęcające do udziału w tych wydarzeniach. 

Wszystkie materiały i banery zostały usunięte, chociaż inne nie przeszkadzają zarządowi. Kładliśmy je w miejscach, gdzie nie przeszkadzały nikomu: na stolikach, w poczekalniach, ale nie damy sobie zamknąć ust - mówi Hanna Piaszczyńska. 

Rzecznik szpitala wyjaśnia, że to wynika z zasad panujących każdej publicznej placówki ochrony zdrowia. "Przestrzeń szpitala jest miejscem, gdzie istnieje obowiązek, by zachować pełną neutralność i komfort przebywania naszych pacjentów, ich najbliższych i personelu. W przypadku gdy ktoś bez uzyskania odpowiedniej zgody decyduje się na zamieszczenie elementów lub ogłoszeń, które naruszają te normy lub prawo, ochrona i osoby dbające o porządek są zobligowane do uporządkowania przestrzeni" - wyjaśnia w mailu do naszej redakcji Tomasz Król. 

Jak ustaliła nasza reporterka szpital nie zamierza się też wycofać ze swojej decyzji o przekazaniu pracowników pod skrzydła zewnętrznej firmy. Proces będzie nadal kontynuowany - zapowiada Monika Kowalska z Uniwersytetu Medycznego, który jest organem zarządzającym placówką. 

Pracownicy nie zamierzają się poddać. Jesteśmy najmniej wykształconą grupą, więc myśleli, że pójdzie im z nami łatwo, ale my już nie mamy nic do stracenia, będziemy walczyć do końca. Jeśli nie wycofają się z tego pomysłu zorganizujemy 2-godzinny strajk ostrzegawczy - uprzedza Hanna Piaszczyńska.

Studenci Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu postanowili wesprzeć protestujących. 171 osób podpisało się pod listem otwartym do zarządu szpitala.

"Popieramy postulaty pracowników niemedycznych i związków zawodowych i apelujemy o odstąpienie od przetargu oraz pozostawienie działu pod zarządem Szpitala. To kwestia zawodowej solidarności i wspólnoty szpitalnej, ale także, a może przede wszystkim, bezpieczeństwa i dobra pacjentów. Badania sprawdzające wpływ outsourcingu na jakość oferowanych usług wykazują obniżenie standardu wykonywanych usług, jak i zwiększenie zagrożenia epidemiologicznego na terenie szpitala. Żadna oszczędność nie powinna być osiągana kosztem zdrowia pacjentów i bezpieczeństwa funkcjonowania szpitala. Wcześniejsze przykłady outsourcingu na terenie innych wrocławskich szpitali kończyły się fiaskiem z dokładnie tego powodu - jakość oferowanych usług spadała po przeniesieniu ich do zewnętrznych wykonawców". 

Studenci podnoszą też argumenty dotyczące wynagrodzenia i warunków pracy. "Jako przyszli medycy wiemy, jak wiele zależy od pracy salowych, noszowych i reszty personelu pomocniczego. To zawody kluczowe dla pracy szpitala i niepokoi nas próba degradacji ich do roli 'pracowników zewnętrznych' - piszą w podsumowaniu. 

List został dziś wysłany do zarządu szpitala. Przypomnijmy, że wczoraj odwołany został dyrektor szpitala - Marcin Drozd. Internista i kardiolog pełnił tę funkcję od 2023 roku. Protestujący widzieli w tym kroku nadzieję na nadchodzące zmiany - wycofanie się z pomysłu o outcorcingu, jednak Uniwersytet Medyczny zapewnia, że decyzja o odwołaniu nie ma związku z konfliktem na linii szpital-pracownicy. Umowa została rozwiązana za porozumieniem stron.

Przeczytaj źródło