Zielona ściema Xi Jinpinga. Pekin jest dla klimatu problemem, nie rozwiązaniem [OPINIA]

1 miesiąc temu 27

Bez przemysłowej ekspansji Chin być może nie doszłoby do rozpowszechnienia zielonych technologii. Nie czyni to jednak z Państwa Środka klimatycznego lidera. A dziś to w dużej mierze właśnie czynnik chiński wymusza korektę politycznego kursu Zachodu.

„W kwestii klimatu dziś to Chiny są tym dorosłym w pokoju” – głosi tytuł eseju opublikowanego na łamach piątkowego „New York Timesa”. Jego autor, Li Shuo, ekspert w międzynarodowym Asia Society Policy Institute (wcześniej przez wiele lat związany z chińskim Greenpeacem), kreśli wizję konsekwentnej i rozważnej polityki Chin, w której nie ma miejsca na obietnice niemożliwe do dotrzymania. Wpisuje się w nią, jak przekonuje, ogłoszone w zeszłą środę w Nowym Jorku zobowiązanie do redukcji emisji gazów cieplarnianych o 7-10 proc. w perspektywie 2035 r., pierwsza deklaracja mówiąca o wymiernych celach średnioterminowych dekarbonizacji kraju (do tej pory obowiązywał jedynie odległy termin 2060 r. na osiągnięcie neutralności klimatycznej oraz przekroczenia przed końcem bieżącej dekady tzw. wierzchołka emisji, czyli wyhamowanie dalszego ich wzrostu).

Li Shuo przyznaje, że obietnicy przekazanej w odtworzonym na forum ONZ oświadczeniu Xi Jinpinga daleko do scenariusza zgodnego z porozumieniem klimatycznym z Paryża, które zakłada wyhamowanie ocieplenia planety w granicach 1,5 lub, maksymalnie, 2 st. C względem przeciętnych temperatur z ery przedprzemysłowej. Aby wpisać się w górną granicę globalnych ambicji, Pekin musiałby w ciągu najbliższej dekady ograniczyć emisje o co najmniej 30 proc. Ale, jak sugeruje nasz ekspert, Państwo Środka ma swoje powody, by trzymać się zachowawczej ścieżki. Zaś konserwatyzm jego celów nie powinien, jego zdaniem, przesłaniać rzeczy ważniejszej: roli ChRL jako „globalnego supermocarstwa w dziedzinie czystych technologii”, które prędzej czy później pozwolą jej przyspieszyć własną dekarbonizację i całemu światu odejść od paliw kopalnych. Do roli klimatycznego lidera predestynuje Pekin też, według Li Shuo, polityczna stabilność, kontrastująca z podziałami i „rozkojarzeniem” świata zachodniego.

Lider? Tak, węgla i emisji

Jego stanowisko nie jest osamotnione. Od lat część ośrodków sprzyjających transformacji energetycznej patrzy na Chiny z nadzieją, stosując wobec nich taryfę ulgową, gdy idzie o faktyczny wpływ na klimat. Już co najmniej trzeci rok w gronie badaczy i publicystów trwają dywagacje o, być może już dokonanym, przekroczeniu historycznego maksimum emisji tego kraju. Faktyczne potwierdzenie w danych ma fakt, że Chiny straciły swój ostatni argument, jakim jest niższy od krajów rozwiniętych udział w emisjach skumulowanych, a więc tym wskaźniku, który najlepiej oddaje wpływ poszczególnych krajów na klimat. Państwo Środka rozpoczęło na dobre swoją rewolucję przemysłową o wiele później niż jego rywale z Zachodu, ale w krótkim czasie zdążyło z nawiązką nadgonić zapóźnienie. W 2023 r. Chińczycy przeskoczyli pod względem historycznego śladu klimatycznego Unię Europejską. Szybko gonią lidera rankingu, czyli Stany Zjednoczone. Niezmiennie Pekin przoduje też w zakresie rozbudowy energetyki węglowej. Tylko w ciągu ostatnich 10 lat – od podpisania porozumienia paryskiego – Chinom przybyło, jak szacuje Global Energy Monitor, ponad 370 GW mocy węglowych. To prawie cztery razy więcej niż wszystkie aktywne tego typu elektrownie w krajach UE i ponad 13-krotność polskich.

Przeczytaj źródło