​Zostali bez dachu nad głową. Dramat mieszkańców Alaski

3 tygodni temu 16

Potężna fala powodziowa uderzyła w południowo-zachodnią Alaskę. Po przejściu tajfunu Halong wiele domów zostało zalanych, a ich mieszkańcy musieli się ewakuować - przekazała agencja AP. Najbardziej ucierpiały miejscowości Kipnuk i Kwigillingok, gdzie żywioł pozostawił po sobie zniszczenia i niepewność przed nadchodzącą zimą. Na tę chwilę wiemy o jednej ofierze i dwóch zaginionych osobach.

  • Po przejściu tajfunu Halong fala powodziowa zalała Kipnuk i Kwigillingok, w wyniku czego zginęła jedna osoba, a dwie są zaginione.
  • Dzięki akcji lotniczej ewakuowano ponad 1 500 osób, a 24 osoby uratowano ze zniszczonych domów.
  • Dostawy żywności, wody, generatorów i sprzętu komunikacyjnego są utrudnione; odbudowa przed zimą jest niemożliwa.
  • Więcej najnowszych informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.

W miniony weekend południowo-zachodnią część Alaski nawiedziły wyjątkowo silne wiatry i wzburzone wody, które spowodowały gwałtowną powódź. Najbardziej narażone były obszary wzdłuż delty rzek Jukon i Kuskokwim. Największe straty odnotowano w niewielkich miejscowościach Kipnuk oraz Kwigillingok, zlokalizowanych poza główną siecią dróg stanowych. Mieszka tam głównie rdzenna ludność.

Dostęp do tych społeczności o tej porze roku możliwy jedynie drogą wodną lub powietrzną. To właśnie dzięki sprawnie przeprowadzonej akcji lotniczej udało się ewakuować setki mieszkańców, którzy stracili dach nad głową lub zostali uwięzieni przez wodę.

W akcji ratunkowej uczestniczyły liczne służby, w tym Straż Przybrzeżna Stanów Zjednoczonych oraz Gwardia Narodowa. Szczególnie dramatyczny przebieg miała akcja ratunkowa w miejscowościach najbardziej dotkniętych przez żywioł. Tylko ze zmytych do morza domów uratowano 24 osoby.

Łącznie w całym regionie ewakuowano ponad 1500 osób. W środę ok. 300 ewakuowanych zostało przewiezionych do Anchorage, oddalonego o ok. 800 km od zniszczonych wiosek na wybrzeżu. Tam, w specjalnie przygotowanych schroniskach, poszkodowani czekają na dalsze decyzje władz dotyczące tymczasowego lub długoterminowego zakwaterowania.

Służby ratunkowe nieustannie monitorują sytuację i starają się wykorzystać każdą poprawę pogody, by drogą lotniczą dostarczać niezbędną pomoc: żywność, wodę pitną, generatory prądu oraz urządzenia komunikacyjne. Warunki atmosferyczne są jednak wyjątkowo trudne, a prognozy nie napawają optymizmem.

Według wstępnych ocen ekspertów, wiele domów zostało całkowicie zniszczonych i nadaje się wyłącznie do rozbiórki. Niestety, przed nadejściem surowej, alaskańskiej zimy, nie ma szans na ich odbudowę lub choćby prowizoryczną naprawę. Wielu mieszkańców straciło dorobek całego życia i stoi w obliczu niepewnej przyszłości.

Lokalne władze oraz organizacje pomocowe już teraz rozważają różne scenariusze pomocy dla poszkodowanych. Najbardziej prawdopodobne jest umieszczenie ich w długoterminowych lub tymczasowych schroniskach, aż do czasu odbudowy zniszczonych osad.

Przeczytaj źródło