"Zrobiła się sina, przestała oddychać". Nowe fakty ws. śmierci małej dziewczynki w Kołobrzegu

3 tygodni temu 18

Jak informowała reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska, u piętnastomiesięcznej dziewczynki, przebywającej w punkcie dziennej opieki przy ul. Bajkowej w Kołobrzegu, doszło do zatrzymania krążenia. "Prowadzimy postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Zlecona została sekcja zwłok dziewczynki" - podała w poniedziałek po południu rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ewa Dziadczyk. Poinformowała też o okolicznościach tragedii. Opiekunowie mieli pod opieką 12 dzieci, choć formalnie mogli zajmować się maksymalnie pięciorgiem.

  • 15-miesięczna dziewczynka zmarła nagle w punkcie dziennej opieki w Kołobrzegu przy ul. Bajecznej.
  • Opiekunowie wrócili ze spaceru, dziecko zasnęło, a potem zrobiło się sine i przestało oddychać. Podjęto resuscytację, ale bez skutku.
  • Prokuratura wykluczyła przemoc fizyczną. Trwa dochodzenie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci oraz legalności działania opiekunów.
  • Opiekunowie mieli pod opieką 12 dzieci, choć mogli zajmować się maksymalnie pięciorgiem.
  • Więcej najnowszych informacji znajdziesz na RMF24.pl.

Do tragedii doszło w poniedziałek przy ul. Bajecznej w Kołobrzegu w województwie zachodniopomorskim, gdzie małżeństwo świadczy usługi dziennego opiekuna, zajmując się małą grupką dzieci w wieku żłobkowym.

Nagle zmarło piętnastomiesięczne dziecko. Na miejscu pracowali policjanci pod nadzorem prokuratora, a o życie dziewczynki - jak podawała wcześniej reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska - walczyła załoga pogotowia i śmigłowca LPR. 

Po południu prokuratura podała nowe informacje w tej sprawie. Ewa Dziadczyk zaznaczyła, że prokurator, pod którego nadzorem policja prowadziła czynności na miejscu zdarzenia, przekazał, że "nic nie wskazuje na to, by tej dziewczynce ktoś coś zrobił, by doszło do uderzenia, do upadku". Z relacji opiekunów wynika, że wrócili oni z dziećmi ze spaceru, dziewczynka zasnęła i w pewnym momencie zrobiła się sina, przestała oddychać. Zauważyła to opiekunka, zaalarmowała służby, zaczęła reanimować dziecko. 

Pierwsi na miejscu byli strażacy, oni przejęli resuscytację. Wezwano śmigłowiec LPR. Niestety, dziecku nie udało się przywrócić funkcji życiowych. Zmarło na miejscu zdarzenia - poinformowała oficer prasowa kołobrzeskiej policji st. sierż. Pamela Borkowska.

Przyczynę śmierci dziewczynki ma wyjaśnić zlecona przez kołobrzeską prokuraturę sekcja zwłok. Postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. 

Prokuratura będzie sprawdzać, na jakich zasadach działa tam opieka nad dziećmi, czy opiekunowie posiadają wymagane zezwolenia i certyfikaty. W momencie zdarzenia było tam 12 dzieci - powiedziała prok. Dziadczyk.

Z informacji przekazanych przez rzecznika kołobrzeskiego magistratu Michała Kujaczyńskiego wynika, że działalność opiekuna dziennego została zarejestrowana pod wskazanym adresem, jest w miejskim wykazie, z tym że - zgodnie z wnioskiem - może sprawować opiekę maksymalnie nad pięciorgiem dzieci

Przeczytaj źródło