Bubbles tańczył moonwalka i miał agenta. Szympans Michaela Jacksona żył jak celebryta

2 dni temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Bubbles był kiedyś ulubieńcem Michaela Jacksona. Wzbudzał też zainteresowanie mediów, udzielał wywiadów, a nawet stał się nawet tematem plotek. Kosztował Michaela Jacksona duet z Freddiem Mercurym i zniszczone studio nagraniowe, jednak mieszkał z nim przez prawie dwie dekady. Król popu pozbył się go, choć potem żałował tej decyzji.

Na początku lat 90. widok Michaela Jacksona z szympansem na ręku mógł szokować tych, którzy nie mieli na co dzień do czynienia z artystą. Dla wiernych fanów i współpracowników nie było to niczym dziwnym. Niektórzy dziennikarze twierdzili natomiast, że to właśnie adopcja szympansa była momentem, gdy Jackson przestał być uważany tylko za ekscentrycznego i stał się dziwakiem, czy też "Wacko Jacko", jak zaczęto go od tamtego momentu nazywać.

Mało brakowało, a życie Bubblesa wyglądałoby zupełnie inaczej. Szympans przyszedł bowiem na świat w latach 80. w placówce w Teksasie, która hodowała małpy do celów naukowych. Zamiast spędzić życie w klatce i jako przedmiot eksperymentów, został celebrytą.

Bubbles miał agenta i chroniarza. Był "przerażająco ludzki"

Bubbles mieszkał z gwiazdorem najpierw w jego rodzinnym domu w Encino, a od 1988 r. w Neverland Ranch, gdzie miał własny pokój i, jak twierdził Michael Jackson, pomagał w obowiązkach domowych. Jeszcze jako szympansiątko Bubbles pojawiał się w jego teledyskach, na okładkach gazet, jeździł z królem popu w trasy koncertowe, a nawet udzielał wywiadów, pokazując moonwalk i parodiując Micka Jaggera ku uciesze widzów. Jackson traktował małpę jak człowieka, ubierał go w dziecięce ciuchy, pozwalał spać w swoim łóżku i dzielił się z nim posiłkami.

Z biegiem czasu Bubbles, podobnie jak jego właściciel, stał się tematem plotek. Miał umrzeć i zostać zastąpiony przez inne małpy, a według "National Enquirer" oszalał po tym, jak Prince miał użyć na nim postrzegania pozazmysłowego, by zaszkodzić muzycznemu rywalowi. Bubbles miał agenta i ochroniarza, uczestniczył też w sesjach nagraniowych. To kosztowało Jacksona duet z Freddiem Mercurym, bo wokalista Queen nie chciał siedzieć w studiu z małpą, którą król popu wciąż pytał o opinię na temat nagrywanego utworu.

Jednak w miarę, jak Bubbles rósł i nabierał sił, rosło też ryzyko, jakie wiąże się z każdym szympansem wychowywanym przez ludzi jako maskotka czy "członek rodziny". Dorosłe osobniki są bardzo silne, potrafią być nieprzewidywalne oraz agresywne, a zdaniem eskpertów ludzie nie są w stanie zaspokoić ich potrzeb społecznych i emocjonalnych.

W USA kilkukrotnie dochodziło do ataków, które kończyły się kalectwem dla człowieka i śmiercią zastrzelonego przez policję zwierzęcia. Według organizacji Project Chimps w Stanach żyje obecnie 2 tys. szympansów, z czego ok. 100 znajduje się w prywatnych rękach. Bubbles, którego znajomi Jacksona uważali za "przerażająco ludzkiego", także dał się kilka razy we znaki. Podczas prac nad albumem "Thriller" zniszczył część studia nagraniowego, a w Neverland Ranch regularnie rzucał odchodami po ścianach, ku irytacji personelu.

Michael Jackson podjął trudną decyzję, gdy został ojcem. Bubbles musiał zniknąć

Dopiero gdy na świecie pojawiły się dzieci, Jackson podjął odpowiednie kroki. Jak zdradził w dokumencie "Living with Michael Jackson", ze strachu, że Bubbles może zaatakować jego młodszego syna, Prince'a Michaela II, odesłał zwierzę do ośrodka w Kalifornii. Później miał żałować tej decyzji, bo uważał małpę za "przyrodniego brata" swoich pociech.

Po latach zaczęły pojawiać się jednak głosy, że Jackson stosował kary cielesne względem pupila. Według "Guardiana", gdy ekspertka do szympansów, Jane Goodal, skonfrontowała się z królem popu, ten miał stwierdzić, że Bubbles nie czuje bólu, bo jest szympansem, ale potrzebuje dyscypliny. Świadkiem przemocy miał być m.in. Jack Gordon, były mąż siostry Jacksona, La Toyi, który twierdził, że artysta kopał i bił małpę pięściami.

W 2005 r. Bubbles trafił do ośrodka dla ssaków naczelnych na Florydzie, gdzie pozostaje do dziś jako członek tamtejszego stada. Nigdy więcej nie zobaczył się z Jacksonem, który zmarł niespodziewanie w czerwcu 2009 r. Z bliskich króla popu tylko La Toya Jackson odwiedziła Bubblesa w jego obecnym domu.

Obecnie Bubbles ma 42 lata i jest najsłynniejszym lokatorem Center for Great Apes. Opiekunowie określają go jako zwierzę spokojne, nieśmiałe i artystyczne, które nie tylko lubi malować obrazy, ale także gra na flecie. Niegdysiejszy celebryta i najsłynniejszy szympans w historii muzyki nie chce być w centrum uwagi i ucieka, gdy w pobliżu tylko pojawi się kamera czy aparat fotograficzny. Nic dziwnego.

Przeczytaj źródło