Czaputowicz chwali Merza: To nie Polska, a Niemcy są głównym partnerem USA w Europie

1 miesiąc temu 17

Były minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz pojawił się w programie „Bliskie spotkania trzeciego stopnia” Ryszarda Czarneckiego. Tematem rozmowy były relacje polsko-amerykańskie.

Na początku rozmowy Jacek Czaputowicz zwrócił uwagę na to, jakie czynniki pozwoliły Polsce stać się bliskim sojusznikiem USA w ostatnich kilkunastu latach. Podkreślał, że kluczowy był brexit, po którym rolę tę utraciła Wielka Brytania. To pozostająca w Unii Europejskiej Polska nabrała dla Waszyngtonu nowego znaczenia.

Czaputowicz o podstawach dobrych relacji USA z Polską

Były szef MSZ dodawał, że drugim czynnikiem było „wpisanie się w politykę międzynarodową USA”. – Nie dopuściliśmy do pęknięcia relacji transatlantyckich, bo było takie zagrożenie związane z Iranem i Izraelem – podkreślał. Jako trzecią wymienił „bliskość ideologiczną” między rządem Mateusza Morawieckiego i gabinetem Donalda Trumpa, „opieranie się na pewnych wartościach konserwatywnych”. – Była ta pewna zbieżność – zaznaczał.

– No niestety, jest druga kadencja Donalda Trumpa i nasz rząd nie ma tych możliwości, nasze relacje nie są aż tak dobre, a naprawdę byliśmy głównym sojusznikiem USA w Europie. Trump z trybuny ONZ wymieniał Polskę. Dzisiaj wydaje się, że inne państwa będą pełnić tę rolę, a my wypadliśmy z tej gry o miejsce blisko USA – oceniał.

– Mniej mamy też do zaoferowania, polityka jest bardziej ostrożna. Polska nie chce się angażować w świecie – zauważał Czaputowicz. Jako przykład takiego ryzyka w przeszłości podał narażanie się Unii Europejskiej. Przekonywał, że skutkami tamtej polityki była umowa o współpracy wojskowej z USA i rozmieszczenie baz amerykańskich w Polsce.

Trump chciał się porozumieć z Rosją? „Światełko alarmowe”

Ryszard Czarnecki poprosił też swojego gościa o ocenę Donalda Trumpa. – Trudno powiedzieć jak to się skończy, ale niewątpliwie teraz prezydent Trump wykazał się większą skutecznością. To co nie udało mu się za pierwszej kadencji, czyli zmusić państwa NATO do większych wydatków na obronność, teraz się udało. Państwa europejskie zrozumiały, że bez USA nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa sobie i kontynentowi – mówił.

– Europejczycy zdali sobie sprawę, że podczas kilku kilkunastu lat nie będą w stanie się bronić. Czy natomiast Trump będzie zwolennikiem obrony Europy? Miejmy taką nadzieję – stwierdził. – Teraz przedmiotem dyskusji jest wsparcie dalsze Amerykanów dla Ukrainy w konflikcie z Rosją – dodawał.

Zwrócił uwagę na wynegocjowany pod przywództwem kanclerza Friedricha Merza układ, w którym USA dostarczą Ukrainie broń, a Europa będzie płacić. -To przejaw walki Europy o utrzymanie Donalda Trumpa po swojej stronie – zaznaczał.

– Były różne gesty Trumpa wobec Putina, krytyka Zełenskiego, one były powszechnie komentowane. To nie jest takie oczywiste, czy w długiej perspektywie prezydent Trump nie chciał jakiejś współpracy z Rosją. To ryzyko jest i Polska nie uczestniczy w tej dyskusji. Możemy się zastanowić dlaczego – mówił.

Pytany o „lewarowanie Chin Rosją”, Czaputowicz ostrzegł, że powinno nam się zapalać „światełko alarmowe”. Co USA mogą oferować Rosji za to? – pytał. Czy oferują Ukrainę, czy to, że państwa Europy Środkowej nie będą miały tych gwarancji, np. wycofają swoje wojska z Europy, z innych państw? Jest to niebezpieczeństwo – zauważał.

– A czy to zadowoli Putina, nie będzie miał innych aspiracji? Stąd też ważna jest ta determinacja i zgoda na żądania amerykańskie po to, by USA utrzymać po naszej stronie, świata zachodniego. A zarazem danie pewnego czasu prezydentowi USA, by się przekonał, jak z Władimirem Putinem nie jest łatwo – dodawał.

Czaputowicz: Za Trumpa Rosja nie zaatakowałaby Ukrainy

Czaputowicz zgodził się ze stwierdzeniem Trumpa, że za jego prezydentury do wojny w Ukrainie by nie doszło. Krytykował Joe Bidena za niezdecydowanie. – Prezydent Trump zachowuje się w sposób zdecydowany, co jakiś czas podejmuje działania niekonwencjonalne, np. atak w Iranie na instalacje nuklearne. To pokazuje, że pewna nieobliczalność jest pewnym instrumentem w polityce zagranicznej – tłumaczył.

W dalszej części rozmowy ubolewał nad tym, że Polska nie ma obecnie wiele do zaoferowania. – Jedyne, co mogłaby robić, to gotowość do angażowania się poza naszymi interesami. Na przykład odmawiamy w ogóle zaangażowania w misję stabilizacyjną na Ukrainie pod przywództwem państw Europy. Wyłącza nas to z dyskusji na ten temat – zwracał uwagę.

– Jedyny nasz atut, to dostawy broni przez Polskę – stwierdzał gorzko polityk. Podkreślał, że kanclerz Niemiec „bardzo dobrze rozgrywa te kwestie”. Przypomniał, ze wręczył on Trumpowi akt urodzenia jego Friedricha Trumpa, dziadka prezydenta. – Jakby wykazuje, że tu jest też jedność historyczna – zauważał.

– Myślę, że te relacje będą dobre i dzisiaj widzę, że wyraźnie kanclerz Niemiec jest postrzegany jako ten główny partner USA w Europie. Czy my będziemy wyciągać z tego wnioski? Mam taką nadzieję. Ale ciągle dominuje u nas stare myślenie, że Polska razem z USA będzie równoważyć Niemcy. Nie, tego się nie da zrobić. My musimy znaleźć nasze miejsce, zrozumieć co się dzieje w świecie i prowadzić właściwą politykę z tym związaną – podsumował.

Czytaj też:
Piosenkarka ostro krytykuje ruchy Trumpa. Administracja zareagowała
Czytaj też:
Kaczyński chce polexitu? Wymowna deklaracja prezesa PiS

Przeczytaj źródło