Karolina chciała uczcić pamięć swojej zmarłej babci i zamówiła mszę w jej intencji. Do kancelarii parafialnej poszła z pieniędzmi, które – jak sądziła – są czymś naturalnym przy takiej okazji. Jednak słowa, które usłyszała od księdza, zupełnie ją zaskoczyły. Duchowny nie tylko odmówił przyjęcia ofiary, ale też wyjaśnił, dlaczego nigdy tego nie robi.
Kwestia opłat za sakramenty od lat wzbudza kontrowersje
Kwestia opłat za sakramenty w Kościele katolickim w Polsce od lat wywołuje gorące emocje i niegasnące kontrowersje. Wielu wiernych otwarcie dzieli się swoimi doświadczeniami, często bardzo nieprzyjemnymi, kiedy to podczas organizacji ślubu, chrztu, czy zamawiania mszy świętej za zmarłą osobę, zostali postawieni w niezręcznej sytuacji finansowej. Choć oficjalnie w Kościele obowiązuje zasada „co łaska”, w praktyce nie zawsze wygląda to tak samo. Brak jasno określonych stawek oraz fakt, że wysokość ofiary często zależy od konkretnej parafii, a nawet samego księdza, od lat budzi sprzeczne opinie i dyskusje o komercjalizacji sakramentów.
ZOBACZ: Przyszedł pierwszy raz do pracy i już nie wrócił do domu. Tragedia w polskiej miejscowości
Z drugiej strony, nie brakuje także pozytywnych przykładów duchownych, którzy podchodzą do tej kwestii z empatią i zrozumieniem. Wielu księży podkreśla, że ofiara za sakrament nie jest obowiązkowa, a jej wysokość powinna być wyłącznie dobrowolnym gestem wdzięczności, a nie warunkiem udzielenia posługi.
Jedna z czytelniczek portalu Onet Kobieta opisała historię, która pokazuje, że w Kościele wciąż są duchowni kierujący się prawdziwym powołaniem, a nie chęcią zysku.
Ksiądz odmówił przyjęcia pieniędzy. Powiedział tylko trzy słowa
Pani Karolina opisała swoją historię w liście do redakcji Onetu. Jak wspomina, w jej rodzinie od lat panuje tradycja zamawiania mszy w intencji zmarłych bliskich, zwłaszcza w rocznice ich śmierci. Tym razem to właśnie ona miała zająć się wszystkimi formalnościami. Gdy wzięła ze sobą 100 zł, była przekonana, że to wystarczająca „ofiara” za odprawienie mszy.
Od zawsze słyszałam, że księdzu trzeba zostawić coś „co łaska”. Nie wiedziałam, jak jest teraz, bo na naszej parafii niedawno zmienił się proboszcz. Nie znał mnie, a ja nie wiedziałam, jak on podchodzi do takich spraw – pisze kobieta.
W kancelarii parafialnej wszystko przebiegło spokojnie i z dużą kulturą. Karolina ustaliła datę oraz godzinę mszy, a duchowny dokładnie wyjaśnił, ile intencji zostało przypisanych do tego nabożeństwa. Co więcej, sam pochwalił młodą kobietę za to, że pamięta o swoich bliskich. – „Miło patrzeć na młodych ludzi, którzy pamiętają o tym, aby nadal modlić się za członków rodziny, którzy już odeszli” – miał powiedzieć ksiądz.
W tym momencie Karolina poczuła wdzięczność i sympatię wobec nowego proboszcza. Nie przypuszczała jednak, że najważniejsza część rozmowy dopiero przed nią.
ZOBACZ TEŻ: Przyszedł pierwszy raz do pracy i już nie wrócił do domu. Tragedia w polskiej miejscowości
„Nie wszyscy są tacy sami”. Wierni chwalą postawę duchownego
Gdy kobieta wyjęła z portfela banknot i położyła go na biurku, duchowny zareagował natychmiast. - „Nie wezmę ich” – odpowiedział stanowczo. Te trzy słowa, jak przyznała autorka listu, zapamięta na długo.
Zaskoczona Karolina zapytała, czy to jakaś pomyłka, ale ksiądz spokojnie wyjaśnił swoje stanowisko. – Stwierdził, że „za odprawianie sakramentów nic się nie płaci” i że jeśli ktoś ma potrzebę, może wrzucić symboliczną ofiarę na tacę podczas nabożeństwa. Dodał również, że msza święta to modlitwa, a nie usługa, więc nie widzi sensu w pobieraniu opłat od parafian.
Jak relacjonuje kobieta, rozmowa trwała jeszcze kilka minut. Duchowny wyjaśnił, że wie, jak wygląda sytuacja w innych parafiach, gdzie niektóre opłaty stają się coraz wyższe, ale on ma swoje zasady i nie zamierza ich zmieniać.
„Msza św., czy z intencjami zamówionymi przez parafian, czy bez nich, i tak tego dnia by się odbyła” – tłumaczył kapłan.
Dla Karoliny to spotkanie było czymś więcej niż tylko formalnością. Była naprawdę poruszona. To nie była kwestia pieniędzy, ale postawy. Ksiądz dał jej poczucie, że wiara i pamięć o zmarłych nie powinny zależeć od zasobności portfela..
Po wizycie w kancelarii kobieta podzieliła się swoją historią z sąsiadami. Wtedy dowiedziała się, że postawa duchownego nie jest wyjątkiem, lecz zasadą, której trzyma się od początku posługi. Nie tylko nie pobiera pieniędzy za msze święte, ale też nie przyjmuje wysokich opłat za inne posługi kościelne – takie jak pochówki, błogosławieństwa ślubne czy odwiedziny chorych.
Później dowiedziałam się od sąsiadów, że ksiądz nie pobiera również ogromnych opłat za pochowanie zmarłych, odwiedzanie chorych czy błogosławienie ślubów. A ja się cieszę, że wśród tylu przykrych historii o księżach możemy spotkać się z zupełnie innymi duchownymi, którzy naprawdę są z nami i można liczyć na ich wsparcie. - pisze pani Karolina.
W czasach, gdy w mediach często pojawiają się doniesienia o duchownych oczekujących wysokich opłat za sakramenty, taka postawa budzi zaskoczenie, ale i ogromne uznanie. Internauci, którzy poznali tę historię, komentują, że „to przykład wiary w praktyce”, „prawdziwe świadectwo kapłaństwa” i „nadzieja na zmianę w Kościele”.

1 tydzień temu
10




English (US) ·
Polish (PL) ·