"Zniszczono mnie, bo nie chciałem zatuszować sprawy wybuchu granatnika w Komendzie Głównej" – mówi w opublikowanej we wtorek w Onecie rozmowie Mariusz Pośnik ps. Dragon, były naczelnik Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Kryminalnej i Aktów Terroru CBŚP.
Jak pisze portal, "chaos informacyjny oraz brak oficjalnych komunikatów na ten temat przez ponad 30 godzin od wybuchu granatnika tylko potwierdza tezę, że ówczesne kierownictwo policji robiło wszystko, aby ta sprawa nie ujrzała światła dziennego".
"Dragon": Zastałem jeden wielki bałagan po eksplozji
W rozmowie z Onetem były naczelnik Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Kryminalnej i Aktów Terroru CBŚP wraca do swojego przyjazdu do siedziby Komendy Głównej Policji, gdzie 14 grudnia 2022 r. doszło do wybuchu granatnika. Jak wszedłem do gabinetu gen. (Jarosława) Szymczyka, to zastałem jeden wielki bałagan spowodowany eksplozją i charakterystyczny zapach materiału wybuchowego. Pomieszczenia pootwierane, dziura w suficie, dziura w podłodze, pełno wielogwiazdkowych mundurowych, którzy się tam kręcą i szef pirotechników ogarniający ten chaos – relacjonuje portalowi Pośnik.
"Dragon": Usłyszałem, że Szymczyk nie będzie zadowolony
Jak dodaje, w pewnym momencie w gabinecie komendanta głównego pojawiło się dwóch "wysokich stopniem funkcjonariuszy". Według niego jeden z nich miał go zapytać, "czy nie dałoby rady poprowadzić tego w takim kierunku, że u Szymczyka wybuchła petarda". W odpowiedzi Pośnik miał podkreślić, iż "nie ma technicznej możliwości, żeby zrobić coś takiego". Na to – wedle relacji byłego naczelnika – miał usłyszeć, że "Szymczyk nie będzie zadowolony" – oraz że przez takie sytuacje "kariery idą do przodu albo się łamią".
"Dragon": Całe życie wywróciło mi się do góry nogami
Nie myślałem wtedy, że realnie cokolwiek złego może się wydarzyć, bo niczego nie miałem na sumieniu – mówi w rozmowie z portalem. Trzy miesiące później zapukali do mojego mieszkania panowie z Biura Spraw Wewnętrznych. Jeszcze tego samego dnia usłyszałem zarzuty i zostałem zawieszony. Całe życie wywróciło mi się do góry nogami – dodaje.
"Tuż po usłyszeniu zarzutów, w wieku 45 lat, Dragon przeszedł na emeryturę. Wiedział, że sprawa szybko się nie skończy, a on nie wyobrażał sobie funkcjonowania z łatką przestępcy" – pisze Onet. I przypomina, że sprawa jest w sądzie, ale wciąż nie odbyła się pierwsza rozprawa.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

1 tydzień temu
10







English (US) ·
Polish (PL) ·