"Gorsze niż warszawski Hongkong". W Łodzi może powstać osiedlowy gigamoloch

10 godziny temu 1
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

W centrum łódzkiego Manhattanu może wyrosnąć nowe osiedle wysokich bloków — donosi "Gazeta Wyborcza". Urząd Miasta Łodzi wydał decyzję o warunkach zabudowy dla inwestycji, która może całkowicie odmienić charakter tej części miasta. Mieszkańcy i eksperci nie kryją obaw o skutki skrajnego zagęszczenia zabudowy, a także o przyszłość zieleni na terenie osiedla.

Tzw. łódzki Manhattan to Śródmiejska Dzielnica Mieszkaniowa, czyli zespół jednych z największych w naszym kraju bloków mieszkalnych wykonanych w konstrukcji szkieletowej "słupowo-płytowej". Teraz, jak donosi "Gazeta Wyborcza", w środku tego zespołu może powstać nowy, ogromny kompleks.

Właścicielem terenu, na którym planowana jest inwestycja, jest polsko-niemiecka spółka PN Immobilien. Inwestor złożył wniosek o warunki zabudowy we wrześniu 2020 r., początkowo wnioskując o możliwość budowy bloków sięgających nawet 100 metrów wysokości. Decyzja magistratu została wydana w lutym 2021 r., jednak natychmiast ją zaskarżono, co uruchomiło kilkuletnią batalię administracyjną.

Ostatecznie, w lipcu 2025 r., Urząd Miasta Łodzi wydał kolejną decyzję, która choć nie jest jeszcze prawomocna, określa kluczowe parametry przyszłej, możliwej zabudowy. Jak pisze "Wyborcza" nowe bloki mogą mieć od 40 do 60 m wysokości od strony alei Piłsudskiego, a w części południowej nawet do 78 metrów. Szerokość elewacji od strony ulicy Sienkiewicza może wynosić od 78 do 140 metrów, a wskaźnik powierzchni zabudowy ustalono na poziomie od 0,53 do 0,72.

Dalsza część tekstu znajduje się pod materiałem wideo.

Zieleń pod presją inwestycji

Jednym z najbardziej palących tematów dla mieszkańców Manhattanu w związku z inwestycją jest przyszłość zieleni. Urzędnicy przyznają, że zabudowa tej części wiązałaby się z likwidacją cennego zieleńca, który pełni ważną funkcję rekreacyjną i wpływa korzystnie na mikroklimat okolicy. Wskazano również, że wycinka drzew może wywołać liczne protesty mieszkańców. Jednocześnie magistrat zaznaczył, że nie istnieją przepisy, które pozwalałyby odmówić wydania warunków zabudowy z powodu ochrony tej zieleni.

Piotr Biliński, były architekt miasta, zwraca uwagę w rozmowie z "Wyborczą", że wydana decyzja otwiera drogę do bardzo intensywnej zabudowy. Jego zdaniem, w porównaniu z planowanym osiedlem, "warszawskie Chinatown (nazywane też warszawskim Hongkongiem) na Woli może uchodzić za przykład przestrzennego luksusu".

Biliński podkreśla jednocześnie, że gmina powinna chronić interes publiczny poprzez uchwalanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i przypomina, że rada miejska już w 2018 r. zdecydowała o przystąpieniu do sporządzenia takiego planu dla tego terenu, jednak do dziś nie został on uchwalony.

Teraz, jak pisze "Wyborcza", przyszłość Manhattanu zależy od tego, czy PN Immobilien zdecyduje się na realizację nowego osiedla, czy też sprzeda grunt, którego wartość wzrosła po uzyskaniu warunków zabudowy. Przedstawiciele spółki w rozmowie z "GW" przyznali, że głównym celem było uzyskanie decyzji, a na rozpoczęcie inwestycji w najbliższej przyszłości nie należy liczyć.

Warszawski Hong Kong

Odwołania do "warszawskiego Hong Kongu" dotyczą kontrowersyjnej inwestycji Bliska Wola Tower w Warszawie. Krytykowano ją za bardzo gęstą i wysoką zabudowę, stąd porównanie z Hong Kongiem, gdzie budynki bardzo gęsto do ciebie przylegają, pozwalając ulokować na małej przestrzeni jak najwięcej osób. "Kompleks Bliska Wola Tower wraz z przylegającym do niego budynkiem to dla mnie nie tylko ucieleśnienie tego, co najgorsze we współczesnej deweloperce, ale także symbol nowych, gorszych czasów" - pisał o inwestycji Michał Bachowski z Noizz w 2021 r.

Bliska Wola Tower

Bliska Wola Tower Foto: Dominik Czerny

Przeczytaj źródło