Guru neurobiologii z Korei: Mieliśmy prezydenta, którego wiedza naukowa była bliska zeru. Został usunięty

1 miesiąc temu 17

Owady, ptaki, rośliny znikają w zastraszającym tempie. Jako biolog naprawdę się tym martwię. Być może człowiek nie będzie trwał długo jako gatunek, a Ziemię przejmą inne formy życia. Musimy zrozumieć, że zmiana klimatu to nie problem odległy, to realne straty ekonomiczne i społeczne. Susze niszczą uprawy, powodzie zalewają miasta, ekstremalne upały zabijają tysiące ludzi rocznie. W 2023 roku straty klimatyczne na świecie przekroczyły 300 miliardów dolarów. To nie są abstrakcje – mówi prof. Min W. Jung, koreański neurobiolog, autor książki „Kreatywny mózg”. – Tymczasem Trump twierdzi, że nie ma żadnych zmian klimatycznych. To naprawdę budzi niepokój – dodaje.

Krystyna Romanowska: Uważa pan człowieka za Homo innovaticus – gatunek innowacyjny, który – dzięki wyobraźni i zdolności abstrakcji potrafił stworzyć cywilizację. Ale dziś coraz częściej słyszymy pytanie, czy innowacje to bardziej błogosławieństwo, czy raczej przekleństwo? Jednym słowem – czy innowacje nas uratują czy zabiją?

Min W. Jung: To jest pytanie za milion dolarów. Jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Stoimy na rozdrożu. Innowacje są jak ogień, dzięki nim mamy cywilizację, ale ten sam ogień może spalić dom. Nasza liczebność eksplodowała dzięki paliwom kopalnym – a one teraz nas duszą. Dlatego w książce pokazuję dwie wizje przyszłości: utopię i dystopię. W jednej używamy naszej kreatywności do budowania zrównoważonego świata. W drugiej – innowacje stają się przekleństwem, które prowadzi do katastrofy. Którą wybierzemy?

Jeśli właściwie wykorzystamy nasz „bąbel innowacyjny”, możemy utrzymać dobrobyt ludzkości. Jeśli nie – innowacje przyspieszą procesy, które nas unicestwią.

Wystarczy spojrzeć na gwałtowną utratę bioróżnorodności – owady, ptaki, rośliny znikają w zastraszającym tempie. Jako biolog naprawdę się tym martwię. Być może człowiek nie będzie trwał długo jako gatunek, a Ziemię przejmą inne formy życia. Musimy zrozumieć, że zmiana klimatu to nie problem odległy, to realne straty ekonomiczne i społeczne. Susze niszczą uprawy, powodzie zalewają miasta, ekstremalne upały zabijają tysiące ludzi rocznie. W 2023 roku straty klimatyczne na świecie przekroczyły 300 miliardów dolarów. To nie są abstrakcje.

A jednak chcę być optymistą: historia pokazuje, że w obliczu wyzwań potrafiliśmy tworzyć rozwiązania. Pytanie tylko, czy tym razem zdążymy. Tym bardziej, że jak przekonaliśmy się niedawno na forum ONZ, , twierdzi, że nie ma żadnych zmian klimatycznych. To naprawdę budzi niepokój.

Z jednej strony mamy największe mózgi w świecie zwierząt, niebywałą wyobraźnię, technologie, sztuczną inteligencję. A z drugiej – wobec kryzysu klimatycznego zachowujemy się jak sparaliżowani. Mamy raporty IPCC, mamy ostrzeżenia naukowców takich jak profesor Szymon Malinowski w Polsce czy James Hansen w USA. A jednocześnie wciąż rosną emisje, topnieją lodowce, a rok 2024 okazał się najgorętszy w historii pomiarów. Dlaczego ludzkość wciąż stoi w miejscu? Nauka od dawna ostrzega, politycy słyszą fakty, a działają tak, jakby ich nie było. Dlaczego?

To, niestety, efekt konstrukcji naszego mózgu. Ewolucyjnie przystosowaliśmy się do reagowania na zagrożenia bezpośrednie – burzę, wroga, głód. Kiedy coś dzieje się tu i teraz, nasze układy emocjonalne reagują gwałtownie. Ale jeśli czytamy artykuł, że milion ludzi ucierpi gdzieś daleko, albo że za trzydzieści lat wzrośnie temperatura o 2 stopnie – wiemy to intelektualnie, lecz nie odczuwamy tego emocjonalnie. Mózg jest maszyną do odczuwania, która umie myśleć, a nie odwrotnie. To dlatego katastrofa klimatyczna nie budzi w nas takiej samej mobilizacji jak np. osobista choroba.

© ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

Przeczytaj źródło