Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu we wtorek 7 października odpowiadał dziennikarzom na pytania dotyczące m.in. doniesień o możliwym rozpadzie Polski 2050, swojego wyjazdu do Nowego Jorku oraz spekulacji wokół jego kandydatury na stanowisko wysokiego komisarza ONZ ds. uchodźców.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
"Większej głupoty w życiu nie słyszałem"
Marszałek Hołownia stanowczo odniósł się do medialnych spekulacji, jakoby posłowie Polski 2050 mieli rozmawiać z PSL o przejściu do Stronnictwa. Jak podkreślił, są to "kompletne bzdury". - Ja też rozmawiałem z PSL-em w ubiegłym tygodniu, nawet dwa razy - z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i Piotrem Zgorzelskim. I mamy taki plan, bo tam też mają być wiceministrowie. Ja też mogę powiedzieć, że Mikołaj Dorożała pójdzie do PSL-u. Myślę, że koledzy z Stronnictwa Ludowego bardzo się ucieszą. A mówiąc zupełnie poważnie - większej głupoty w życiu nie słyszałem - mówił Hołownia. To reakcja na wtorkowe (7 października) doniesienia mediów, które sugerowały, że wobec kryzysu PL2050 część posłów ma poszukiwać drogi ucieczki z ugrupowania.
"Podbieranie posłów? To koniec koalicji"
Hołownia podkreślił, że wewnątrz koalicji panuje jasna zasada - żadna z partii nie próbuje przeciągać parlamentarzystów partnerów na swoją stronę. Zapewnił też, że Polska 2050 jest zjednoczona. - Nas się rozbić nie da, dlatego, że jesteśmy zgraną paczką. To jest pierwsze. A po drugie, że jeżeli ktoś by nam z tej strony zaczynał podbierać posłów, no to chyba jest oczywiste, że to jest koniec koalicji - stanowczo stwierdził marszałek Sejmu. - Myśmy się z liderami umówili bardzo dawno temu, że nie podbieramy sobie posłów. Bo to by oznaczało kompletny brak zaufania, kompletny rozpad tego, co nas łączy. Jeżeli ktoś ulegnie takiej pokusie, nawet jedna osoba, to będzie to sytuacja absolutnego przekroczenia czerwonej linii - mówił Hołownia. Podkreślił, że w takim wypadku Polska 2050 nie będzie dalej uczestniczyć w rządzie. - Ktoś może powiedzieć: Polska 2050 nie będzie miała posłów. No to nie będziemy mieli rządu. To nie jest droga, którą powinniśmy iść - podkreślił.
Zobacz wideo Posłowie Polski 2050 szukają dla siebie miejsca w innych partiach? Hołownia: Nas się rozbić nie da
O wizycie w Nowym Jorku: To nie była rozmowa o pracę
Marszałek Sejmu odniósł się też do pytań o swoją wizytę w Nowym Jorku, w czasie której spotkał się m.in. z sekretarzem generalnym ONZ Antonio Guterresem i przewodniczącą Zgromadzenia Ogólnego. Zapewnił, że nie była to wizyta związana z jego kandydowaniem na stanowisko Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców. - Ta wizyta była przede wszystkim związana z moimi aktywnościami wobec Polonii. Spotykałem się z przedstawicielami różnych środowisk polonijnych, uczestniczyłem w Paradzie Pułaskiego, wydarzeniach kulturalnych. Spotkania z przedstawicielami ONZ nie dotyczyły mojej kandydatury - powiedział Hołownia. Zaznaczył, że rozmowy dotyczyły przede wszystkim miejsca Polski w ONZ i międzynarodowej współpracy.
O kandydaturze do UNHCR
Hołownia potwierdził po raz kolejny, że złożył aplikację na stanowisko wysokiego komisarza ONZ ds. uchodźców, ale - jak zaznaczył - traktuje to jako proces otwarty i transparentny. - Ja jestem realistą i naprawdę bardzo pokornie podchodzę do tego procesu. Dla mnie zaszczytem i honorem będzie przejść kolejny etap, a więc znaleźć się w tej grupie, która zostanie zaproszona na wywiady. A jaka będzie decyzja sekretarza generalnego, to zobaczymy - mówił. To w odpowiedzi na pytania o jego konkurencję na to stanowisko. Zapewnił, że czuje się świetnie przygotowany i nie boi się powalczyć o nowe stanowisko. Jak się bowiem okazało, kolejnym kandydatem z Polski jest Roman Mazur. W przeszłości kandydował do Parlamentu Europejskiego z ramienia Polski 2050, jednak nie zdobył mandatu. Następnie dołączył do organizacji, która zajmuje się pomocą uchodźcom z Afryki.
"Nie ma miejsca dla patoposłów"
Marszałek odniósł się również do wypowiedzi ministra Stefana Krajewskiego, który ogłosił, że rezygnuje z mieszkania w hotelu sejmowym z powodu tzw. patoposłów. - Nigdy nie spotkałem się z taką motywacją. Zwykle powody były zdrowotne. Mam nadzieję, że pan minister skieruje do mnie pismo i opisze, kto sprawił mu dyskomfort. Nie ma miejsca dla patoposłów ani żadnych patologii na terenie Kancelarii Sejmu - zapewnił Hołownia. Dodał jednak, że Sejm nie jest internatem, a posłowie to dorośli ludzie, którzy za swoje zachowanie oceniani są przez wyborców. W ostatnim czasie ujawniono co najmniej dwa przypadki awantur i przepychanek słownych oraz prowokacji między posłami w kuluarach sejmowych. Więcej o tym temacie znajdziesz w tekście poniżej:





English (US) ·
Polish (PL) ·