Jest pilne oświadczenie Pałacu Prezydenckiego, Nawrocki nie kryje złości. "Pierwszy raz w historii"

15 godziny temu 6

Konflikt na linii Pałac Prezydencki - obóz rządzący osiągnął punkt kulminacyjny w kwestii nominacji oficerskich dla kluczowych służb specjalnych. Seria wzajemnych oskarżeń rozpoczęta przez Donalda Tuska, który zarzucił Karolowi Nawrockiemu sabotowanie bezpieczeństwa państwa, doprowadziła do bezprecedensowej wymiany ciosów. Dziś oświadczenie wydał współpracownik prezydenta i mocno uderzył w premiera.

Oskarżenie Tuska i odpowiedź Nawrockiego. Spór na linii premier-prezydent

Spór o nominacje oficerskie dla funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego stał się oficjalnym zarzewiem konfliktu pomiędzy premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Karolem Nawrockim. Tusk jako pierwszy wystosował ostrą krytykę, zarzucając prezydentowi "dalszy ciąg wojny z polskim rządem" po tym, jak Nawrocki odmówił podpisania nominacji na pierwszy stopień oficerski dla 136 przyszłych funkcjonariuszy. Tusk opublikował nagranie na portalu X, w którym wyraził oburzenie, stwierdzając, że na te promocje "wszyscy czekali" i że są to "patrioci" oraz "przyszli bohaterowie", a decyzja prezydenta jest "ciosem w system bezpieczeństwa państwa". Premier ostro skrytykował również samego prezydenta, mówiąc: "Żeby być prezydentem, nie wystarczy wygrać wybory".

Odpowiedź prezydenta Nawrockiego była równie ostra i padła w nagraniu na X, tuż po słowach Tuska. Prezydent zarzucił szefowi rządu "kłamstwo" i brak umiejętności rządzenia. Stwierdził: 
 

- Żeby być premierem, nie wystarczy wrzucanie postów na X. Trzeba jeszcze umieć rządzić i stawiać państwo ponad partyjne interesy.

Nawrocki wyjaśnił, że powodem niepodpisania nominacji była decyzja szefa rządu o zakazie spotykania się szefów służb specjalnych z Prezydentem RP. Według Prezydenta, odwołano cztery jego spotkania z kierownictwem służb, na których miały zostać omówione "kluczowe kwestie dla bezpieczeństwa Polski" i zapaść decyzje dotyczące nominacji.

Nawrocki podkreślił, że odmówiono również udzielenia istotnych informacji jego przedstawicielowi podczas posiedzenia Kolegium do spraw Służb Specjalnych, a działanie premiera nazwał "wykorzystywaniem służb specjalnych w walce politycznej". Ostatecznie Prezydent wezwał Tuska do zrozumienia: "Pan premier Donald Tusk musi zrozumieć, że nie jest królem, ale szefem rządu" i ostrzegł, że nie będzie jego zgody na wykorzystywanie funkcjonariuszy jako "zakładników cynicznych rozgrywek".

Siemoniak kontruje zarzuty. Tło konfliktu z Pałacem Prezydenckim

Oskarżenia Nawrockiego o celowe blokowanie spotkań i dostępu do informacji przez premiera i szefów służb spotkały się z natychmiastową reakcją ministra koordynatora służb specjalnych, Tomasza Siemoniaka. Minister, również za pośrednictwem platformy X, próbował złagodzić sytuację, stwierdzając:

- To nieprawda, że służby specjalne nie przekazują informacji prezydentowi. 

Siemoniak zapewnił, że prezydent i jego uprawnieni urzędnicy "otrzymują tak samo, jak poprzednicy, stosowne informacje" dotyczące bezpieczeństwa państwa. Ta próba uspokojenia sporu, niestety, nie dotykała sedna problemu, jakim jest brak bezpośrednich spotkań. Właśnie ten brak komunikacji - odwołanie czterech spotkań z szefami służb - stał się dla Nawrockiego kluczowym argumentem uzasadniającym wstrzymanie nominacji, które tradycyjnie są wręczane przed Narodowym Świętem Niepodległości.

Tło konfliktu jest głębokie i opiera się na wzajemnym braku zaufania i podziałach politycznych. Nawrocki, jako zwierzchnik sił zbrojnych, czuje się celowo pomijany w kluczowych kwestiach bezpieczeństwa, zwłaszcza "w czasie, gdy za naszą wschodnią granicą trwa wojna". Minister Siemoniak i strona rządowa bronią się, sugerując, że prezydent ma wystarczający dostęp do informacji poprzez kanały urzędnicze. Jednak Prezydent jasno podkreślił, że to spotkania w "cztery oczy" z szefami ABW i SKW miały służyć omówieniu kluczowych kwestii dla bezpieczeństwa Polski i podjęciu decyzji o nominacjach. Odwołanie tych spotkań zostało zinterpretowane przez Nawrockiego jako celowe działanie premiera, mające na celu "pozbawienie dostępu do najważniejszych informacji" i "wykorzystanie służb w walce politycznej".

Niezależnie od tego, która strona ma rację co do zakresu przekazywanych dokumentów, fakt jest taki, że zamrożenie bezpośrednich, osobistych kontaktów na szczycie władzy w kwestii tak wrażliwej jak bezpieczeństwo, jest bezprecedensowe.

"Żenujący stand-up" i oburzenie Pałacu Prezydenckiego: Rzecznik wkracza do akcji

Napięcie osiągnęło swój szczyt w sobotę, kiedy do medialnej konfrontacji wkroczył rzecznik prezydenta, Rafał Leśkiewicz. Jego oświadczenie na platformie X było wyjątkowo ostre, bezpośrednie i bezpardonowe. Leśkiewicz nie tylko podtrzymał argumentację prezydenta Nawrockiego, ale uderzył w premiera Donalda Tuska retoryką tabloidową, określając jego wcześniejsze wystąpienie jako "żenujący i kłamliwy stand-up"

Leśkiewicz formalnie podniósł stawkę konfliktu do rangi bezprecedensowego kryzysu konstytucyjnego.

- Po wczorajszym żenującym i kłamliwym stand - upie Pana Premiera Donalda Tuska dotyczącym promocji oficerskich w służbach specjalnych, w sukurs Panu Premierowi ruszyli jego podwładni. Powielając retorykę fałszu i manipulacji, rodem z podręczników szkoleniowych komunistycznej „bezpieki”.
Tymczasem fakty są takie, że pierwszy raz w historii III RP szefowie służb specjalnych nie przyjęli zaproszenia Prezydenta RP na spotkania dotyczące istotnych spraw związanych z bezpieczeństwem państwa. Odcięto Pana Prezydenta od dostępu do informacji. - napisał Leśkiewicz na platformie X.

Rzecznik argumentował, że to Premier zablokował spotkania, ponieważ "obawiał się, co powiedzą Panu Prezydentowi podczas spotkań w cztery oczy". Ponadto, skierował ostre słowa do samych szefów służb: 

- Najgorsza jest w tym wszystkim postawa szefów służb specjalnych. Wysokich rangą oficerów, którym zabrakło poczucia odpowiedzialności i odwagi, by stawić się na zaproszenie Pana Prezydenta. 
 

To oburzenie Pałacu Prezydenckiego dotyczyło nie tylko premiera, ale również oficerów, którzy zdaniem Leśkiewicza, postawili lojalność wobec szefa rządu ponad obowiązek wobec najwyższego przedstawiciela Rzeczypospolitej Polskiej odpowiedzialnego za bezpieczeństwo.

Reakcja strony rządowej była natychmiastowa. Jacek Dobrzyński, rzecznik koordynatora służb specjalnych, skontrował, pisząc:

- Rzecznik nie powinien okłamywać Polaków, panie kolego. Agenda spotkania nie przewidywała rozmów na temat nominacji oficerskich, co jasno pokazał minister Tomasz Siemoniak. Mimo to nadal brniecie w kłamliwą retorykę, rozgrywając polityczne gierki kosztem funkcjonariuszy, którzy często narażając własne życie strzegą bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli. Nie idźcie tą drogą, życzliwie podpowiadam.

Dobrzyński podał konkretny kontrargument, i przypomniał Leśkiewiczowi, że szefowie służb podlegają premierowi i potrzebują jego zgody na kontakty zewnętrzne. Mimo to, eskalacja konfliktu i użycie słowa "pierwszy raz w historii" przez Pałac Prezydencki, czyni ten spór jednym z najbardziej zaciętych w polskiej polityce ostatnich lat.

Szanowni Państwo,

Po wczorajszym żenującym i kłamliwym stand - upie Pana Premiera Donalda Tuska dotyczącym promocji oficerskich w służbach specjalnych, w sukurs Panu Premierowi ruszyli jego podwładni. Powielając retorykę fałszu i manipulacji, rodem z podręczników szkoleniowych… https://t.co/xfGZhUdkoR

— Rafał Leśkiewicz (@LeskiewiczRafa) November 8, 2025

Rzecznik nie powinien okłamywać Polaków, panie kolego. Agenda spotkania nie przewidywała rozmów na temat nominacji oficerskich, co jasno pokazał minister @TomaszSiemoniak. Mimo to nadal brniecie w kłamliwą retorykę, rozgrywając polityczne gierki kosztem funkcjonariuszy, którzy… https://t.co/p1bnC9y0WN

— Jacek Dobrzyński (@JacekDobrzynski) November 8, 2025
Przeczytaj źródło