Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Elsner w piątkowy wieczór oficjalnie zadebiutował w roli opiekuna Cracovii. Jak przyznał, przyjeżdżając do Poznania, liczył na dobry wynik.
- Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego spotkania. Zagraliśmy świetny mecz, osiągnęliśmy wielki wynik. Jestem dumny z naszego występu. Myślę, że kluczem do sukcesu była gra w pressingu. Potrafiliśmy odbierać rywalom piłki i wyprowadzać szybkie ataki. W ten sposób strzeliliśmy trzy z czterech bramek. Wykonaliśmy dzisiaj ciężką pracę - mówił Elsner.
ZOBACZ TAKŻE: Piątek cudów! Lech Poznań przegrał 1:4 na własnym stadionie
Jak dodał, Lech przez 90 minut poważniej nie zagroził jego drużynie.
- Byliśmy bardzo dobrze zorganizowani w defensywie graliśmy skoncentrowani i unikaliśmy błędów. Jedyny, jaki nam się przytrafił, to ręka w polu karnym. Poza tą sytuacją, Lech nie stworzył żadnej bramkowej okazji. Po takim meczu nie można kogokolwiek wyróżnić, jedni piłkarze strzelali bramki, inni podawali. Cały zespół wykonał ciężką pracę, byliśmy kolektywem, wszyscy sobie pomagali nawzajem.
Szkoleniowiec zapewnił, że nie zamierza zbyt długo celebrować sukcesu. Jednocześnie podziękował kibicom za doping.
- Efektowne zwycięstwo, ale to dopiero początek sezonu. Jutro wracamy do rzeczywistości i pracujemy dalej. Muszę podziękować naszym kibicom, którzy przejechali tyle kilometrów i wspierali nas cały czas. Ogólnie atmosfera na stadionie była znakomita - podsumował.
Opiekun mistrza Polski Niels Frederiksen był mocno rozczarowany wynikiem, ale przyznał jednocześnie, że rywal zasłużył na zwycięstwo.
- Trudno coś powiedzieć na temat tego meczu. Na pewno jesteśmy ogromnie rozczarowani wynikiem, być może nie musieliśmy przegrać aż tak wysoko. Jednocześnie muszę pogratulować rywalowi, który w pełni zasłużył na zwycięstwo. Cracovia świetnie grała pressingiem i była bardzo efektywna w ataku. Oddała pięć strzałów w światło bramki i zdobyła cztery bramki. Natomiast nie uważam, że był to najgorszy mecz za mojej kadencji w Lechu, na pewno przytrafiły nam się gorsze - skomentował.
Zdaniem Duńczyka o porażce zadecydydowały indywidualne błędy.
- Błędy to część futbolu, ale trzy, a może nawet cztery bramki dla Cracovii padły po błędach naszych zawodników. W takiej sytuacji nie można wygrać meczu. W ataku nie potrafiliśmy stworzyć zagrożenia. Wymienialiśmy wiele podań na połowie przeciwnika, ale nic z tego nie wynikało. Rywal się znakomicie bronił.
Frederiksen zwrócił uwagę, że w składzie na mecz z Cracovią zabrakło kilku piłkarzy, którzy decydowali o obliczu gry ofensywnej "Kolejorza", m.in. Afonso Sousy, Ali Golizadeha, Radosłąwa Murawskiego czy Patrika Walemarka. Wszyscy są kontuzjowani albo przechodzą rehabilitację.
- Zabrakło nam jakości, jaką dawali nam ci piłkarze w poprzednim sezonie. Zawodnicy zagrali na tyle, na ile było ich stać. Nie uważam, że coś źle zrobiliśmy w trakcie okresu przygotowawczego, na pewno nic bym nie zmienił. Natomiast byłbym bardziej szczęśliwy, gdybym miał więcej piłkarzy do dyspozycji. Niektóre kontuzje "ciągną" się jeszcze od poprzedniego sezonu - wyjaśnił.
PAP