Budzenie się w środku nocy nie zawsze było objawem bezsenności. Przez setki lat ludzie spali w dwóch turach – zasypiali o zmierzchu, budzili się po północy, rozmawiali, modlili się albo kochali, a potem znów szli spać. Naukowcy coraz częściej pytają: czy właśnie taki, dwufazowy rytm snu nie był dla człowieka najkorzystniejszy?
Przez wieki ludzie funkcjonowali w rytmie, który dziś nazwalibyśmy dwufazowym snem – dwóch bloków snu przedzielonych czuwaniem. Dla współczesnej medycyny taki wzorzec mógłby oznaczać zaburzenie, ale w przeszłości był czymś naturalnym.
Zanim elektryczność rozświetliła noce, rytm życia wyznaczało słońce. Kiedy zmierzch zapadał wcześniej, ludzie kładli się spać szybciej, a sen nie był ciągły. Budzenie się w środku nocy nie budziło niepokoju – stanowiło część codzienności.
Historyk Roger Ekirch z Virginia Tech, autor książki „At Day’s Close: Night in Times Past” wskazuje, że w epoce przedindustrialnej sen często dzielił się na dwa etapy. Między nimi istniał naturalny okres czuwania, trwający od kilkudziesięciu minut do godziny.
Czy dwufazowy sen to naturalny rytm człowieka?
Nie wszyscy badacze zgadzają się, że dwufazowy sen był powszechny. Część dowodów wskazuje na to, że społeczności łowiecko-zbierackie spały podobnie jak my – jednym ciągiem. Możliwe więc, że segmentowy sen był typowy jedynie dla niektórych kultur, zwłaszcza na wyższych szerokościach geograficznych, gdzie zimowe noce są dłuższe.
Z biologicznego punktu widzenia sen polifazowy (czyli wielofazowy) polega na dzieleniu odpoczynku na kilka cykli – dwóch (dwufazowy) lub więcej. Ponad 80 procent gatunków ssaków, od gryzoni po walenie, śpi właśnie w taki sposób.
Jak wyjaśnia neurobiolog Russell Foster z Uniwersytetu Oksfordzkiego, „pogląd, że ludzie zawsze spali w jednym, nieprzerwanym bloku, był błędny”. Przykładem są choćby źródła historyczne – dzienniki, teksty medyczne, a nawet Odyseja Homera – wskazują one, że sen „na dwie zmiany” był dawniej czymś oczywistym. Ludzie spali kilka godzin, budzili się, rozmawiali, a potem ponownie zasypiali.
Eksperymenty potwierdzają dawny rytm snu
W 1992 roku psychiatra Thomas Wehr z amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego przeprowadził eksperyment, który miał zasymulować powrót do dawnego wzorca snu.
Uczestnicy badania przez kilka tygodni przebywali w całkowitej ciemności przez 14 godzin na dobę. Po pewnym czasie niemal wszyscy zaczęli spać w dwóch fazach – zasypiali po zmierzchu, budzili się po północy, a następnie ponownie kładli się spać nad ranem. – Średnio, w skali całej grupy, wzorzec był dwumodalny – mówi Wehr. – Ten układ był bardzo podobny do snu u niektórych dziennych zwierząt, na przykład u panter – dodaje.
Profesor Daniel Buysse z Uniwersytetu Pittsburskiego tłumaczy z kolei, że takie zachowanie jest fizjologicznie sensowne. Dwa procesy regulujące sen (homeostatyczny i okołodobowy) są w naszym skondensowanym harmonogramie „ściśnięte”. Gdyby dać im więcej czasu, mogłyby się od siebie oddzielić, co prowadziłoby do naturalnego przebudzenia między cyklami. – wyjaśnia.
Sen polifazowy. Sposób na więcej czasu czy ryzyko dla zdrowia?
Niektórzy współcześni entuzjaści biohackingu próbują „zhakować” sen, rozbijając go na kilka krótkich faz, by zyskać więcej godzin czuwania. Eksperci ostrzegają jednak, że może być to niebezpieczne.
– Oszukiwanie organizmu, by działał na krótkich zrywach snu, to co innego niż naturalne budzenie się po pełnym odpoczynku – mówi Elizabeth Klerman, współautorka badań z 2021 roku. – Przerwałbyś cykl prania, zanim się skończy? – dodaje retorycznie.
Z kolei Jerome Siegel z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles prowadził badania w Tanzanii, Boliwii i Namibii, analizując sen współczesnych ludów łowiecko-zbierackich. Wyniki wykazały, że śpią oni podobnie jak mieszkańcy społeczeństw uprzemysłowionych – od 5,7 do 7 godzin ciągiem, bez przerw. Dla Siegla i jego zespołu oznacza to, że ciągły, monofazowy sen może być bardziej „pierwotny”, niż się dotąd wydawało.
Zdania badaczy są podzielone
Roger Ekirch znalazł opisy „pierwszego” i „drugiego snu” w setkach dawnych tekstów – od Homera po pisma lekarzy. Jak mówi, „wzmianki brzmiały tak, jakby segmentowy sen był czymś zupełnie naturalnym i nie wymagał żadnego objaśnienia”.
Z kolei Russell Foster dodaje, że wszystko zmieniło się wraz z nadejściem sztucznego oświetlenia. – Pracujemy znacznie później wieczorami. Przez to przykrywamy naturalną ciemność i skracamy sobie okazję do snu – tłumaczy.
Nie wszyscy badacze jednak podzielają tę wizję. Niall Boyce z Uniwersytetu Londyńskiego twierdzi, że sen polifazowy nie musiał być normą, a Siegel dodaje, że segmentowy rytm mógł być jedynie adaptacją do długich zimowych nocy w Europie.
– Nie sądzę, by istniał jeden ‘ludzki’ wzorzec snu. Kluczem jest zdolność adaptacji – podsumowuje profesor Daniel Buysse.
Czytaj też:
Pełnia księżyca skraca sen? Mit ma ziarno prawdyCzytaj też:
Największy mit o śnie, w który wierzy większość Polaków. Ekspert tłumaczy, dlaczego przez to nie śpimy


![Zendaya w filmie oscarowego twórcy „Tamtych dni, tamtych nocy”. To pełna napięcia gra, która rozpala zmysły [RECENZJA]](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/64/2025/10/okladka-01c585e.png?resize=1200%2C630)




English (US) ·
Polish (PL) ·