Masakra miasta obleganego od 500 dni. Masowe zabijanie cywilów, krew widać na zdjęciach z satelity

1 tydzień temu 15

Wojna domowa w Sudanie właśnie przerodziła się w kolejną masakrę na ludności cywilnej. Po tym, jak w ostatnich dniach milicja RSF przejęła z rąk wojsk rządowych miasto Al-Faszir, stolicę Darfuru Północnego, napływają stamtąd doniesienia o masowym mordowaniu cywilów. Ci, którym udaje się uciec, opowiadają o horrorze. 

Zobacz wideo Polska organizacja wspiera szczepienie bydła w Etiopii

Hayat Yaqoub Hussein, która dotarła do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów obozu uchodźców, opisała niezależnemu sudańskiemu portalowi Ayin moment, w którym RSF weszło do miasta. Choć mieszkańcy od kilkunastu miesięcy żyli w oblężeniu, nie spodziewali się, że milicja nagle przejmie kontrolę.

- Wdarli się samochodami z karabinami maszynowymi. Mój 17-letni syn zginął po tym, jak trafił go pocisk moździerzowy. Jego ciało musiałam porzucić. Podobnie jak rannego męża. Nie wiem, co się z nim stało - mówiła kobieta. Razem z pozostałymi dziećmi uciekła, nie zabierając niczego poza ubraniami, które mieli na sobie.

Bojownicy RSF obrabowali ją z pieniędzy i telefonu. Później na ulicach - relacjonowała - rozdzielili kobiety z dziećmi od mężczyzn. - Mężczyznom nie pozwolili odejść. Zostało tam może dwa tysiące mężczyzn - mówiła. Wzdłuż drogi do obozu uchodźców kobieta widziała ciała zabitych. - Niektórzy zginęli dwa miesiące temu, niektórzy dwa tygodnie, a inni dopiero co - opisywała.

Masakra Al-Faszir 

Miasto pozostawało pod kontrolą rządu w trakcie wojny, ale przez ponad 500 ostatnich dni było w oblężeniu. Mieszkańcy miasta - około 260 tys. ludzi - cierpiało z powodu głodu. Próba wydostania się groziła śmiercią. Pod koniec ubiegłego tygodnia broniąca się w mieście jednostka armii rządowej wycofała się, a RSF weszło do bazy wojskowej i samego miasta. Cywile nie mieli możliwości ucieczki.

Na miejscu nie ma zagranicznych mediów ani organizacji (Lekarze bez Granic działalni w szpitalu w Al-Faszir, ale zostali zmuszeni do wycofania się). Jednak w ostatnich kilku dniach zaczęły docierać informacje o tym, że bojownicy RSF popełniają zbrodnie na ludności cywilnej i mordują mieszkańców - przedstawicieli niearabskich mniejszości, które żyją w Darfurze. Pojawiają się dowody w postaci nagrań wykonanych przez samych członków milicji, a nawet zdjęć satelitarnych. 

W sieci można znaleźć liczne nagrania, które nie nadają się do opublikowania. Widać na nich stosy ciał, spalone samochody i domy. Niektóre nagrania pokazują egzekucje pojmanych cywilów oraz wojskowych, w tym strzelanie z bliskiej odległości do siedzących na ziemi ludzi. Wśród ofiar mają być także lokalni dziennikarze i aktywiści. Według lokalnych mediów dotychczas zabitych mogło zostać co najmniej dwa tysiące ludzi.

Zbrodnie widoczne z kosmosu

Ślady zbrodni widać nawet na zdjęciach satelitarnych analizowanych przez Laboratorium Badań Humanitarnych przy Szkole Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Yale. 

"Kiedy Laboratorium wykryło wyraźnie widoczne kałuże krwi na zdjęciach satelitarnych z Al-Faszir,  początkowo nie mogłem w to uwierzyć. Jednak to właśnie widzimy. Okrucieństwo, skala i tempo zabijania, jakie ma obecnie miejsce, nie mają sobie równych w całym ćwierćwieczu mojej pracy" - napisał dyrektor ośrodka badawczego, Nathaniel Raymond.

W dwóch raportach z ostatnich dni laboratorium analizuje zdjęcia satelitarne miasta, w tym szpitali. To, co na nich widać, stanowi zdaniem badaczy dowód, że w Al-Faszir dochodzi właśnie do masowych egzekucji. 

Na wykonanych 27 października zdjęciach jednego ze szpitali (który od dawna nie działa i został zajęty przez RSF) widać "linię ciemnych obiektów", która wygląda jak rząd ludzi stojący obok budynku. Na obrazie z 28 października te "obiekty" znajdują się w jednej grupie przy wejściu do budynku. To zdaniem analityków ciała ludzi, którzy zostali zabici w masowej egzekucji.

Obrazy wskazujące na masowe egzekucje w Darfurze

Obrazy wskazujące na masowe egzekucje w DarfurzeŹródło: Humanitarian Research Lab at Yale School of Public Health. Imagery Airbus DS 2025

Przy innym szpitalu widać "białe obiekty" - których wymiar i ułożenie wskazuje na worki z ciałami zabitych osób. 

Obrazy wskazujące na masowe egzekucje w Darfurze

Obrazy wskazujące na masowe egzekucje w DarfurzeŹródło: Humanitarian Research Lab at Yale School of Public Health, imagery Airbus DS 2025

Na innych fragmentach obrazów widoczne są ciemne plamy, wyglądające jak plamy krwi.

Na obrazach satelitarnych z Darfuru prawdopodobnie widać ciała zabitych przez milicję RSF

Na obrazach satelitarnych z Darfuru prawdopodobnie widać ciała zabitych przez milicję RSFŹródło: Humanitarian Research Lab at Yale School of Public Health. Imagery Airbus DS 2025

Krwawy konflikt w Sudanie

Wojna domowa w Sudanie trwa już ponad dwa lata. Z rządem i armią walczą paramilitarne Siły Szybkiego Wsparcia (RSF). Jej korzenie sięgają konfliktu w Darfurze ponad 20 lat temu, kiedy rządzący wykorzystywali muzułmańską milicję przeciwko rebeliantom i ludności regionu. Wtedy także dochodziło do zabijania cywilów na masową skalę. Szacunki liczby ofiar różnią się, ale mowa o setkach tysięcy zabitych. Stany Zjednoczone uznały działania milicji (z których wywodzi się dzisiejsze RSF) za ludobójstwo.

W 2023 doszło do rozłamu między armią rządową a RSF. Od tego czasu toczą one walkę o kontrolę nad krajem. W tym czasie zginęło co najmniej 150 tys. ludzi, choć rzeczywista liczba ofiar może być o wiele większa. Co najmniej 12 milionów ludzi musiało uciekać ze swoich domów. 25 milionów zostało wpędzonych w głód z powodu działań zbrojnych. 

Lekarze bez Granic opisywali, że przemoc seksualna jest stosowana w Sudanie "jako narzędzie wojny", szczególnie w Darfurze. Wśród uchodźców, którym udzielali pomocy medycznej, były kobiety zgwałcone przez uzbrojonych mężczyzn. Często w swoich domach, często przez wielu sprawców.

Konflikt ma także wymiar etniczny oraz międzynarodowy. RSF jest oskarżane o czystki etniczne, a nawet ludobójstwo na niearabskich mniejszościach, które zamieszkują Darfur. 

Jednocześnie grupa otrzymuje wsparcie zagraniczne. Jak opisuje "The Wall Street Journal", według informacji amerykańskiego wywiadu Zjednoczone Emiraty Arabskie wysyłają RSF broń, w tym zaawansowane chińskie drony. Mówią o tym dwa osobne raporty Agencji Wywiadu Obronnego i biura wywiadowczego Departamentu Stanu. Wcześniej władze ZEA zaprzeczały takim oskarżeniom.

Wsparcie dla milicji, które mają zapewniać Emiraty, obejmuje drony, broń strzelecką, ciężkie karabiny maszynowe, pojazdy, artylerię, moździerze i amunicję - wynika z raportów. Jak opisywał "The Guardian", do rąk bojowników oskarżanych o zbrodnie i czystkę etniczną trafiła m.in. broń brytyjskiej produkcji. 

- Siły Szybkiego Wsparcia kontrolują część kraju, ale nie biorą tam żadnej odpowiedzialności za rządzenie i los ludności cywilnej. We własnym kraju zachowują się niczym okupanci, zajmując się niszczeniem i grabieżą. Z drugiej strony jest sudańskie wojsko, które uważa się za stronę mającą większą legitymację do rządzenia, ale oni przejęli władzę w kraju w wyniku zamachu stanu - mówił nam w ubiegłym roku Wojciech Wilk, szef Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM). Zwrócił uwagę, że wojsko rządziło Sudanem prawie cały czas od uzyskania niepodległości w 1956 roku. - Przez te dziesięciolecia armia sudańska nie miała wielkich osiągnięć w rozwoju kraju, zajmowała się głównie wojnami domowymi, często podsycanymi przez samych wojskowych - podkreślił. 

Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM) od kilku lat niesie pomoc humanitarną w Sudanie Południowym. Od momentu wybuchu wojny w sąsiednim Sudanie dotarły tam setki tysięcy uchodźców i teraz oni także potrzebują wsparcia.

Przeczytaj źródło